Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Spokojnie, uda się


Osiedle jakich wiele, zielone, kolorowe, wymuskane. Piaskownica, drzewa i ogródki pod balkonami.
- Ławek brak, musimy postarać się o ławki Sąsiadko, ile można siedzieć na schodach?
Powiedziała tęga kobieta, spocona, uśmiechnięta.
- Tak, racja, między zakupami, sprzątaniem i gotowaniem, trzeba zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyjść do ludzi, porozmawiać.
Przeciwieństwo pierwszej, na twarzy nie ma życzliwości, bystra obserwatorka. Nawet postura ją do tego predystynuje, wszędzie się zmieści.
- Widziała pani?; powiedziała druga- ta spod jedynki nawet nie wypieliła ogródka pod balkonem, jak to wygląda? a ta jej kotka chyba jest kotna. Jak można trzymać kota w domu? Wszędzie sierść, smród. Dziwna jest, taka nie dla ludzi.
Słowa te Obserwatorka mówiła półszeptem niespokojnie zerkając na pobliski balkon.
- Nie mam nic do zwierząt jeżeli właściciel o nie dba i pilnuje ich. To już starsza kobieta, teraz pełnia lata, trawy wysokie, co tu pielić? Źle ostatnio wygląda ta spod jedynki, mało wychodzi, tylko zakupy robi i z książkami chodzi. Inkasentka mówiła mi, że w mieszkaniu ma czysto.
- Fakt, trawy wysokie, ja czytać nie mogę, zlewają mi się literki i oczy mnie bolą. (powiedziała Obserwatorka) Zresztą życie jest lepsze od książek, wie pani ten spod ósemki wiecznie pijany chodzi....

Mrużysz oczy i wskakujesz na kolana, ciężka jesteś i niezgrabna. . Takie nasze, pomruczenie w spódnicę. Mruczysz z obawą, niespokojnie, tyle razy już ci szeptałam:
- spokojnie, uda się...
Zwinęłaś się w kłębek, lubię gdy tak leżysz. Sama nie wiem, po prostu, ciepło mi jest i mrukliwie.
- Dlaczego ludzie mówią, że nikogo nie mam, że jestem sama?
Nie unoś łebka, ja czuję, naprawdę , to już niedługo, oddychasz tak jak trzeba, no i co mam teraz powiedzieć?
- rozmasuję ci brzuszek, potrzymam za łapkę? Spokojnie, uda się.
Dobrze, że nie ma tutaj nikogo, jesteśmy same, śmialiby się z nas, z naszych rozmów.
Zeskakujesz z kolan, umykasz do szafy.
Są! już są, trzy kociaki.
- mówiłam ? udało się...


Spokojnie maluchy, po kolei, dla wszystkich Was mam mleko. Przed wami tyle kociego życia, nauk, jak otworzycie oczka, powiem wam co i jak.
Tu. w szafie jest spokój, nikt nam nie zagląda, nie wtrąca się, nic tylko rosnąć. Zapach, który czasami tutaj jest, to bystre oczy mojej przyjaciółki, niedługo zobaczycie ją. Jest dobra, nie trzeba się jej bać.
Z kolei gwar, który tu dociera, to Wrony; na schodach, nie zawsze przyjazne i zbyt duże, by na nie zapolować.
Cieszę się, że Was mam, ciepło nam i bezpiecznie. No i co ja mam Wam powiedzieć? Nic, tylko nauczyć czystości, poruszania się w kocim świecie i godności, tak godności, tej kociej.

- Spokojnie, uda się, każdemu z was, przejść przez siedem kocich żyć.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Szedłem sobie do baru o nazwie Atlantyda zwyczajowo i po dwa piwka, kilkanaście papierosów i po parę rozmów. Zimno było, rzeczywiście zimno, choć śniegu brakowało na duszy. Zamiast śniegu była mgła, co też można uznać za meteorologiczną ciekawostkę, zwłaszcza o tej porze roku. Dzień wcześniej zapobiegliwie kupiłem parę rękawiczek z napisem Route 66, niestety nie przymierzając ich na wstępie, co zaraz potem okazało się tragiczne w skutkach, ale nie uprzedzajmy zbytnio wypadków. I gdy tak szedłem chodnikiem spróbowałem rękawiczki założyć na swoje zmarznięte ręce. Ale nie dało się tego zrobić, bo rękawiczki były zwyczajnie za małe. Postanowiłem więc je wyrzucić, co okazało się nie najlepszym pomysłem. Ba, wyrzuciłem je nawet. Traf chciał, że moje wyrzucenie miało miejsce obok ładnej, lekko zadziornej dziewczyny we fryzurze interesujący blond. Jest to zresztą jedna z ostatnich rzeczy, jaką zapamiętałem. Dziewczyna była z gościem. Jej gach odebrał zdarzenie bardzo dosłownie, a mianowicie szybko, bardzo szybko doszedł do wniosku, że moje wyrzucenie rękawiczek jest niczym innym jak rzuceniem mu rękawicy. Ale to jeszcze wcale nie koniec tej historii. Gość był wielki jak szafa, potężny i pracowicie umięśniony. Można rzec, że był wyrobiony w przemocy. Wyglądało na to, że nawet napis pt. Route 66 na rękawiczkach jeszcze dodatkowo go rozjuszył. Sytuacja błyskawicznie poszła nie po mojej myśli, albowiem wpakowałem się w pojedynek i można go nazwać pojedynkiem Dawida z Goliatem. Pojedynku wcale nie chciałem, ale moje tłumaczenia odbiły się od tej dziwnej pary, zresztą wartej siebie wzajemnie. Moje największe nieszczęście polegało na tym, że za mały ze mnie Dawid, a z gacha za duży był Goliat więc cóż przegrałem. The End.   Warszawa – Stegny, 20.12.2025r.   Inspiracja – Poetka i Prozatorka Berenika 97 (poezja.org).
    • to może coś z suszonych truskawek...
    • @Berenika97 Dziękuję i pozdrawiam. Jak zwykle świetnie odczytujesz zamiary twórcy.
    • @Starzec Jesion nie mówi, ale działa - unosi gałąź. To może być gest protestu, pytania, a może po prostu bycia sobą, gdy wszyscy milczą. A może dlatego, że jesion należy do mniejszości gatunkowej - jest przecież w dąbrowie.   
    • @iwonaroma Pytanie "czy jeśli liczę to patrzę?" sugeruje, że patrzenie i liczenie to nie to samo, a może nawet są ze sobą w konflikcie. Bo gdy pojawia się liczenie - czyli abstrakcja, analityczne podejście - "całość nagle pryska". Bardzo ciekawe!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...