Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

stajesz codziennie na wysokości zdania
ubierasz w luki między słowami
starając się robić postępy w czekaniu

później czas rozciąga się jak guma
kupujesz w kiosku, ale nigdy nie
używasz chociaż wiesz że przypadki chodzą
w obcisłych dżinsach emocje opadają
kiedy dajesz im uchodzić za istotne

uważasz swoje pozory spokoju
które wychodzą bokiem żeby wracać
frontowymi drzwiami uciekasz

tak zwyczajnie, krótko i nieciekawie
myślisz o swoich wyrzuciach sumienia

dystans pomiędzy stukotem pociągu a ciszą
to tylko jeden krok

Opublikowano

eh, podzieliłes tam gdzie nie trzeba - no guma mi była potrzebna do późniejszych wersów:P nie wyrywaj jej z calości, poza tym :

w obcisłych dżinsach. emocje opadają
kiedy dajesz im uchodzić.za istotne--> tak to czytaj:P

pozdrawiam

Opublikowano
Absurd to coś, co nie ma sensu, a jest
teraz chyba rozumiem:P
nic nie dzielilem i rozumiem po co i dlaczego z guma, heh! jesli uzywasz interpunkcji
to staraj sie ja jakos sensownie stosowac, i nie pouczaj czytacza jak ma
czytac. przy tym zapisie brzmi to po prostu fatalnie, moim skromnym...
pozdrawiam
Opublikowano

