Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kwiat lipy


Rekomendowane odpowiedzi

z otwartymi oczami spały wtedy dziewczęta
przewróciły im w głowach zawieszone w powietrzu
bursztynowe kolczyki
o północy się chłopcy wymykali z obejścia
i stawali pod lipą
jak przed drzwiami pałacu

złote kwiatów lichtarze jarzyły się wysoko
wirowały okrągłe i zielone sale
każdy szedł przed siebie każdy szukał drogi
i nie było takiego co stamtąd by wrócił

z otwartymi oczami spały wtedy dziewczęta
przewróciły im w głowach zawieszone w powietrzu
bursztynowe kolczyki
rankiem stały pod lipą jak przed drzwiami kościoła
paliło sie kadzidło świeciło się w środku

czuły zapach miodu bo ten błyskał czerwienią
bursztynów za którymi poszło chłopców roje
i przepadło bez wieści
stały by tak do dzisiaj wieki tysiąclecia
czekając na wyśnione u sroki kolczyki

burza w czarnym zaprzęgu nagle górą przemknęła
tęczą wzeszła nadzieja ścichł serbrnych igieł deszcz
zbierały je dziewczęta i szyły jasne suknie
stroiły się pospiesznie
słysząc chłopców śpiew

wyszli spod korzeni i wszyscy nieśli w dłoniach
bursztynowe kolczyki każdy swej dziewczynie
a lipa przydrożna wrzucona w landszafcik
na złote kopyto zamieniła siebie

