Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dariusz Sokołowski

(moje zdanie)

nie sądzę, że o sztukę chodzi Dariuszowi Sokołowskiemu
są sprawy, których nie uważam za temat do żartów
między innymi należą do nich sprawy poruszone w wierszu Pani Joanny
w komentarzach podpisanych Dariusz Sokołowski chodzi o pokazanie wyższości
jest w nich nieżyczliwość i pogarda w stosunku do innych
z takiej postawy rodzi się to co opisała Pani Joanna w swoim wierszu
strach w piwnicy
chęć wykrzyczenia sprzeciwu

wolnośc jest przywilejem mądrych

jest przywilejem
którego nadużycie prowadzi:
do zasieków z drutu kolczastego wkoło kominów Birkenau
do ruin Warszawy, Groznego, Bejrutu

mądrość nakazuje
Panu Sokołowskiemu wycofanie się
powiedzenie przepraszam
jak postąpi?
zależy tylko od niego - jest wolny

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zaiste Panie Sosen, Monteka byłby dumny ze swej protoplastycznej filozofii. Ani mądrość komentatorska ani żadna inna, ani nawet prywatny punkt widzenia nie żadzi się sentencyjnymi prawamami. Rozumiem że "pasłowicy mudrostiej nacji" ale takowoż patrzenie z punktu widzenia pielęgnowanego przez pana kultu (nawet nie wiem czy zmarłych) zachwytów nad światem tylko wiersza nie pozwala na obiecujące perspektywy. primo: a to z powodu nierównoważności światu peela i poetki (Joanna Juz podkreślała niewspółbieżnośc), secundo: cywilnej odwagi. to pejzaże węglem malowane. jeśli więc chodzi o mądrość, jestem przekonany że tylko wybitni nie pojmą co im dano a co tajemnicą być powinno. cóż trzeba wierzyć że przyjdzie kiedyś zgłupieć. tak więc ani o wyobraźnię ani o mądrość nie idzie. strasznie mi przykro że moim pierwszym komentarzem obraziłem pana ikonę. wiem że boli gdy się pokaże serce a ktoś nadzwyczajniej z niego zadrwi. proszę na spokojnie przeanalizować komentarze. nic takiego nie miało miejsca. Myślę że z Autorką mamy wspólne zdanie na temat historii, czczenia pamięci narodowej, na ból cierpienie bliskich i tych dalszych. Niejednokrotnie udowodniła nam swoją wrażliwość i iście matczyno-umanotarne podejście do nawet trudnych spraw różnorakiej natury. W żaden sposób nie chciałem urazić ani pamięci narodowej ani czyegoś ubolewania. Niejednokrotnie w swoich komentarzach pod tym wierszem, chciałem zasygnalizowac dwojakość natury poetyckiego widzeni. Z jednej strony kult pamięci jako przedmiot wiersza nie pozwala nam na stosowanie ciekawszyc tricków poetyckich. Dlatego permanentnie pojawia się stop klatka, rettrospekcja, jednakże nawet zamierzenie nieporządkownia wrażeń poetyckich i widza nie poprawia odczytu. cóż z tego żę widzę co jest napisane i czuję to co powinno boleć, kiedy widzę to po raz tysięczny. pamięć jest tak dziwnym wynalazkiem, powiedziałbym klatwą ludzkości, że nie bardzo pozwala nam ciekawe tricki, zaskakujące rozwiązania. jest w pewien sposób niedynamiczna w przekazie. co nie przeczy dynamice obrazów przezentowanych. Pewnego rodzaju jałowość intelektualna, która