Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wagon trzęsie powrotem. Anna jest coraz dalej,
moja Anna jest jakby wyżej.

*
Jednorożce nie chodzą parami, nie chodzą.
Nie odnajdę jej po śladach, ściąga pantofle.
Nie zobaczę. Dookoła heliotropy -
Ofelie tańczą w szmatkach, wybierają się
na dno. Nie dosięgnę jej -
powoje zawsze będą bliżej nieba.

*
Zostawia mi chmury i kilka słów
w Esperanto. Patrzy na mnie z góry,
jak zmieniam oczy
na zimę.

Opublikowano

Nie jest, chmury z górami rymnie w oczy kłują. W zasadzie chętnie napisałbym, że w tym wierszu nie ma ani joty sensu, że brakuje koherencji, że wyrywanie fraz z kontekstu i rzucanie nimi w czytelnika, który sam ma za autora odwalic brudna robote i pozbierać to do kupy w jakaś składna całość wyszło z mody juz dawno temu - na potwierdzenie swoich tez dokonałbym dekonstrukcji a'la De Saussure, albo Derrida, które wykazałyby w tym wierszu całkowity zanik wszelkich zasad funkcjonalności języka, a następnie, że wiersz ten sam sobie zaprzecza, a więc nie istnieje; złośliwie mógłbym też dodać, że skoro w tej sytuacja (tzn czytania i pisania na forum poetyckim), jedynym sposobem w jaki mogę percepować autora jest percepowanie go przez percepcję jego twórczości, a skoro w tej konkretnej, istniejącej chwili (bo te przeszłe już nie istnieją, a te przyszłe dopiero zaistnieją), twórczość owa (ten wiersz) nie istnieje, to nie istnieje również autor. Ciągnąc to dalej mógłbym być jeszcze mniej przyjemny, bo skoro autor nie istnieje to nie może się przecież obrazić na mnie, za znecanie się nad wierzem, który również nie istnieje... Tyle tylko, że zajrzałem tu na chwile i z nudów i raczej nie zamierzam wracać, więc powiem jedynie, że nie najlepsze to dzieło moim skromnym zdaniem i że pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zaznaczone fragmenty podobają mi się bardzo.
W tym momencie, nastrój, w który wprowadził mnie wiersz popsuło powtórzenie :"Jednorożce nie chodzą parami, nie chodzą. " Nie wiem czy to wina moja, czy powtórzenia :).
Cały tekst nie porwał mnie, ale to co z niego wyczytałam zdecydowanie tak.
Zachwytu.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar fajny.
    • ich życie to łysa zarówka zawieszona nad czaszką, w malutkim kwadracie w bloku, wyjąca jak rtęć w gorączce. nie świeci - tylko rzuca cień własnego śmierdzącego światła, a oni siedzą pod nią jak karaluchy w garniakach zrobionych z porzuconych butelek i plastiku z dna oceanu, kupionych w lumpeksach z centrów ich ponurych miasteczek. umierają na miękko, z oczami wbitymi w ekran jak w hostię. nie mają marzeń - tylko zdrapki, które śnią im się nocą jako języki lizane przez automat do kawy. ich głowy to akwaria z brudem po reklamach, gdzie pływają złote rybki z amputowanymi życzeniami. serca mają zrobione z topniejącego linoleum, biją na przemian z dźwiękiem nadchodzących powiadomień. nie mają idei -  tylko strzępy logotypów wbite w korę mózgową jak tatuaże z supermarketu. ich dusze są jak portfele po przejściach - pełne paragonów i kieszonkowego od rodziców na emeryturze. przyjaciele? głosy w słuchawkach, co grają playlisty melancholii, czasem piwo na murku pod sklepem. kochankowie? ciepłe zwierzęta z funkcją „mute” i oczami jak ślepe panele dotykowe, na jedną noc przy zgaszonym świetle, bez funkcji wydaj resztę. w ciemności prezerwatywa wypada z ręki i wrzask na placu - ful  aborcja od zaraz. dni - długie gumy do zucia, ciągną się jak kisiel po podłodze w lunatycznym biurze, zostawiając na stopach lepką warstwę cyfrowego kurzu. sny - pamiętniki cudzych pożarów, które próbują odczytać przez filtr z benzyny. jedzenie - topiony serek z biedronki, gratisowy hot dog od kumpla z marketu i niedzielny schabowy u mamy. chodzą jak strusie w szpilkach, z głowami w powietrzu, które śmierdzi Wi-Fi. oczy mają jak przeterminowane lody - niby słodkie, ale coś się w nich psuje. a pod powiekami mieszkają dźwięki niedokończonych myśli: "ja...ja...ja..." „może… może… może…" kiedyś...kiedyś...kiedyś..." ich zazdrość to pies z dwiema głowami, gryzie ich krtań i genitalia naraz, znaczą podłogi krwią, ale myślą, że to nowa wersja dywanu IKEA co dziadek kupił im na imieniny. i żyją - nie dlatego, że chcą, ale boją się, że śmierć nie ma Wi-Fi. bo w ciszy słychać echo: „tu nic nie ma”, głodne, lepkie słowa, co śpią pod językiem jak zdechły szczur w kiblu. nie mają hobby - tylko palce, co w nocy same scrollują do końca internetu. nie mają Boga - mają aplikację, co przypomina o oddychaniu i wysyła wersety z cytatami motywacyjnymi. kiedy umierają - to jak dym z grilla zrobionego z plastikowych lalek od dorosłych dzieci sąsiadów, a ziemia przyjmuje ich cicho, jakby wrzucała imię do folderu „spam”. i gniją - powoli, elegancko, jakby ktoś chciał z tego zrobić reklamę perfum Armani unisex, dla ludzi, którzy już nie czują niczego.  
    • @Annna2 Miłość do przeznaczenia...to Podziękowanie za istnienie.    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • @Roma poproszę ! Będę obok. I będzie jeszcze bardziej dziko. A póżniej wezmę Cię na barana i poszybujemy....ku przyszłości.
    • @Migrena pobiec? jak ja się o własne nogi potykam, bo ciągle z głową w chmurach... Ale jak już się potknę, to sturlać się mogę... tam gdzie dziko i pięknie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...