Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

-Tak mi przykro, kochanie.- kobieta wzięła ją w objęcia. –Teraz my się tobą zaopiekujemy. Szkoda tylko, że nie pamiętasz swojej ciotki Ingrid. To takie przykre.
Pająk starał się uśmiechnąć. Ciotka Ingrid mogła mieć najwyżej dwadzieścia cztery lata.
-Zgodnie z wolą pana Pure przechodzi pani pod opiekę państwa Pasch.- powiedział, przekazując kobiecie dokumenty, Jenkins. Ingrid machnęła ręką ponaglająco.
-Skontaktuję się z panną Pure, kiedy już się zaaklimatyzuje. –Jenkins uścisnął niemrawo dłoń Kate, skinął Ingrid i zaczął powoli zbierać papiery do teczki. Kobieta opiekuńczym geście ujęła rękę dziewczyny.
-Chodź, kochanie.- powiedziała przymilnym głosem. –Pojedziemy teraz do domu, zrobię ci kolację.
Kate skinęła głową. Dom… Internat był jej drugim domem. Swój własny, prawdziwy, opuściła dość dawno. Rodzice mieli małe mieszkanko zagracone pamiątkami z podróży. Tam właśnie Pająk czuła się najlepiej. Pomiędzy egzotycznymi rzeźbami, wypchanym orłem
o postrzępionych piórach, motylach nabitych na igły, kawałkami kryształów, książek
i tradycyjnych obrazów z różnych zakątków świata. Kate miała przed oczami egipskie papirusy, gobeliny, rysunki na kawałkach drewna, zdjęcia skał z czerwonymi bizonami.
Rodziców nie ma. A czy to jakaś szczególna różnica? Teraz nie oczekuje już na ich powrót, wie, że nie wrócą. Zawsze się tego bała. Kiedy wyruszyli w Alpy, do Brazylii, odwiedzili Kongo i przemierzyli Saharę. Byli wszędzie, ale prawie nigdy nie przy niej. Kiedyś lawina uwięziła ich w górach. Kate pamiętała puste pokoje, ciemne oczodoły masek spoglądające na nią złowrogo, obco. Traciła rodzinę powoli, najpierw dziadków, potem babcie i ciotki. Jeżeli nie zabrał ich los, to wyjechali na drugi koniec świata w poszukiwaniu szczęścia. Pająk zawsze im zazdrościła.

-Dojechaliśmy!- zagruchała ciotka Ingrid. Wyskoczyła z samochodu i pobiegła wypakować bagaż. Przy każdym radosnym kroku jej ciemno-rude włosy obijały się o pośladki. Przy każdym radosnym podskoku Kate traciła całą sympatię do niej. Odebrała swoje walizki
i w ślad za kobietą ruszyła przez jezdnię do położonego na ścianie wzgórza domu.
-Podoba ci się?- spytała Ingrid, doganiając ją przed wejściem. Dziewczyna przesunęła wzrokiem po lesie wznoszącym się wysoko nad nią, jego ciemnej, głębokiej masie, zachęcająco falującej na powitanie.
-No pewnie.- odparła, uśmiechając się delikatnie.

Mąż Ingrid, John, blondyn o posturze drwala, uściskał ją mocno, aż zgrzytnęły kości dziewczyny. Kuzyni, Jackob i Matt bąknęli pod nosem niewyraźne „Cześć”, po czym oddalili się pośpiesznie. Ciotka zaprowadziła ją do jej pokoju, zostawiając Pająk przed drzwiami
i życząc miłego wieczoru.
-Jeśli zgłodniejesz, jesteśmy na dole, w kuchni. – pogładziła ją troskliwie po głowie
i odeszła, obracając się dwa razy.
Kate spojrzała na klamkę. Była drobna, wykonana z metalu, jak się wydawało dziewczynie, zimnego i ciężkiego, uformowana w kwiaty i liście. Wszystko w tym nowym domu było proste i nowoczesne, przypominając Pająk rysowane przez dzieci meble z kwadratów
i prostokątów. Dlaczego ten pokój miałby być inny?
-Jeżeli nacisnę klamkę, wszystko się zmieni…- pomyślała, oparłszy czoło o bielone drewno drzwi. Wszystko się zmieni. I tak już nigdy nie powrócą dawne czasy. Czy powinna iść do przodu, czy zostać tam, gdzie jest?
Jednym, szybkim ruchem nacisnęła klamkę, faktycznie ciężką i zimną. Drzwi ustąpiły Natychmiast i Kate zrobiła krok nad niewysokim progiem. Najpierw zobaczyła smoki…
Namalowano je dość dawno, bo farba wyblakła, a brokat opadł. Były drobne, różnokolorowe. Wznosiły się na ściany i opadały z nich. Były wszędzie.
-To moje książki!- przesunęła palcami po tomach w biblioteczce zajmującej całą lewa ścianę. Szerokie biurko także należało kiedyś do niej, lub raczej do jej rodziców. I krzesło,
z wyrzeźbionym na oparciu lungiem. Zasłona nad oknem wychodzącym na las pochodziła
z Indii, parawan malowany w pawie z Chin. I jej łóżko… Jedyne, co się zmieniło, to smoki…
I jeszcze Ptolemeusz.