przejawia się w wierszach, jest jakby symptomem traumy naszej-narodowej. Zaakcentowne przeze mnei piwniczne wynalazki, które tak zirytowały Joanne są najlepszym przykłądem tej jałowości poetyckiej, bo droga od odrażającego wyimaginowanego obrazu do uczucia bólu w klatce piersiowej tudzież innego rodzaju wewnętrzne uścicki są nam dobrze znane,. Joana to dobrze wie. Z tym się godzi, dlatego wielokrotnie akcentuje że to tylko migawki, że retrospekcje. Dlatego te zapewnienia coraz bardziej przekonują mnie o chaosie zarówno w wizji tamtych śmierci, jak i opisie. a czy zamierzony czy nie, niesie ze sobą pejoratywny wydzwięk. Tylko to chciałem podkreślić. Spójrzmy zaś na to z drugiej strony. Smutnym jest dla mnie fakt, że dzisiejsze podejście do poetyki, nie pozwala na wylewności, nawet te tłumione zamiarami obrazy historyczne są dla nas irytujące. Jak nie patrzeć klincz. Nawet autopsyjne wizje współgrające z kultem pamięci zintegrowane ze szmatławymi programami kultywowania świadomości narodowej nie odzwyczają nas od tego uczucia irytacji, które owocuje wnas w najłagodniejszym wypadku obojętnością. Dlategoż Autorka dziękuję i mi za kometarz. Bo nie pozostałem obojętnym. Zapewniam Sosen, że w mojem skromnem i niecenionem przez Cię przypadku, miesca z zamierzenia i przez wzgląd na pamięć narodową "święte", też są powodem do zadumy. Może niekoniecznie powodem do utożsamiania się w cierpieniu (co Ty próbowałeś nam w kiczowaty sposób wcisnąć, jedność w cierpieniu), ale przyczyną chociaby myślenia o tym jak wpływją na nas wpspółczesnych ludzi. Stricte jeszcze myślących. I może należał by w tym miejcu przeprosić Autorkę za zdegradowanie (tylko w moim odczuciu) jej wiersza do rangi szpargału, ale posłużę się tu pewnym rozumowaniem. Co jest dla nas desygnatem czasów przedstawianych przez Autorkę. Zdjęcia współczesne. Dlaczego alegoryzuje nieporządek w albumach, które są tworem jakże współczesnym. Jakże płytką jest dla mnie apoteoza zdjęcia, fotografii, która niejednokrotnie przewija się nawet przez twórczość współczesnyc rymotworów. Tak więc popatrzmy z jednej strony zeszmcony motyw z drugiej stronydesygnat pamięci. Dlatego mam mieszane uczucia. Czy o taką apoteozę nam chodziło? Zdaję sobie sprawę jak ciężko jest mówić o sprawach które bolą, albo jeszcze nas bolą. Zatem mówiąc już potoczyście zaproponowałbym jakiś odpowiednik, różowiczowskiego warkoczyka, herbertowskiego guzika, kralowskiej ciżemki itp. Podkreślam mówię tylko o wierszu. Proszę zaoszczędzić sobie tych tanich chwytów rodem z piwnicznego orroru. Proszę nie poniewierać ludzkich odczuć. Bo to bzdurna batalia. Prześciganie się w manifestowaniu cierpienia, akcentowanie takiej psudoduchowej (pseudo bo npisanej) jedności. Cóż gorszego mogło by sie nam przytrafić. To przecież zdejmowanie majtek. I znów Autorka miała rację. I znów pochwalę za dojrzałość. A Tobie Sosen, dziękuję za wódę, monolog. Zgodnie z życzeniem tylko perspektywiczne przepraszam.
Opublikowano

