Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Chcąc pomocną być kobietom
Które pragną zajść daleko
Zdradzę sekret, który zmienia
Biedę w pasmo powodzenia

Wyznać muszę, drogie panie,
Na świat przyszłam w niskim stanie
Matkę wcześnie utraciłam
I z ojczulkiem w nędzy tkwiłam

Gdy podrosłam jednak trochę
Myślę sobie- „Trza macochę
Z mająteczkiem znaleźć dużym
No i przy tym z móżdżkiem kurzym”

Taką łatwo się omami
Oczaruje pochlebstwami
Tak że się nie zorientuje
Że ktoś nią manipuluje

Że mam niezły zmysł handlowy
W czyn zmieniłam pomysł głowy
I nim wiosna się skończyła
Wdowa Ziuta się trafiła

Wielkie były jej zalety:
Dom porządny, trzy karety
Serce moje zaś zdobyła
Tym że myśleć nie lubiła

Więc po szybkich zaślubinach
Połączyła się rodzina
I w ogromnej willi wdowy
Byt zaczęłam luksusowy

Ale, panie drogie moje,
Ziuta miała dzieci dwoje-
Zwykłe dzieci, już nie młode,
Lecz widziałam w nich przeszkodę

Szybko jednak zrozumiałam,
Że się czego bać nie miałam,
Bo rodzeństwo moje nowe
Było nieco...nietypowe


Brat zamieszkał w Niderlandach
Z żoną o imieniu Anna
Którą jeszcze wczoraj rano
Panem Antkiem nazywano

Siostra zaś została guru
Dla plemienia Burum Buru
Tysiąc mężów poślubiła
I na dobre tam utkwiła

W domu sprytnie stałam w cieniu
Robiąc zmianę w swym imieniu
By macocha pomyślała-
„Zwie się Kopciuch-i tak działa”

Więc Ziuteńkę przekonałam,
Że pomiatać sobą dałam
Aż zupełnie przeoczyła,
Że z jej konta coś ubyło

Lecz ambicje me wysoko
Szły wraz z egzystencji stopą
Tak wiec wymyśliłam że
Wnet królową zostać chcę!

Namówiłam swą macochę
By na bal poszła z tym Włochem
Co kontakty miał na dworze-
Tam mężulka poznam może

Wredna, zabrać mnie nie chciała,
Ale to przeszkoda mała-
Skorzystałam z koligacji
W mafijnej organizacji

I w godzinkę, może dwie
Na bal przedostałam się.
A że świeżo po liftingu
Stałam się gwiazdą dancingu

I syn króla oczywiście
Zapałał do mnie ogniście
Aż mu pękło szklane oko-
Czułam, że zajdę wysoko!

Lecz miast szybko go omotać
Stosowałam sposób kota-
Pozwodziłam do północy
I czmychnęłam do karocy

Zostawiłam jednak mu
Jeden but na kępce mchu-
Niech zapłonie jeszcze bardziej
I po bucie mnie odnajdzie

Rzeczywiście, już o świcie
Usłyszałam syren wycie:
FBI i CIA
Już zaczęły tropić mnie

Wszystkim pannom wykonano
DNA test jeszcze rano
I bez trudu tym sposobem
Natrafiono na mą nogę

Genetycznie i praktycznie
But pasował na mnie ślicznie-
Książe cały rozmarzony
Nie chciał innej niż ja żony

Po tygodniu byłam już
Panią siedemnastu mórz
A mój król bez przerwy płonął
Taką byłam super żoną!

Ma historia jest dowodem
Że gdy pewną masz urodę
I kobiecym sprytem ruszysz
Każdy mur bez trudu skruszysz

