Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Braciszku, czytam kolejny raz i muszę stwierdzić,
że czynisz postępy. ogólnie, ciekawe nawiązania,
choć tutaj

kapłanów. jednak ostrza piramid kaleczą
język i nie popłynie Nil innym korytem
dlatego też nie mogę stać się

nieśmiertelny?

----

kapłanów. jednak ostrza piramid kaleczą
język i nie popłynie Nil innym korytem
dlatego też nie mogę się stać


tak sobie wymyśliłam z tą puentą, w ten sposób
poszerza interpretację i pozostawia czytelnika
z niedopowiedzeniem.

tszymai się Espena Sway :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pozdrawiam
:)

coda słaba - też tak sądzę, ale nie umiałem tego ująć lepiej. Reszta do bólu zamierzona (nawet jeśli krew i łzy kiczowate, choć tego słowa nie zastosował do ich określenia). To mój debiut z takim formatem, więc być może jeszcze nieumiejętnie dobrałem składniki. Kocia topika ma swój cel. Tymczasem dziękuję za wyczulenie mnie na niuanse.
Opublikowano

patetycznie- ale zamierzenie (/) - więc się chwali utrzymanie klimatu. Mnie się podoba, co prawda te kiczowate słowa ( co autor je wymienił wyżej) mnie nieco rażą, ale rozumiem (?) zastosowanie i pochwalić, pochwalić :)
pozdrawiam z pulpfictionową muzą w tle:P

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zauważam zdecydowanie nadużycie słowa "kicz" i nie wiem czy osoby uzywające go dokładnie wiedzą co on znaczy (dygresja). Mogłem napisać "kałem i spermą" ale to uwspółcześnienie zaburza decorum wiersza. Moze i nie schlebiam gustom (sperma i kał - dla mnie brzmi dopiero kiczowato) ale z zamierzenia chciałem inaczej.
Dzięki za odwiedziny (procent dziękowania przekroczył moją roczną normę). Nie umiem pisać komentarzy pod swoimi tekstami.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zauważam zdecydowanie nadużycie słowa "kicz" i nie wiem czy osoby uzywające go dokładnie wiedzą co on znaczy (dygresja). Mogłem napisać "kałem i spermą" ale to uwspółcześnienie zaburza decorum wiersza. Moze i nie schlebiam gustom (sperma i kał - dla mnie brzmi dopiero kiczowato) ale z zamierzenia chciałem inaczej.
Dzięki za odwiedziny (procent dziękowania przekroczył moją roczną normę). Nie umiem pisać komentarzy pod swoimi tekstami.

ależ ja nic nie mam w tym wypadku do kiczu ( chyba wiem co to jest, uczyłam się wykonywać to w szkole przed laty:P)
pozdrawiam
Opublikowano

Wolę określenie "wyświechtane zwroty", które można odnieść do większości zwrotów w poezji na orgu.
W kiczu na pewno spróbuję sił. W końcu to żaden wstyd znaleźć się tak wyborowym towarzystwie jak Andy Warhol, Salvadore Dali, Ingman Bergman, no a jak Tarantino uwielbia kicz (ot i anka na pewno wie).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Toż ja właśnie to napisałem. Communication breakdown.
kup mi okulary!! przeczytałam ot i anka na pewno nie:))))
za długo przed kompem,za mało snu, za duzo kawy...ehhh
pozdrawiam ślepo:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Toż ja właśnie to napisałem. Communication breakdown.
kup mi okulary!! przeczytałam ot i anka na pewno nie:))))
za długo przed kompem,za mało snu, za duzo kawy...ehhh
pozdrawiam ślepo:)

Nie napisałem szanowna panno, że uważam Twoją twórczość za taka lub inną. Z tym kiczem to było nawiązanie to Quentina (skro się chwalisz, że oglądałaś film, to pewnie wiesz iż ów reżyser lubi nawiązywać do poetyki kiczu). Ja też lubię kicz. Dobra kończmy tę gadkę.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kup mi okulary!! przeczytałam ot i anka na pewno nie:))))
za długo przed kompem,za mało snu, za duzo kawy...ehhh
pozdrawiam ślepo:)

Nie napisałem szanowna panno, że uważam Twoją twórczość za taka lub inną. Z tym kiczem to było nawiązanie to Quentina (skro się chwalisz, że oglądałaś film, to pewnie wiesz iż ów reżyser lubi nawiązywać do poetyki kiczu). Ja też lubię kicz. Dobra kończmy tę gadkę.

hahaha, nie zrozumieliśmy się...eh, nie ważne, skończmy tę gadkę:)))
ps. tak, Quentin tak ma:)
  • 1 miesiąc temu...
  • 1 miesiąc temu...
  • 4 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...