kwiat lipy opadał
i pachniał
aż w niebie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak do końca nie wiem, co to miałoby być: przypowieść, śpiewka czy też rozliczenie z dawnym snem (ironiczne w dodatku: landszafcik)
;)
Początek straszy inwersjami (ale jeśli to piosenka, bo jakby refren się pojawia, to pomijam); momentami mi się "się" narzuca; "poszło chłopców roje"?
Kilka motywów można chyba opuścić bez straty, bo w całym wierszu grasz z konwencjami, aż buczy ;)
Właśnie: dla mnie za dużo, za ozdobnie (nie zawsze - podkreślam: dla mnie - obrazy są usensownione, wkomponowane w myśl wiersza, a dla samej ozdoby ile ich trzeba? ;)
Przypomina trochę w przebiegu i chyba przesłaniu Twój starszy wiersz (coś też o chłopcach i chyba lasach? było).
pzdr. b
PS. Dobrego wypoczynku na łonie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roman Bezet.; napisałeś - gra konwencjami; bo tak sobie zanuciłem, parskąjąc - trochę baśniowo
trochę dwuznacznie, bo to nie dla dzieci, ale dla takich, co to już dziećmi nie są,
ale jeszcze chcieliby nadal być nimi, bo znajdują w stanie dziecięctwa tę szczegól-
ną łaskę zawierzenia światu; więc to też pod autora...i pokolorowałem, prawda,
ale dzieci lubią kolorowe klimaty, i szczyptę tajemnicy, wtedy wszystko dookoła
jest takie fascynujące; a że jako dorośli czujemy uśmieszek za plecami, to nam
uświadamia ryzyko naiwności; ale ryzyko też przyciąga i bawi...zostawię tak, jak
jest; i dzięki za słowo pod wierszem... J.S
a na łonie jest różnie...czasem można wypocząć też! dzięki! i tobie też życzę
łona przychylnego...:))) J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rozdział dwunasty       Wojewodowie otoczyli ich kołem. Król w pierwszej chwili chciał zaprotestować, wiedząc wszak, co na jego prośbę Jezus dostarczył z przeszłości: że przecież mapa, z natury swojego wykonania, będzie najprawdopodobniej jednostronna. Jednak, skoncentrowany na celu spotkania, jakim było zwiększenie poziomu świadomości zebranych, zapomniał o tym, że kogo jak kogo, ale Jezusa w żadnym stopniu ograniczają prawa fizyki: w tym prawo niezmienności przedmiotów. Oznaczające, że jeśli coś zostało wykonane w danym kształcie jako ten czy tamten przedmiot, to zazwyczaj w kształcie takim pozostaje. Niekiedy bardzo, ale to bardzo długo; czasem zaś krótko, w obu przypadkach do zniszczenia.     - Zaraz zobaczycie, co razem z królem chcemy wam pokazać - Nieograniczony odczekał odpowiednio długą chwilę, aby senatorowie zaczęli naprawdę patrzeć, uspokoiwszy umysły.    Zawieszony w powietrzu rulon, przedstawiający jeszcze przed chwilą Rzeczpospolitą w granicach sprzed stu lat - dodajmy, że z jednej strony - teraz pokazywał ją w obecnym kształcie. I to tak, że wszyscy zgromadzeni widzieli ów kształt wyraźnie.    - Teraz zobaczcie wasz kraj w formie po przyjęciu pomysłu króla Zygmunta - po tych Jezusosłowach granice, jakby same z siebie, zaczęły przesuwać się ku wschodowi, coraz dalej i dalej, docierając wreszcie do wyraźnie zaznaczonej linii brzegowej, a jednocześnie ku zachodowi, skąd zaraz skręciły na północ. Dla lepszego uwidocznienia w ślad za granicznym konturem przemieszczało się - obukierunkowo - barwne wypełnienie, na którym, gdy dotarło do wspomnianego, złotymi literami, znak po znaku, zaczął połyskiwać napis: Carstwo Polskie.    - Jak to, Panie? - książę Jeremi znów uzewnętrznił śmiałość charakteru - carstwo? Dlaczego?    Jezus odwrócił się doń. Specjalnie powoli.    - Czasem twa śmiałość, mój drogi Jeremi - oznajmił z lekkim przekąsem - wyprzedza żwawość twego umysłu. Gdybyś pozwolił swojej myśli dotrzeć do siebie, nie zadałbyś tego pytania.    - Ale - podjął, przeszedłszy na ku senatorom, stojącym po drugiej stronie mapy - ważniejsze jest co innego. Nie obecna wielkość waszego państwa i nawet nie szansa - chociaż ogromna, przyznaję - wobec której wszyscy tu stoicie - ale łatwość jego utraty. Popatrzcie.    Gdy Jezus zetknął końce palców prawej dłoni, granice natychmiast przybrały odwrotny kierunek, zbiegając się ku południu, po czym skręcając na wschód, z drugiej zaś strony podążając ku zachodowi i północy. Zatrzymując się dwukrotnie i pozostawiając w swoim obrębie coraz mniejszy i mniejszy obszar, aż w końcu zbiegając się i niknąc zupełnie.     Szmer pojedynczych niedowierzań, idących w parach z przerażeniem, zwielokrotniał się. Rósł i rósł do momentu, gdy obiegł całe, wojewodzińsko-senatorskie, gremium.    - Wasze niedowierzanie rozumiem, a przerażenie jest jak najbardziej na miejscu - słowa Jezusa wzniosły się ponad owo zwielokrotnienie. - To właśnie grozi waszemu imperium i jego przyszłym pokoleniom w ciągu nadchodzących dwustu lat. Wasi wrogowie zjednoczą się przeciw wam, niwecząc wszystko, co zbudowaliście.     Ciszy, która zaległa po tych słowach, nie miał odwagi przerwać nawet sam Jeremi Wiśniowiecki. WszechWiedzący powtórnie obrócił się ku niemu.    - Jeśli do tego dojdzie, będzie to częściowo twoja wina... Cdn.      Voorhout, 2 Grudnia 2024
    • Niepokoi mnie chmura szarańczy.   Przeraża, gdy przybiera matematyczne formy. Są zaczerpnięte z gwiazd. Efekt potęgują zagadki…   Na domiar nawiedza mnie fatalna myśl : „ Szarańcze to komórki inteligentnej istoty.”  
    • @Ewelina Ostrożnie, zawsze miałem słabość do pirotechniki.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @aff ;) tę z parafiny czy z kręgosłupa? ;) Oj, ciężko...:) Dzięki, również      
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Strachem najczęściej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...