Dariusz Sokołowski

proszę nie nazywać mnie tak jak pan ma w zwyczaju
ponieważ w dalszym ciągu korzysta pan z wolności obrażania mnie
ja z tej wolności też skorzystam
"strasznie mi przykro że moim pierwszym komentarzem obraziłem pana ikonę"
Dariusza Sokołowskiego obraził wiersz?
wiersz mojej "ikony"?
obraził więc moją "ikonę"
mnie wolno lubić to co osobnikowi używającemu ksywy Dariusz Sokołowski się podoba?
nie!
ja lubię to co lubię!
mętne wywody i patetyczne sformułowania w rodzaju "nadwodny strun lazur"
mogą mnie wnerwiać
obojętne z czego zostały skopiowane

Opublikowano

Żałuję, że nie mogłam się dopisać wcześniej, a i komentarz Pana Darka też się rozrósł w międzyczasie.
Najpierw przeproszę Pana Sosnę za Mojego Miłego Gościa, żartownisia i kpiarza, Pana Dariusza Sokołowskiego :))
Myślę, że nie chciał nikogo obrazić, a to co napisał w jakiś sposób usprawiedliwia te kpiarskie komentarze.
Szpargał to bardzo fajne słowo, dlatego napisałam o tym jego pieszczotliwym brzmieniu.
Po nas wszystkich zostają szpargały tylko. Po śmierci mojej ciotki (siostry tej dziewczynki tańczącej w piwnicy), zostało mnóstwo szpargałów. Jednego wśród nich zabrakło - wspomnień wojennych, które spisywała. A miała co spisywać. Zabrana w łapance stała się więźniem obozu w Ravensbruke.
Pod koniec wojny trafiła do Szwecji dzięki akcji pomocy Czerwonego Krzyża. Dlatego tylko ocalała (176 cm wzrostu i 34 kg wagi) Pamiętniki zniszczyła przed śmiercią, nie chciała aby te jej wspomnienia przetrwały. Pan Sosna na pewno pamięta wiersz, który kiedyś o niej napisałam. Tylko on jeden napisał komentarz.
Nawet gromadzone pieczołowicie w muzeach pamiątki, nigdy nie oddadzą całej prawdy o tamtych czasach. Zawsze będą tylko migawkami. To takie szpargały, bez których jednak nie ma ciągłości w życiu (jakby to patetycznie nie zabrzmiało) narodu. Chyba dobrze, gdy następne pokolenia o tym pamiętają i rozumieją to co się wtedy działo. Dlatego nie zawadzi czasem o tamtych czasach przypomnieć. Ale jeśli młodzi ludzie kpią sobie ze zbytniej celebracji tamtych zdarzeń, to wydaje mi się to zupełnie naturalne. Ważniejsze to wszystko co przed nami, a miejsce historii w muzeum.
Adamie, Dariuszu, bardzo serdecznie pozdrawiam i dziękuję.

Opublikowano

Tak się składa,
że do szkoły i ze szkoły chodziłem cmentarnymi alejkami
z kolegami
żartowaliśmy
śmialiśmy się
do czasu
do czasu, gdy spotkaliśmy naszego matematyka - staruszka
zaczepiał wszystkich w drodze i pytał: "gdzie jest mój grób?"
do czasu śmialiśmy się

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Akurat jadłem dziś pierogi :)
    • Nie mogę się uwolnić Usta twe niczym wrota do piekieł Rozpalone namiętnie rozchylają sie powoli A Włosy twe aksamitne niczym perskie płótno opadają swawolnie na roznegliżowane ramiona, myslę Podchodzę,,obserwuje,dotykam w koncu całuje, jestem w niebie, jest pięknie Niech Emocje grają melodyczne dzikie dźwięki niech serce tobą pokieruje   Jej jęki znaczyły więcej niż milion słów Nie pamietam snu, w którym  bym Cie nie spotkał, nawiedzasz mnie nawet tam Jestes jak anioł coś stąpił na ludzka ziemie i z łaski swojej obdarzyłas mnie CiepłemZ’, którego nie zapomnę Ach żebym ja ino tez był aniolem to polecielibismy do gwiazd nie patrząc się za siebie
    • MRÓWKI Spałem spokojnie, gdy nagle przez sen poczułem mocne ugryzienie i zaraz potem ból. Przebudziłem się szybko, poszukałem latarki i przeszukałem cały namiot w poszukiwaniu sprawcy zadanego bólu. Nic szczególnego nie zauważyłem więc wsunąłem się w śpiwór próbując usnąć ponownie. Zgasiłem latarkę i położyłem się z powrotem spać. Do rana pozostało jeszcze kilka godzin, lecz nie mogłem zasnąć. Leżałem z przymkniętymi oczami czekając podświadomie na kolejne ugryzienie. To było pewne, że coś mnie ugryzło i przypuszczałem, że był to jakiś mały owad.  Na mojej lewej nodze zaważyłem zaczerwieniony ślad po ugryzieniu i poczułem swędzenie, pieczenie i niewielki bąbel. Dobrze, że nie jestem uczulony na jad owadów - pomyślałem.  Jak więc już wspomniałem nie mogłem spać trochę zaniepokojony, a trochę z bólu. Miałem przeczucie, że coś niedobrego wręcz potwornego dzieje się na zewnątrz namiotu. Tak więc leżałem i czekałem sam już nie wiedząc na co.  Nagle u wejścia do namiotu zobaczyłem małe punkciki posuwające się w moją stronę i po skierowaniu strumienia światła latarki w tamtym kierunku, aż dech zaparło mi z wrażenia, a gęsia skórka natychmiast ukazała się na mojej skórze. W namiocie były dwie czerwone mrówki. W oka mgnieniu zerwałem się na równe nogi i depcząc te, które zdążyły wejść do namiotu, musiałem odganiać te co chciały wejść do środka.  Podczas tej czynności ujrzałem używając latarki, że wokół namiotu jest masa czerwonych mrówek, które otaczały mój namiot że wszystkich stron.   cdn.    P.S. Opowiadanie powyższe napisałem w 1977 roku, czyli prawie pół wieku temu i jest to czysta fantazja.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...