Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

FALLING UP

I tripped on my shoelace
and I fell up -
up to the roof tops,
up over the mountains,
up where the colors
blend into the sounds.
But it got me so dizzy
when I looked around,
I got sick to my stomach
and I threw down.

PADANIE WZWYż

Potknąłem się o sznurówkę
i upadłem. Wprost na główkę,
lecz upadłem wzwyż, do góry,
ponad dachy, ponad chmury,
ponad góry, tam, gdzie śpiewa
sto kolorów pomieszanych
i z nutkami poplątanych.
Tak się wszystko kołędziło,
tak bujało, że z obawy
w piętach mi się zakręciło
i... już koniec był zabawy.

Tłum. Lefski

Opublikowano

Ładny, przemyślany przekład, ale trochę niezgrabny:

- tytuł brzmi jak dyscyplina sportowa
- "śpiewające kolory" są trochę naciągane; już lepiej, żeby te nutki śpiewały ;-)
- "kołędziło"?
- nie jest określone "z obawy" przed czym; w oryginale jest
- w końcówce występuje zupełna zmiana znaczenia, choć przez całe tłumaczenie przewija się dość ścisła zgodność z oryginałem

Dlaczego wg mnie jest źle (choć wcale nie najgorzej)? Dwie fundamentalne sprawy:

1. Wiersz dla dzieci musi być rytmiczny! Oryginał jest dwuakcentowcem tonicznym, ja go czytam tak:

(ukośnik jako przedział wewnątrzwersowy, a duże litery jako sylaba-akcent główny)

I TRIpped on / my SHOElace
and I / fell UP -
UP to / the ROOF tops,
up Over / the MOUNtains,
UP where / the COlors
blend INto / the SOUNDS.
But it GOT me / so DIzzy
when I looked / aROUND,
I got SICK / to my STOmach
and I / threw DOWN.

W Twoim tłumaczeniu słusznie posłużyłeś się monotonnym na dłuższą metę 8zgłoskowcem trocheicznym, ale skopałeś sprawę w dwóch pierwszych wersach, gdzie są odpowiednio: 2 amfibrachy, trochej oraz peon III, dwa trocheje.

2. W tłumaczeniu takich wierszy trzeba albo (nie wiadomo w jakim celu, ale niech będzie) oddać cały wiersz dziewiczo wiernie, co do każdego cienia znaczenia, albo - lepiej - zmienić całkowicie historię, ukształtować ją tak, aby śmieszyła i dziwiła w języku polskim. Właściwie, to pisze się taki wierszyk od nowa, tylko zostawiając pomysł - ten pogląd jest propagowany m.in. przez Stanisława Barańczaka.

Zatem założenia tłumaczenia to: ośmiozgłoskowiec trocheiczny, rymy parzyste, powtarzalność, humor. W 40 min. doszedłem do czegoś takiego (to tylko przykład, wersji mogą być tysiące):

"Krótka opowiastka o tym, jak upadłem w górę"

Idąc sobie polną drogą,
Zahaczyłem o głaz nogą.
Więc upadłem - tak to bywa,
Gdy się w chmurach głową kiwa.
Ale zamiast paść na drogę,
Przez tę moją krzywą nogę,
To upadłem w górę, w chmurę!

Można upaść tak wysoko?
"Nie-e, pan powinien w błoto
Upaść" - odpowiecie chórem.
Trudno, ja upadłem w górę...

W górę, w chmurę, ponad głowy,
Domy, lasy, łąki, krowy
I najwyższe w świecie góry,
Ponad słońce, ponad chmury.

Tak wysoko - nikt nie zmierzył,
Tak wysoko - nikt nie wierzył!

Tak wysoko, że gdy w dole
Zobaczyłem las i pole,
Małe jak na tym rysunku*
Wykrzyknąłem: "Aaaa, ratunku!"
Zakręciło mi się w głowie,
Plecy mi zaczęły mrowieć,
W brzuchu też poczułem dreszcze,
Więc potknąłem się raz jeszcze.
I upadłem - lecz tym razem
Wprost na ziemię - tuż przed głazem,
Tym, tym samym, tym przez który
Tam upadłem, tam - do góry!

Więc z mej bajki morał taki:
Głowa w górę, me dzieciaki!

