Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

martwię się że jesteś aniołem
masz tyle srebra w skrzydłach
a twoje oczy obserwują zamiast
milczeć jak kiedyś kiedy nie patrzyłaś
wiesz czasu tak naprawdę nie ma
zamiera kiedy zamykamy oczy
nie patrzmy troszkę dłużej
może poleci sobie do innych
i zapomni o nas na zawsze

Opublikowano

zmusiłeś mnie do głębszej refleksji – rozmowa z osobą, której już nie ma
dla mnie całkiem dobrze tylko nie pasuje mi słowo „zdycha” może lepiej - śpi

jeszcze nie tniemy czasu w poprzek
dla nas zawsze płynie jednako
tylko na twarzach można dostrzec
zmarszczki – to tylko ludzi słabość

pozdrawiam Jacek

Opublikowano

''zdycha'' nie musi zostać,choć to takie napomnienie, że jenak...ale
ciekawi mnie tylko, któż to jest tym aniołem ze srebrnymi
''skrzydły''? W ostatnim wersie widziałabym zapis bez - on -.:)
''Kiedy'' jest przereklamowane; przynajmniej jedno trzeba poza wiersz! :) A.

Opublikowano

Przydałoby się uformować tę miniaturkę, aż prosi się o rytm. Zamiast "zdycha" - "znika", bardziej neutralnie. Najmniej precyzyjnie brzmi dystych:

a twoje oczy obserwują zamiast
milczeć jak kiedyś kiedy nie patrzyłaś


no, do obróbki.

pozdrawiam.;-)

Opublikowano
złote kobiety ze Srebrnej Góry

dla Henrietty!

cierpliwością nie wyczerpany
anioł o czarnosrebrnych piórach
łagodnością kruchy małomówny sercem
żelazną miłość skrywa pod kapeluszem
wybrańca Bachusa

zamyślona smutkiem twarzowo
się uśmiecha - pozory
gdybyś nie wiedział nad czym boleje
- powiem ci losie
nad kolejną kolejką

pozdrawiam gorąco!!!
Opublikowano

Nie wiem czy srebra na skrzydłach anioła nie ma trochę za dużo. Taki ciężar spowodować może brak lotności. Jeżeli taki scenariusz sprawdziłby się, nie byłoby przynajmniej o co/kogo się obawiać. Pozdrawiam i dziękuję za gościnę na zjeździe, było wyśmienicie.

Opublikowano

no super, na wieczor Stefan Rewiński serwuje mi teksty z telenoweli. Teraz ja zabluznie. Kurwa, Panie Stefanie, gdzie te czasy, kiedy Pan pisal dopiero kiedy bylo o czym pisac i nie uzywal tkliwych i lzawych klisz, jak "wiesz..."? czuje sie zawiedziony. fuj. fuuj!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ból Najgorszy ból to ten, który widzimy u bliskich Wszyscy czują jak zamykasz się w sobie i stajesz się niski Czujesz jak szpilki wbijają Ci się w serce, w oczach stają łzy A ty musisz być silny i wytrzymały jak kły Mimo wszystko kły też mogą się kruszyć Lecz trzymasz się dalej, nie toniesz, by tylko ich ruszyć Oni muszą ruszyć się z miejsca i dalej żyć, bo gdy ktoś umiera Stają w miejscu i czują jak ten ktoś ich ze sobą zabiera.  
    • @Waldemar_Talar_Talar wąż wymyślił śmierć
    • Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd
    • Gęste pnącza, coraz skuteczniej zniewalają bieg. Blokują już i tak trudną drogę. Na domiar złego kawałki ścian i wszelkich innych śmieci, jeszcze bardziej utrudniają parcie do przodu. A jest ono przemożne, bo też cel dla mnie istotny. Niestety. Ilość przeszkód powiększa nieustannie skale trudności.          Powstają wciąż nowe i bardziej upierdliwe. Blokują uparcie drogę. Jakby coś mnie chciało zniechęcić, wyrzucić poza nawias, gęsto zapisanej kartki, dając do zrozumienia, że jestem niepotrzebnym elementem w tej całej układance, w której nie wiem, co jest grane. Czy fałszuje orkiestra, czy wręcz przeciwnie – nie pasuję, do tonacji i rytmu świata, a cały mój wysiłek, pójdzie na marne.      Może na szczęście, nie dla całego, ale i tak, trudno mi przebrnąć przez ten, nieprzychylny tunel. Poza tym, nie mam pewności, czy warto, chociaż przeminą bezpowrotnie, jakiś bliżej nieodwracalne chwile.    Jednak  promień przywołujący, coraz słabiej, acz stanowczo, wyznacza drogę. Cel jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czynniki utrudniające, przytłaczają ze wszystkich stron. Kolczaste druty jaźni, dławią i ranią niemiłosiernie.      Pomimo, że  wołanie już trudno słyszalne, odczuwam jakieś dziwnie rozpaczliwe przynaglenie. Mówi o tym, że za chwilę może być za późno. A wystarczy tak niewiele. To właściwe już tylko same echa, powtarzają wciąż to samo.   A jednak. Niemożliwe, może byś możliwym. Jeszcze trochę rozgarniania przeszkód i wchłonę sensowne wytłumaczenie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Widzę przysłowiowe światełko w tunelu. Błyszczy daleko, lecz odległość, jakby krótsza. Mam w sobie więcej energii, spotęgowanej widocznością celu, lecz może to tylko, złudzenie.       Cholera. Światełko zaczyna zanikać. A przecież w jakiś niepojęty sposób, jestem prawie u celu podróży. Nawoływanie było przecież bardzo silne. Aż prawie bolało. Nie chcę popełniać błędów, ale czasami tak mam. Mylę cel. Może teraz, zmylił, mnie?    Jestem wewnątrz umysłu. Niestety. Przybyłem chyba za późno, bo raczej już po sprawie. Nie mogę nic na to poradzić. Czuję się jak ścierwo, wyciągnięte z zamrażarki, którym ktoś stuka, o kant przegapionej powinności.   Mogłem bardziej uwierzyć w przeszkody, by mieć większą pewność, że je pokonam, chociaż trochę wcześniej. Dupa ze mnie, a nie empatia! Może wystarczyło kilka słów zrozumienia. Przepraszam – wypowiadam w myślach – patrząc na nieruchomą ciszę.  
    • Widziałem ją w śnie? Była na ulicy? Znałem ją?   W innym śnie: Jawił się jej zarys na krętych schodach. Prowadzą one do krzywej wieży…    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...