Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

POJEDYNEK VII : "Kawał artystycznego ścierwa, czyli kot w butach"


wesoły grabarz

Rekomendowane odpowiedzi

Pojedynek VII: "Kawał artystycznego ścierwa, czyli kot w butach"

ot i anka vs. Princeps Scholasticorum

Reguły:

1. Oceniacie teksty:
tekst 1 -ocena, tekst 2 -ocena
możliwa punktacja - 0 lub 1.
2. W głosowaniu mogą brać udział tylko osoby zarejestrowane na forum
3. Autorzy mają 48h na wklejenie tekstów (max dwie strony Worda). Czytelnicy kolejne 120h (5 dni) na ocenę.
4. Sędzia pojedynku – wesoły grabarz - podlicza głosy, ogłasza zwycięzcę.
5.Pierwsze dwa komentarze wstawiają Autorzy .
6.Rywale nie komentują swoich tekstów, nie oceniają przeciwnika, nie wdają się w dyskusje z oceniającymi!!!

Zachęcam do oddawania głosów i proszę o przestrzeganie regulaminu.
Ponieważ jest środek nocy - Autorzy mają czas na wklejenie tekstów do 8.10.06r., do godziny 8 rano.
Po wklejeniu tekstów przez obu Autorów ogłoszę do kiedy można oddawać głosy.
Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]

...matematyczny brak niepewności...

[...]

I znów ponad granicą bólu, uciśnięcia, zakrwawionej negacji, ponad dobrem i złem, pozostaje tylko nieuchronny niesmak, i wszystkiego, i niczego nie ma, i nic nie istnieje, i nie ma istnienia, i nie ma nicości, jakkolwiek kiczowato by to brzmiało, i wiadomo, wiadomo przerażającą pewnością, że nic już nie będzie, nic już nie będzie nieistnieniem antybolesnym, do ostateczności jałowym, sterylnym, zabójczo przewidywalnym, antykomicznym, i antytragicznym, i nie będzie nawet granicy, nie zajdzie słońce, bo nigdy nie istniało, nie dopełni się los nawykły do dopełnień, nie skończy się rozpoczęta kartka papieru, atrament nie wyczerpie się, bo nie istnieje zapis, ani bolesna epifania, bo nie istnieje nic, bo nic nie istnieje.

[...]

.....znowu zabójcza wersyfikacja, minimalnie fałszywy rytm, na
skraju
nieuchwytności kompletna korozja, z taką pewną nieśmiałością
rytmizuję na własną rękę....

[...]

Jesteś złem, kocie.
Jesteś złem wszechobecnym, wszechmocnym i wszechdumnym. Złem niczym nie usprawiedliwionym, pewnym siebie, namacalnym. Nie masz litości dla pokonanych. Intelektualnej przewagi swej pewien jesteś, walczysz więc, walczysz do upadłego – nigdy jednakże nie upadasz. Stanowisz jednoosobową armię literackiego zniszczenia, jesteś zimną kalkulacją, nieczułym bilansem artystycznych zysków i strat. Martwa twa logika, logika idealna, bez skaz, rys, załamań, przejrzysta jak od dołu tafla lodowa dla topielca. Postępujący defetyzm kultury ciebie właśnie nazywać każe zwycięzcą – a co gorsza, rzeczywiście nim jesteś, jedynie śpiący lub niewidomi mogliby mieć jakieś wątpliwości. Uznany za nieomylnego i bezkarnego, tworzysz swe nierealne światy, kreujesz setki postaci, ogłaszasz się demiurgiem – i cóż...? Czy jesteś na tyle idealny, by trwać wiecznie, by przetrwać nawałę...? Wiem, że się nie boisz, tacy jak ty nigdy się nie boją, jeśli zaś będziesz musiał zginąć – zginiesz w milczeniu, bez słowa, z drwiącym błyskiem w oku. Taki już jesteś. Cyniczny i niepokonany, pomnik antytezy bełkotliwego absurdu, pomnik czystej, niepokonanej myśli, pomnik pięknej rzeki artyzmu, o nurcie bystrym, lecz pełnym piranii. Za wszystkie sarkastycznie genialne dzieła to ty ponosisz odpowiedzialność, choć sam nigdy niczego nie napisałeś, nic nie stworzyłeś. Jesteś żywą, spersonifikowaną metaforą pozornego człowieczeństwa, jesteś autoparodią, pastiszem napisanym przez nieznanego, miernego autora. Jesteś tym, czym zawsze chciałeś być. Zadowolonyś? Pod twoim berłem wszystkie krańce ziemi. Zadowolonyś? Posiadłeś już całość. Zadowolonyś?
Powoli stajesz się czystą literaturą, powoli stajesz się literaturą absolutną.
Jesteś złem, kocie w butach.