Każdy pan z chęcią się zgodzi
Gdy go trochę pouwodzić
Byś przejęła wszystkie wpływy:
ON ZWIERZYNĄ – TY MYŚLIWYM!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Ewelina   1. Ogólne wrażenie     To jest typowy wiersz „portalowy”: dużo efektownych słów, mało konkretu. Dominują abstrakcyjne rzeczowniki (proza, bogowie, szczęście, marzenia, myśli, los), a prawie w ogóle nie ma rzeczy, które można zobaczyć, dotknąć, poczuć. Powstaje wrażenie ładnie brzmiącej, ale bardzo ogólnej deklaracji – coś pomiędzy postem motywacyjnym a „liryczną tapetą” na fanpage.   Emocja jest niejasna: niby brakuje „tak niewiele”, niby „idę”, ale nie wiadomo dokąd, od czego, z kim. Wszystko jest rozmyte.     2. Obrazy i metafory (tu jest największy problem)     Linia po linii:   „brakuje mi tak niewiele…” – fraza kompletnie zużyta. Pojawia się w piosenkach, statusach, wierszach nastolatków. To otwarcie niczego nie zapowiada i jest sztampowe. „z utkanej prozy wycinam sylwetki bogów,” Mieszają się tu dwa porządki: tkanie i wycinanie. „Utkana proza” brzmi jak ozdobnik dla ozdobnika; nic nie znaczy. „Sylwetki bogów” – znowu mega abstrakcja, zero konkretu. Nie wiemy, jacy bogowie, z jakiego mitu, po co wycinane, niby nie ważne, a jednak… „dłonią przemierzam lapidarne szczęście,” „Przemierzać dłonią” – obraz dość pretensjonalny, a „lapidarne szczęście” językowo zgrzyta. „Lapidarny” dotyczy formy wypowiedzi (zwięzły), nie szczęścia. Tu brzmi to jak słowo wzięte ze słownika, żeby było mądrzej. „w tysiące wielokropków biegnę,” „Wielokropki” to meta-literacki rekwizyt. Bieganie w „wielokropki” jest obrazem mocno wydumanym – pokazuje raczej autora, który koniecznie chce być „poetycki”, niż sytuację liryczną. „przez zaspy marzeń przedzieram się,” „Zaspy marzeń” to kolejny bardzo zużyty obraz. Skojarzenie z zimą, śniegiem – ale nijak nie rozwinięte. „wśród spęczniałych myśli” „Spęczniałe myśli” – dziwne, biologiczno–hydrauliczne skojarzenie; w dodatku nic z nim dalej nie robisz. Po prostu kolejne „dziwne słowo”, żeby było gęściej. „z frywolnym chichotem bezpańskiego losu” „Chichot losu” to frazeologizm tak zużyty, że prawie martwy. Dodanie „frywolnym” i „bezpańskiego” nie ożywia go, tylko jeszcze bardziej obciąża linijkę. To już barok ozdobników. „idę – ręka w rękę” Największy problem: z kim? W klasycznym idiomie idzie się „ręka w rękę z kimś/czymś”. Tutaj kończy się to pustym zawieszeniem. Z losem? Z własnymi marzeniami? Czytelnik musi się domyślać, bo tekst tego nie mówi.     W sumie mamy tu kaskadę metafor, ale żadna nie zostaje domknięta, rozwinięta ani osadzona w realnej sytuacji. Jest „ładne gadanie o niczym”.   3. Dykcja i język     Dużo przymiotników: utkanej, lapidarne, tysiące, spęczniałych, frywolnym, bezpańskiego. To obciąża tekst, a nie niesie treści. Wiele słów wygląda na wzięte z „poetyckiego słownika” bez sprawdzenia, czy naprawdę pasują (lapidarne, spęczniałe). Składnia jest prosta, niemal prozatorska, tylko poprzełamywana enterami – to daje wrażenie prozy pociętej w wersy, a nie prawdziwego wiersza.   4. Rytm i konstrukcja     Prawie wszystkie wersy mają zbliżoną długość, ale to nie tworzy rytmu, tylko monotonię. Interpunkcja jest jednolita (ciąg przecinków, aż do finału), przez co utwór brzmi jak jedno długie zdanie, które się snuje i snuje. Brakuje miejsca na wydech, akcent, pauzę znaczącą. Tytuł „Idę” obiecuje ruch, drogę, proces – a większość wiersza to statyczne, abstrakcyjne obrazy z wnętrza głowy.   5. Co tu można uratować / co byłoby do zrobienia ????     Trzeba wyrzucić 70–80% ozdobników i zostawić jedno mocne porównanie lub metaforę, a potem je przepracować. Zamiast „utkanej prozy”, „sylwetek bogów”, „zaspy marzeń” – dać jeden realny obraz: miejsce, porę dnia, detal (kubek, przystanek, korytarz, światło w oknie, cokolwiek!). Na tym tle można dopiero budować abstrakcję. Doprecyzować podmiot i adresata: kto idzie, z kim, dokąd. Sprawdzić każde słowo „czy to naprawdę to znaczy?” – i wyrzucać te, które są tylko dekoracją.     Na tę chwilę tekst działa raczej jako sentymentalny cytat do grafiki na Instagramie niż jako wiersz, który by się obronił na warsztatach poetyckich. Żeby to wynieść wyżej, potrzebne są: konkret, prostota, logika obrazów i odwaga rezygnacji z „ładnych słówek”.   Pozdrawiam serdecznie! 
    • Tu mamy termos psom. Rety, mamut!
    • Równe Ina poda jaja. Do panien wór
    • @Lenore Grey poems Staram się pisać jak najlepiej. Dziekuję.
    • @Simon Tracy Twoja nisza jest cudowna, sama uwielbiam te klimaty

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...