:-)

*ilustrowana wersja wiersza :-) albo gotowa interpretacja do pokazywania z obrazkami w "Domowym Przedszkolu" :-)

  • 2 miesiące temu...
Opublikowano

Dzięki za komentarz.
Nie wszystko da się przetłumaczyć dosłownie, więc tę wersję absolutnie odrzucam. Threw-up znaczy wymiotować... threw down??? nie ma odpowiednika w polskim. Silverstein napisał wierszyki-absurdziki i tak je należy potraktować, a nie tworzyć z nich poematy. Moje prywatne zdanie. Starałem się tylko utrzymać krótką i zwięzłą formę, a także śmieszą i absurdalną treść, a żem jest grafomanem - nie poetą, to i do perfekcji mi daleko


z powaszcunkiem - lef



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie bój się bać nie wstydź się płakać naucz się śmiać nawet w łzach latać z uśmiechem się smucić nie łatwo to sprawić ale warto próbować smutki głęboko schować nad szczęściem pracować rozebrałem strach do naga golasa torturuję łaskotkami potem zabieram się za smutek tylko ciiiiiii
    • Zombie na śniadanie i na obiad, i na kolację.   Zombie w lodówce i w toalecie. W kinie i w literaturze – tylko zombie. Bawią, uczą i wychowują.   Zombie naprawiają świat. Zombie grają w piłkę i zakładają partie. Zombie mówią o uprawie pszenicy i hodowli ślimaczka winniczka.   Mogą z nimi tylko konkurować papierowe postacie z psychologicznych thrillerów kryminalnych.   Ich losy – tak skomplikowane, że aż oczywiste. Autorzy nie chodzą już na komplety wiwisekcji – wolą kawę o modnym smaku.   Po niej brak wymiotów, brak orgazmu w szpitalu psychiatrycznym. Jest za to wielka powieść.   Są jeszcze w tym konkursie na wielkość kultury botoksowe Madonny z ikon, które patrzą z ekranów, sklonowane na zawołanie.   Ich słowa ograniczają się do tuzina fraz cedzonych przez biel nazbyt sterylnych zębów.   I – patrzcie jaka kultura jest teraz bogata.   Po klasykach – oni wszystko, co mieli powiedzieć, już powiedzieli, i przesiedlono ich na dworzec w zoo.   A ja czekam tylko, co o tym wszystkim IA powie na  końcu - czasów.   Dzięki za obserwację.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      dziękuję :-) pozdrawiam :-)
    • Dzień dobry, Na wstępie chciałbym się ponownie przywitać po przerwie nazwijmy ją techniczną, pierwsze pytanie, które zapewne chcielibyście zadać to po co wróciłem? Pytanie, a raczej wynikająca z niego oczywistość, czyli twórczość, nie jest pełną odpowiedzią, synestezja tego pytania, dla mnie jest tym o czym się myśli w podpytaniu czym jest poezja? Dawno temu wysunęła mi się konkluzja, że to najprostsza z możliwych rzeczy Czym jest poezja - odpowiedzią na pytanie po co poezja? Zauważyłem też podczytując was i dając serduszka, że część odeszła. Dla tych co bezpowrotnie - mam was w pamięci. Tym, którzy być może wrócą, dziękuję za ślad pozostawiony na forum. Przedstawiam jeden z ostatnich utworów i życzę miłej lektury.  błędne koło (dla KM)   kturego niema jusz się zaczelo wykręślać mogło byc kołem piatym od wozu i chiperbólem paczenia wniego wypacza wszyztko i mrovi wegłowie okrutne to jego toważystwo aby dokreslic dotrfać dokońca jusz jest pólkołem prawie skończne i jeszcze trohe troszczkę tylko i domknie sie jak urwis ko czy czwarte jusz za nim i zanim się za mknie jak na ostani gózik pontelke wykona śmiertelną (w butelke sie wbija) i nabija odfrotny wądek potkoniec jurz prawie konczy za radą wisielca i wtonie wiersza wchłania towszystko   bezbłędność jest winą z powietrza i sama się wzięła bez niego kicha awaria i postój lub wypowietrzenie   i bez ogródek choć ładne kwiatki bo koła takiego drugiego nie znają gagatki  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...