Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
kończą się w ogniu, to co musi i było też

przychodzimy zbierać poranną pianę
i liście – stoję za tobą, księżyc po cichu znika,
przepływamy biały szkwał. poduszki i kamień położę
na łóżku; odlatują ptaki, już zimno.

bez pożegnań. zanim
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie sądze, to wierszyk napisany po obejżeniu filmu
o Iris Murdoch, wczoraj w tvp1 :)
ale zbyt hermetyczny, więc może dlatego się mało
podoba etc. może z tą pianą przesadziłem, hehe.

Pozdrawiam
czytających
:)))
Opublikowano

A dla mnie całkiem niegłupio - całkiem emocjonalno/pejzażowy rys - trochę Tetmajera tutaj widzę - u Niego też 'srebrzało" - i woda, i księżyc i lubił, kiedy kobieta...

Puenta -coś tutaj zrobic, tylko nie wiem co :)
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



może to taki bez-puentowiec, ten wierszydłak;) co?
każdy coś sobie dopisze, tak myśle, starałem się
skondensować.

Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



może to taki bez-puentowiec, ten wierszydłak;) co?
każdy coś sobie dopisze, tak myśle, starałem się
skondensować.

Pozdrawiam

Wiesz co - mam wrażenie, że jednak jest zbyt urwany, gubi się, szczegolnie to "zanim" - nawet wtedy, gdy odniesiemy to do kursywy początku. Bo po przeczytamie rodzi się pytanie = "zanim", ale co 'zanim" ?
Przemyślec, przemyslec, bo czasem interpretator też się gubi :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Odniosłam się z interpretacją do tytułu i pomyślałam
pół myśli i pół słów nie muszą być takie same i jako całość
wypada na plus; ale to ja tak pomyślałam i nikomu niczego nie
sugeruję.Pozdrawiam z plusem:)))) EK
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Odniosłam się z interpretacją do tytułu i pomyślałam
pół myśli i pół słów nie muszą być takie same i jako całość
wypada na plus; ale to ja tak pomyślałam i nikomu niczego nie
sugeruję.Pozdrawiam z plusem:)))) EK

dzięx, ale wierszydeł idzie na przemiał, już
mi się nie podoba ;)

Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Odniosłam się z interpretacją do tytułu i pomyślałam
pół myśli i pół słów nie muszą być takie same i jako całość
wypada na plus; ale to ja tak pomyślałam i nikomu niczego nie
sugeruję.Pozdrawiam z plusem:)))) EK

dzięx, ale wierszydeł idzie na przemiał, już
mi się nie podoba ;)

Pozdrawiam
czyli: tak jak zaczyna się ''kończy(ą) się w ogniu''? napisanego
zawsze szkoda....:( EK

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rozbiłam ja swoje czarne zwierciadło. Było nowe, rama nie ta, wypadło. Próbuję zebrać kawałki szkła.   Krawędzie kłują i ranią mi ręce, A mimo to ja próbuję jeszcze Zebrać, co tylko się da.   Malujesz dla mnie nową taflę, Teraz dobraną lepiej pod ramę, Lepszą, niż była ta.   Prosiłeś, bym przestała nad tą płakać, Bym o niej wreszcie zapomniała, Bo od niej cierpisz sam.   A jednak dzisiaj pomagasz mi zebrać Coś z tamtej, bo widzisz wreszcie teraz, Że mimo niego to jestem też ja.
    • Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do karuzel, jarmarków, wesołych miasteczek i tym podobnych atrakcji. Pierwszy raz przejechałem się jakąś karuzelą z moim synem. On miał wtedy zaledwie kilka lat, a ja już kilkadziesiąt :))). Myśłę, że dla niego była to jakaś atrakcja, ale dla mnie średnia. Jakoś nie zapałałem do tego typu rozrywek. Twój tekst przypomniał mi nowelę filmową o trzech biednych chłopcach, którzy chcieli przewieźć się karuzelą. Akcja noweli została umieszczona w czasach, gdy elektryczność nie była jeszcze w powszechnym użytku, a karuzela, która zajechała do ich miasteczka, napędzana była siłą ludzkich mięśni. Gdy chłopcy okazali zainteresowanie tą niezwykłością, jej właściciel zapytał czy mają pieniądze na bilet. Dzieciaki oczywiście żadnych pieniędzy nie miały. Zaproponował więc im, że będą mogli się przewieźć, ale na koniec dnia i pod warunkiem, że przez cały dzień będą od środka, niewidoczni dla jego klientów, kręcić karuzelą. Chłopcy chętnie przystali na taki układ i ochoczo wzięli się do pracy. Pchając w kółko drewniane kołki wenątrz karuzeli, wsłuchiwali się w śmiechy i radosne pokrzykiwania dzieci i dorosłych kręcących się na zewnątrz i wyobrażali sobie, jak to będzie wspaniale przejechać się również na tej kolorowej, kręcącej się w kółko niezwykłości. Właściciel kasował bilety, zmieniali się kolejni chętni do przejażdżki, a chłopcy kręcili i marzyli. Byli jednak coraz bardziej zmęczeni, karuzela zaczynała zwalniać, a nawet się zatrzymywać, co wzbudziło frustrację właściela, do tego stopnia, że zagroził im, że jeśli nie wywiążą się z umowy, to przejażdżki karuzelą będą nici. Ich marzenie zaczęło się rozmywać. Nie mogli do tego dopuścić, więc zaczęli ostatkami sił znów szybciej popychać drewniane drągi. Na szczęście dzień miał się już ku końcowi i ludzie zaczęli się rozchodzić, aż końcu zostali sami z właścicielem, który powiedział, że teraz oni mogą się przejechać, zaznaczył jednak, żeby się pośpieszyli bo musi złożyć karuzelę. Chłopcy jednak byli tak wycieńczeni, że żadnemu z nich nie chciało się więcej stanąć przy drągu wprawiającym karuzelę w ruch, ale to też nie miało znaczenia, bo nawet na jazdę na niej już im odeszła ochota. Właściciel karuzeli widząc to, złożył pośpiesznie cały sprzęt i odjechał.   Pozdrawiam
    • obudziłem się po ciszy wyborczej leżąc na prawym boku dlaczego serce po lewej stronie i bije
    • Kiedy miałam dziesięć lat, marzyłam o jednej rzeczy — o karuzeli. Prosiłam mamę i tatę, by zabrali mnie na tę magiczną jazdę, ale tata zawsze mówił, że na karuzelę chodzą szumowiny. Nie mogłam tego pojąć, ale wiedziałam, że muszę tam iść. Pewnej niedzieli rano, kiedy wszyscy jeszcze spali, rozbiłam swoją świnkę skarbonkę. Zebrałam wszystkie pieniądze, jakie miałam, i bez pytania wyszłam z domu. Na karuzeli kręciłam się godzinami. Świat wirował wokół mnie, a ja czułam się wolna i szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Nie schodziłam z miejsca, dopóki nie zrobiło się późno. Kiedy wróciłam do domu, tata już czekał. Dostałam smary na tyłek i zapytał: — Wiesz, za co to? — Za karuzelę — odpowiedziałam śmiało. Tata spojrzał na mnie poważnie: — Nie za karuzelę, tylko za to, że nie powiedziałaś, gdzie idziesz. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam: — A jakbym powiedziała, to bym nie mogła iść, bo już prosiłam. Tata tylko pokręcił głową, a ja wiedziałam, że ta przygoda zostanie ze mną na zawsze.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...