[...]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzień dobry! Ja jestem z Uniwersytetu Wrocławskiego. Prowadzimy tu, w okolicach Chełma, takie badania etnograficzne, dotyczące kultury i tradycji. Czy ja mogłabym zająć państwu chwilę?
Troje osób, do których podeszła owa młoda etnografka, spojrzało na nią z kpiną, zdziwieniem i jednocześnie z zainteresowaniem. Słońce dawało się we znaki tego dnia. Raziło w oczy i przypiekało skórę. Wzdłuż drogi, przy której znajdowała się wioska, drzewa nie rosły zbyt gęsto. Trudno było więc o cień. Miejscowość wyglądała na opustoszałą nieco, ale było to być może wynikiem upałów. Nie przeszkadzały one jednak starszej kobiecie (ok.70 lat) z głową owiniętą chustką, Mężczyźnie ze złamanym nosem ( lat ok.55) oraz potężnej kobiecie w kwiaciastej spódnicy ( lat ok.60).
- Johowa? My już mamy swoją wiarę ,pani, nie potrzebujemy innej! – uniosła się najstarsza. Wstała z ławki na której wszyscy troje siedzieli. Kobieta podparła się o lasce i podeszła do „badaczki”
- a może pieniędzy pani chce?
- Nie, nie zrozumiała mnie pani! Ja jestem z Uniwersytetu Wrocławskiego, już mówiłam, chciałam porozmawiać tylko o kulturze i tradycji…
- Kultura?! Pani, jaka kultura! Tu nie ma kultury! Tutaj kiedyś był basen, park był, taki doktór co tam mieszkał po drugiej stronie to dbał o wszystko. I za darmo ludzi leczył! I go zabrali! Do Lublina pracować pojechał, taki dobry człowiek był. On to kulturalny, o tak…A teraz?! Tutaj młodzież klnie tylko i pije. Te nasze Siedliszcza, są najbiedniejsze, i największe bezrobocie jest ! Pani! To jest największa dziura w dupie w całej Polsce! Tutaj to tylko ten …ten atom zrzucić! Tak, pani pojedzie tam do siebie, i pani powie, żeby tu atom zrzucili!!
Dziewczyna patrzyła na swoją rozmówczynie, starając się powstrzymać nadchodzący wybuch śmiechu. Nie wiedziała zupełnie jak wybrnąć z tej sytuacji, a jednocześnie dowiedzieć się czegoś. Lecz ogarnęły ją pewne wątpliwości czy zagadnięci przez nią ludzie są w stanie udzielić jakiejkolwiek informacji.
- Stacha, ale ty durna jesteś! Stara i durna!- odezwał się mężczyzna, który do tej pory tylko bacznie przysłuchiwał się monologowi.
- Przeca dziewczynę wystraszysz! Wrzeszczysz jak jaka opętana! Uspokój się kobieto! Proszę się nie przejmować, ona już nie wie co gada! – zwrócił się do młodej „badaczki”.- A po co pani ta kultura właściwie?
- Znaczy po co o to pytam tak?
- no tak, po co pani ta kultura?
- robimy inwentaryzację…znaczy się, taki spis charakterystycznych elementów kultury dla tego obszaru. Ja konkretnie chciałabym dowiedzieć się czegoś o tutejszej sztuce…czy mieszkają tu w okolicy jacyś artyści ludowi?
Wszyscy patrzyli się na niż jak na kosmitkę, a ona coraz bardziej się czuła – jak obcy ludek, do tego zielony.
Potężna kobieta, która do tej pory siedziała cicho i tylko lustrowała sytuację, nagle wrzasnęła z oburzeniem:
- Artystów się zachciało! Na wsi to sami biedni ludzie są. U siebie tam w mieście szukaj pani artystów, tutaj normalnie ludzie żyją! A nie wariaci jacyś…widziałam ja ostatnio w telewizji takiego artystę- kolczyki wszędzie miał i już wielki pan! Tu uczciwi ludzie są! Pracą zarabiają na siebie, ciężką pracą rąk a nie tam takie bajdurzenie!!
- Ale chodzi mi o ludzi którzy coś tworzą…jakieś rzeźby, rysują, malują…- dziewczyna mówiła coraz bardziej niepewnie i ostrożnie.
- Tu nie ma takich.- odezwał się jedyny męski głos w tym gronie.- nikt nie ma czasu na takie pierdoły!
- Nikt? Chodzi mi o wszelkie czynności, które można zaliczyć do sztuki…nie ma tu kogoś kto np. strugał zabawki dla swoich dzieci, albo kobiety która wyszywa obrusy…wie pan, interesuje mnie WSZYSTKO!
Mężczyzna spojrzał na nią z politowaniem. Wyciągnął „Męskie” i spytał czy zapali. Ona odmówiła, z wiadomych względów (palenie szkodzi zdrowiu:). Cała trójka już przenikała ją wzrokiem. Czuli się zagrożeni, wyczuwali jakiś podstęp ( bo przecież tylko wariat albo przestępca wymyśliłby takie badania) Już chciała się zbierać, kiedy nagle mężczyzna chwycił ją za ramie i powiedział:
- Wiem! Zaprowadzę panią do Stefana!- kobiety na te słowa zaczęły mówić coś jedna przez drugą, ale dziewczyna nie bardzo mogła cokolwiek zrozumieć, bo szła już w stronę domu Pana Stefana, razem ze swoim „przewodnikiem”. Przeszli około 50 metrów. Oczom ich ukazał się drewniany dom pokryty papą, farba złuszczała się z drzwi, szyby wyglądały jak nie myte od paru lat, a przed domem stała ławka zrobiona z deski i dwóch cegieł. Płotu nie było – tylko stare sztachety zostały, służąc teraz jako swoista ozdoba.
- Stefan! Stefan! Chono tu!
Drzwi skrzypnęły, a przez szparę wyjrzał siwy, łysiejący mężczyzna. Pierwsze co można było zauważyć, a raczej poczuć to odór alkoholu, dochodzący z mieszkania. Na oko miał lat 50, chociaż jego trudno mówić o obiektywności w przypadku ludzi tak doświadczonych…ETANOLOGICZNIE.
- Czego? Co to za paniusia? – zachrypiał ledwo słyszalnie pan Stefan.
- Pani z Wrocławia przyjechała badać tu kulturę, bo im tam brakuje, hehe. Przyprowadziłem ją do ciebie, bo szuka artystów, pokaż pani co potrafisz. - Obaj panowie zanieśli się od śmiechu. Dziewczyna z zaniepokojeniem przyglądała się całej sytuacji, gotowa do ucieczki w razie czego.
Pan Stefan wyszedł przed dom. Stanął chwiejnie przed przybyłymi, odchrząknął , jakimś nieznanym sposobem wywołał u siebie torsje, i zwymiotował prosto na buty młodej „badaczki”. Ona w szoku nawet nie zdążyła się odsunąć, więc kiedy już ów „artystyczny haft” wylądował na jej butach, nie było sensu się ruszać. W gruncie rzeczy cała sytuacja bardzo ją rozbawiła, szczególnie kiedy usłyszała:
- Zobacz Stefan! Tym razem wyszedł Ci kot! Kot w butach nawet, w butach tej pani!
Wszyscy troje wybuchnęli śmiechem.