* * *

Ty czuł się dziwnie mały w swoim wielkim pokoju. Zastanawiał się też, czy może go takim nazywać. W końcu należał do tamtych ludzi, nawet, jeżeli byli oni teraz rodziną chłopca. Na dokładkę okazała się ona o wiele większa, niż Ty przypuszczał.
Ernest miał żonę, Renee. Ptolemeusz nie rozumiał napięcia między dwoma taki pięknymi, wręcz idealnymi istotami. Pan i pani Daragon nie odzywali się do siebie, a kiedy już jedno
z nich było zmuszone przemówić wymieniali jedynie kąśliwe uwagi. Asif uspokajał ich swoim aksamitnym głosem, którego Ty tak bardzo chciał słuchać. Hindus, siedząc w złocie
i jedwabiach, wyglądał jak z jednej z bajek „Z tysiąca i jednej nocy”. Spokojny, opanowany,
z lekkim uśmiechem pod ciemnym wąsem stał się dla Ptolemeusza bohaterem. Obok niego zasiadał mniej dostojny syn, Rajit, którego chłopiec polubił za łobuzerstwo i krzywy uśmieszek. Asif był w bliskich stosunkach z Sun Lee, wytworną japońską swatką. Jej syn, Kazu, jak Ty szybko się przekonał, był mózgiem komputerowym. Już w pierwszym dniu para nastolatków dobrała się do rzeczy chłopca. Niespodziewanie nowy pokój Ptolemeusza wypełnił się okrzykami i chichotem trójki młodych mężczyzn.
-Kazu, łap!- Rajit cisnął garścią skarpetek chłopca, które wypełniły sobą cały dywan, zanim doleciały do celu. Zrezygnowany Ty śmiał się wraz z nowymi kolegami.
-A to co…?- hindus sięgnął po oprawione w ramkę zdjęcie Kate. Zrobiła je sama, nie dawno. Rozdała je w tedy wszystkim, aby pamiętali ją jak najlepiej. Przyjaciele szybko się odwdzięczyli i album Kate wypełnił się znajomymi twarzami.
-Fajna!- puścił oko do Ptolemeusza. –Ile ma lat?
Ty wyrwał mu zdjęcie z rąk.
-Nie twoja sprawa…- mruknął, chowając zdjęcie na samym dnie torby. Rajit wzruszył ramionami, wykrzywiając wargi.
-Jak chcesz…- odparł, a zaraz potem zaczął wyciągać książki Ptolemeusza, odrzucając te, których tytuły nie przypadły mu do gustu. Z pomiędzy stronnic wysypały się zasuszone liście, które Ty natychmiast pochwycił. Tego też nauczyła go Kate. Suszenia… Używania roślin do robienia zakładek, szukania odpowiednich ziół i ciekawych kwiatów. Nigdy jednak nie udało mu się jej pokonać, zwyciężyć. A teraz nie miał już nawet Kate…

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Jak dla mnie - za dużo postaci w zbyt krótkim czasie. I zbyt wiele imion i przezwisk - można się pogubić, kto jest kto.
Rozumiem, że Ptolemeusz był w pokoju Pająk, później zwanej Kate? A dlaczego?
Czemu Kate już nie ma?
Dlaczego później Ty (jak rozumiem - Ptolemeusz) mieszka u kogoś innego, a nie u tych ludzi, u których mieszkała Pająk? I u których - jeśli dobrze zrozumiałam - mieszkał wcześniej też Ty.
Jaki związek mają z tym smoki i liście?
W czym Ty chciał pokonywać i zwyciężać Kate i po co?
Czemu Kate nie mieszka już w internacie, skoro był jej drugim domem?