może to monolog a może dialog peela - na mnie sprawia wrażenie zawieszenia między słowami; kluczenia, aby nic istotnego nie powiedzieć do końca, bo i sama pointa to dla mnie tylko efektowna dekoracja; przeczytałem - ale nic wziąć nie mogłem, bo chyba nic nie dostałem...J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Twój wiersz niesie ciszę, która dźwięczy. Odczytuję go jak opowieść o tych, którzy odeszli - o mieście, które istnieje już tylko w pamięci, na wewnętrznej stronie powiek. Nie ma tam ruchu, a jednak tętni życie - życie wspomnień, zapachów, głosów, które przeminęły, ale wciąż wracają echem. To miasto jest w nas wszystkich, w miejscach, do których nie można wrócić, a które wracają do nas w snach. Pięknie, subtelnie i z wielką dojrzałością napisałaś o pamięci, która nie gaśnie, tylko przygasa, żeby nie bolało tak bardzo.
    • głęboko , pamietaj chodzenie po bagnach wciąga . pominąłeś szatana który podobno jest królem ziemi , ale bez obaw , Bóg powiedział czyńcie sobie ziemie poddaną czyli szatan też się w to wlicza i nie ważne są jego oblicza . 
    • @Leszczym ...wszystko ma swoją cene. :))
    • Na początku było bajoro. Czas jeszcze się nie zaczął, a błoto już miało ambicje na filozofa. Niebo nie wiedziało jeszcze, że ma się odbijać - stało jak ekran, który czeka na pierwszy trailer stworzenia. A Bóg ziewnął, zgasił słońce jak żarówkę z Ikei i pomyślał: - Niech się stanie coś śmiesznego. Bóg wpatrywał się w bajoro jak w niedokończony sen, który postanowił sam dokończyć, nie znając zakończenia. I buch ! Piorun zjechał z nieba jak po zjeżdżalni z empatii, prosto w środek kałuży boskiej nudy, a błoto eksplodowało jak myśl, kiedy pierwszy raz zdała sobie sprawę, że istnieje. Woda zaczęła bulgotać jak czajnik podłączony do Wieczności. Komary zemdlały z wrażenia, żaby odśpiewały hymn do Chaosu w tonacji błota-dur, a wodorosty zaczęły tańczyć walca z gromem. W środku zamieszkała myśl - jeszcze bez kształtu, ale już z planem założenia konta na Facebooku i kanału na YouTubie: „Życie od zera.” Życie zaczęło mrugać jak neon w tanim motelu kosmosu - raz świeciło, raz gasło, jakby Wszechświat próbował przypomnieć sobie hasło do samego siebie, ale już chciało być reklamą sensu. Tak narodziło się życie - mokre, bez sensu, ale z potencjałem na reality show. Pierwszy okoń otworzył oczy i rzekł: - Kim jestem? A drugi mu na to: - Nie wiem, ale mam ochotę kogoś zjeść. I to była pierwsza rozmowa egzystencjalna w dziejach świata. I od tamtej pory wszelkie filozofie zaczynały się od pustego brzucha. Trzeci, z zacięciem na medyka, uznał, że połowa okoni będzie miała pipki, a druga połowa psipsiaki. Czwarty, bardziej filozoficzny, wyciągnął płetwę z błota i zawołał: - Zróbmy coś wielkiego! Może drzewo genealogiczne! I tak zaczęła się ewolucja. Okonie rosły, kłóciły się o priorytety genetyczne, zakładały pierwsze partie polityczne: Koalicja Naprzód z Funkcją do Tyłu (czyli Do Dupy), Płetwa+, Zieloni Byle Była Kasa, i Partia Przemiany w Gówno - obiecywali złote rybki, a wyszły karasie po wypadku. Wszystko kwitło - dosłownie i w przenośni - aż pewnego dnia dwie panie okoniowe, z oczami jak perły i ogonami jak wąż boa, postanowiły wyjść na brzeg. Ich ruch był powolny, ale historia zawisła jak ekran ładowania w komputerze Boga - 99% stworzenia i ani procent pewności, po co. – O, patrz,  powiedziała jedna, to chyba ląd. - A po co nam to? spytała druga. - Nie wiem. Ale może tam mają Wi-Fi. I wyszły. Na brzegu trawa pachniała jak świeżo otwarty mem, a słońce przypiekało łuski jak grzeszne sumienia. Z każdą minutą coś w nich pękało. Z płetw robiły się łapy, z łap dłonie, a z dłoni - selfie. A potem pierwsze filtry - żeby stworzenie wyglądało lepiej niż Stwórca. – Patrz ! krzyczały. - Możemy się dotknąć! – Możemy się pomalować! - Możemy mieć opinie! Tak narodziły się kobiety - z błota, z ognia i z potrzeby depilacji. nawet tych miejsc  których nikt nie powinien oglądać bez zaproszenia. Pierwsza wynalazła szminkę, druga eyeliner, a trzecia - sens istnienia (ale tylko do weekendu). Kiedy Karol Darwin z Galapagos zobaczył to w wizji, wypluł herbatę i napisał teorię, żeby jakoś to wytłumaczyć światu. A świat mu uwierzył, że brunatny ptaszek to dziadek niemieckiego kanclerza. Bo ludzie zawsze wierzą w rzeczy, które pozwalają im spać spokojnie. Darwin notował: „Człowiek pochodzi od małpy.” A Bóg na marginesie dopisał: „Nie, Karolu. Człowiek pochodzi od żartu.” Tyle że żart wymknął się z kontekstu. Człowiek - to tylko śmiech, który nauczył się chodzić na dwóch nogach. Bo ewolucja nie miała celu - miała tylko poczucie humoru. Małpy zeszły z drzew, bo liście nie miały dostępu do Netflixa. Zeszły z drzew, zostawiając w koronach echo, które do dziś udaje sumienie człowieka. Pierwsi ludzie odkryli ogień, żeby podgrzać swoje ambicje. Potem żelazo, proch i kapitalizm. I tak oto życie zaczęło się sprzedawać w promocji. Teraz, po tysiącach lat, siedzimy w klimatyzowanych jaskiniach, piszemy wiersze o sensie istnienia, a w tle reklama mówi: „Kup nowego człowieka - teraz z funkcją auto-ironia!” Darwin przewraca się w grobie z prędkością trzydziestu trzech obrotów na minutę, jak stara płyta winylowa z napisem Survival Mix. Bo ewolucja trwa - tyle że dziś odbywa się w wersji cyfrowej. Kliknij. Zmutuj. Wyślij. Zaktualizuj geny. Zgódź się na pliki cookies istnienia, zanim algorytm oceni, czy nadajesz się na Bajoro 2.0. Ewolucja to kabaret, w którym Bóg udaje, że nie zna pointy, a publiczność udaje, że ją rozumie. A śmiech jest tylko sposobem, w jaki Wszechświat ukrywa swoje łzy. A Bóg, poprawiając się w fotelu z galaktyk, pomyśli: Żart był dobry. Ale sequel jest fatalny.        
    • @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Waldemarze, że tutaj zajrzałeś @huzarc, Również dziękuję 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...