Prawdziwy etnolog niczego się nie brzydzi, wszystko go dziwi i zachwyca. Nawet takie artystyczne ścierwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo zgrabne i prawdziwe to o zmaganiach etnolożki :) uśmiałem się, taką poetykę znam z życia. Dziękuję, bo to ładne. Za to nie podoba mi się klimat słowotoku Princeps Scholasticorum, trochę tu rzęzi egzystencjalnie, szkoda tylu brudnych i połamanych słów na poczciwego kota w butach; ktoś tu sie tak napuszył, że aż nie ma miejsca dla czytelnika, puff! spuścić z tekstu powietrze... Znowu jasno a niespodziankowo toczy się tok u Ot i Anki - oddaję punkt na zarzyganego kota z drugiego opowiadania!

Princeps Scholasticorum : 0 ot i anka : 1

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Princeps Scholasticorum : mix trudnych słów, tworzących mało artystyczą kupę, czyli bełkot dla inteligencikow o niskim IQ.

ot i anka: czy tekst uznać można za zabawny? Sam nie wiem, w pewnych kręgach chyba tak.

ot i anka - 1 : 0 - Princeps Scholasticorum

Oba teksty bliskie jednemu słowu : TRAGEDIA

pozd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już była mowa, głosujemy do dzisiaj do godziny 16. Jadę na spotkanie w Wąwozie, więc nie ogłoszę po 16 kto został zwycięzcą. Nie sądzę jednak, żeby do tego czasu wiele się zmieniło. Póki co wygrywa ot i anka - 6 punktów, Princeps Scholasticorum - punktów 2.
jak widać nasze pojedynki cieszą się niesamowitą popularnością. Cóż... pozdrawiam.

Sanestis Hombre - upoważniam do oficjalnego ogłoszenia wyników ;)

adieu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Te klomby wspomnień mnie ujęły. Pozdrawiam
    • @Leszczym Dla wielu innych też:). 
    • @Ewelina Nie martw się, ani się waż :) Ja już kilka razy widziałem u Ciebie erotyzm, ale on jest bardzo subtelny, wymyślny, trochę przykryty. Zdania są różne, zawsze są różne, ale dla mnie to bardzo bardzo. A druga sprawa widzę u Ciebie spory, naprawdę duży postęp :) 
    • rust-tykalne maszyny  otaczały horyzont zdarzeń  wszystko było na swoim miejscu  i tik tak bił zegar z demobilu armii przyszłości    jeszcze nie zdążył zawiązać się żaden rząd a już było wiadomo że będzie  kradł mniej i brzydził się kiełbasą wyborczą której vox populi nie był wstanie dalej gryźć i przełykać    ludzie nad wyraz dla siebie mili nie byli juz tylko ludźmi wspomagani nową energią  zamienili proszę pana i proszę pani  na szanownego użytkownika    sądy które niedawno zrobiły z ławników  jednostki centralne - sądziły  że teraz uda im się zapobiec  kolesiostwu    wszystko było proste i jednoznaczne  zerami i jedynkami chełpili się  filozofowie z krain wiecznych mechanizmów   
    • ZACQ ma kręćka  i orbituje Nie może trafić do stacji          Ten stan troszeczkę         mnie irytuje         Trudno jest działać          bez ZACQ                         Chwilowo czuje się                        zagubiony                        i zakręcony                        do środka                                        Nie  ma ochoty                                      na te kłopoty                                      Niech schowa się w ką                                      cie szczotka                                          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...