Poza tym, ponieważ czepialska jestem - masz momentami za dużo zaimków, przez co nie do końca wiadomo, o kim mowa.

Zarzucam Ci niespójność. :)

Pozdrawiam. R.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Bereniko, słodka Bereniko. Kiedy Ty tak do mnie piszesz.... to ja nie chcę żebyś Ty wracała.....ja chcę żebyś została na stałe. Rano będę Cię częstował kruchymi rogalikami z masłem i garściami świeżo zebranych malin. A wieczorami przy kominku, albo ognisku, albo zwyczajnie /co staje się modne u poetów/ siedząc na rozgrzanej lipcowym słońcem trawie, będziesz nuciła swoje piękne wiersze a ja będę cichutko przygrywał Ci na bębenku z cicha przy tym zawodząc.   A noce.....mój Boże ! W czerwonych różach albo na jedwabnym prześcieradle.....   Nie odchodź. Zostań. Proszę. Bereniko......
    • Karolina zobaczyła łzy cieknące po twarzy. Nie mogła pojąć „zwykłego” okrucieństwa tłumu wobec tych niewinnych i zabiedzonych istot. Wkrótce wrócił pastor z żoną. Pani Irena przyniosła kilka pudełek mleka w proszku i torbę wypełnioną innymi dobrami ze Szwajcarii. - Wyjdzie pani normalnie, drzwiami frontowymi - stanowczo powiedział duchowny. - Zapowiedziałem, że jeżeli będą panią traktować bez szacunku, to zrezygnuję z przyjmowania jakiejkolwiek pomocy zza granicy - dodał. - Odprowadzę panią i dziewczynki - pocieszała pastorowa - proszę się nie bać. Kobiety wyszły a Edward Kocki ciężko usiadł na krześle i zamyślił się. Karolina cicho i delikatnie spakowała wszystko, co dziś otrzymała na plebanii: materiały źródłowe, luźne kartki maszynopisu pracy doktorskiej i swój prezent. - Zobaczyła pani, jak chrześcijanie traktują chrześcijaństwo - zwrócił się do niej pastor - serce mnie boli, jak to widzę. Ludzie, którzy tam stoją i żądają teraz dóbr materialnych, jeszcze niedawno wyzywali nas od Niemców lub heretyków. A ja walczyłem o wolną Polskę w dywizji pancernej pod dowództwem gen. Stanisława Maczka. Ech, życie ciągle nas zaskakuje. - To prawda, dziś się o tym przekonałam - potwierdziła dziewczyna. Pożegnała pastorostwo, podziękowała za niezwykłą pomoc i udała się na dworzec. Tam już w pociągu zastanawiała się nad lekcją, jaką dziś otrzymała. Rozważała, czy wyniesione tego dnia doświadczenie nie było przypadkiem najważniejszym w jej dotychczasowym życiu?  
    • nie uświadamiasz sobie ze  cieszysz się skupiasz się na działaniu poznaniu  chcesz zmieniać ulepszać poprawiać  estetyczny dom porcelana meble najlepiej drogie   czasem tracisz lub zyskujesz nowe horyzonty znajomych  masz nową prace potem bierzesz kredyt zmieniasz oszczędzasz na dom wydajesz na urlopie na wino ale nie doczuwasz radość wakacyjny stres    musisz zobaczyć te atrakcje jeszcze te  potem skaczesz na linie lub poznajesz pannę w barze  przezywasz masz adrenalinę czasem to uzależnia mówisz kochasz góry wspinasz się      a mnie brakuje kota z lewej strony  a z prawej psa gdy zima  na wsi  tak się układali gdy spałem  i za ta Polską tęsknię a egoistycznie za samym tym faktem bo to była radość    egoistyczne ale moje życie  największy sukces życia  gdy kot i pies zapiały ze mną  i nie wiem czy jest tyle dolarów  za które bym kupił cos lepszego  od wspomnienia tamtego faktu   
    • Aroma to i ma nuda sadu namiot amora.   A Wenera - aren Ewa    
    • @andrew tyle chciałabym usłyszeć ale cisza układa się w twoje milczenie
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...