Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Stoję na skraju przepaści. A przepaść ta wcale nie jest alegorią. Najzupełniej realnie patrzę w dół. Noga obsuwa mi się nieco. Podciągam ją. Spada kilka kamieni. Stają się punktami. Nikną. Wokół szczyty. Lasy. Zieleń. Mgła. Lekki wietrzyk, którego nie czuję, lekki chłód. Bez znaczenia. Stoję, lecz przychodzi mi do głowy, że mogę usiąść. Więc siadam. Wprost na śniegu. Nagi i nieostrożny. Zsuwam się jeszcze bardziej na krawędź. Mogłem spaść. Nie czuję strachu. Rozglądam się. Biel śniegu, jaskrawa i ostra, nie razi mi oczu. Rozrzedzone powietrze szczytu nie przeszkadza oddychać.

Umarłem i jestem szczęśliwszy.

Przyplątał się jakiś pies. Zjeżył sierść, wyszczerzył zęby, ale boi się zaatakować. Warczy. Szczeka. Urywa się skarpa wisząca dotychczas nad zwierzęciem i bryła śniegu przywala go. Widać tylko pysk, jedno na pół wypłynięto oko i jedno sterczące ucho. Przychodzi mi do głowy, że mógłbym wstać i pogłaskać go. Robię to. Pod dotknięciem mojej ręki oko wypływa całkowicie. Słyszę ciche i chyba żałosne skomlenie. Pisk śmierci?

Umarłem i jestem szczęśliwszy.

Nad przepaścią pojawia się osoba, która była "najdroższą mi osobą na świecie". Patrzy, chyba z wyrzutem, w moją stronę, teraz chyba z nadzieją, robi krok i spada. Krzyczy. Odruchowo podchodzę do krawędzi i patrzę jak znika. Staje się punktem.

Umarłem i jestem szczęśliwszy.

Na małym skrawku trawy, na lewo ode mnie, kocha się jakaś młoda para. Chichoczą. Zauważyli mnie. Obok, nie pozostając w żadnym związku z nimi, unoszą się duchy, wampiry i dawno umarli. Straszą mnie. Na biało-szarym tle okolicznych szczytów, które mają chyba piękne kształty.

Umarłem i jestem szczęśliwszy.

Słyszę warczenie, to była kiedyś "osoba, której najbardziej nienawidziłem na świecie". Patrzy z nienawiścią i mściwą satysfakcją. Biegnie. Skacze. Chwyta mnie za rękę, tę, którą pobrudziłem sobie zwłokami psa, i skacze w przepaść. Spadamy.

Umarłem i jestem szczęśliwszy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...