Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

tłum
przemęczony litanią twarzy

ze stłumionymi
kształtami

idzie w jednym kierunku
przy tysiącach celów

brak
zażyłych układów sąsiedzkich
w pieszym blokowisku
z cegieł chwilowych
podzielonym na kwatery
jednostkowych poglądów

tak bardzo zwarci
jak odosobnieni
dławią gardło chodnika

i idą właśnie walczyć na wojnie
albo przepełnić autobus

a kiedy jako pielgrzymi
to nawet nie przepychają się łokciami

[sub]Tekst był edytowany przez Izabella_Sendor dnia 27-12-2003 15:27.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Izabella_Sendor dnia 28-12-2003 10:27.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Izabella_Sendor dnia 19-02-2004 18:56.[/sub]

Opublikowano

Witam Pana.
Jeśli chodzi o kwestię pani Sendor i pani Grzechnik- to wyjaśnię Panu, że pani Sendor- jest pseudonimem, zaś pani Grzechnik moim prawdziwym nazwiskiem. Stąd tekst pisała pani Grzechnik, ktora do pewnego czasu podawała się za panią Sendor( w przypadku publikowania tekstów takie "roszady"są częste, choć rozumiem, że nie każdemu muszą się podobać-stąd z chęcią odpowiadam Panu na pytanie).

Skoro przestał Pan czytać po "loterii twarzy"(czyli, że na szczęście wiele czasu Pan nie zmarnował- to raptem drugi wers;-);-);-))to ja też zakończę moją odpowiedź na Pana pytanie po wyjaśnieniu kwestii pań Sendor i Grzechnik, nie chcac dłużej męczyć Pana moimi słowami, które najwidoczniej nie trafiają w Pana gust.
Pozdrawiam.

Opublikowano

wiersz bardzo dobry pod pewnym względem,
nie wiem jak to zrobiłaś Droga Autorko,

ale poszczególne słowa, ich dobór, zestawienie, sprawiają..

że na wierszu nie da się skupić uwagi, tak jakby magiczna tafla odbijała moje myśli gdzieś indziej :)

... a może to tylko moje przemęczenie po xx wierszach dzisiaj ?

jeszcze przeczytam, wędruje do 'obserwowane' :)

Pozdrawiam,
Kai Fist

Opublikowano

Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie;-)
Intryguje mnie bardzo to "pewnym względem" - po prostu ciekawa jestem "ki diabeł" z tego względu- jak szanowny Przybysz nie będzie miał kiedy nic lepszego do roboty, to będzie mi uprzejmy 2 zdania wyjaśnienia na prywatne wiadomości wysłać, co by już tutaj nie męczyć Czytelników moją ciekawością;-)
Jeszcze raz pozdrawiam poświątecznie.

Opublikowano

Początek bardzo zniechęca. Nadajesz jednostkową cechę - "przejedzenie" zbiorowości, na podstawie mętnej "loterii twarzy"(skojarzenia związane z loterią nijak się mają do mijania ludzi w tłumie, więc metafora jest nieosadzona w rzeczywistości i nie przekonuje).
Potem marnujesz zupełnie kolejny chwyt: "stłumione kształty" są świetne; ale po co dodałaś "tłumem", skoro był już w tytule i pierwszej cząstce? Dla brzmienia?

Dalej: "cel" odmienia się "celów", a "cela" - "cel". Czego "tysiące" ma Twój tłum?

Potem są dobre metafory "pieszego blokowiska","chwilowych cegieł"i "dławienia gardła chodnika". Gdyby wyczyścić otoczenie i na nich zbudować wiersz, mógłby być dobry.

Jeszcze o brzmieniu: po co Ci "i" przed idą? Brzmienie psuje, znaczeń nie dodaje.

Opublikowano

Witam. Dziękuję za lekturę i za komentarze, które pozwalają mi poznać Wasz punkt widzenia (głównie po to publikuję tu teksty, by go poznać)i reakcje na różne zjawiska, które pojawiają się w moich tekstach. Sądzę, że i ja mam prawo napisać o "powodach" różnych moich posunięć - nie robię tego głównie dlatego, żeby odpierać zarzuty( skoro ktoś mi je przedstawił, to musiał mieć Swoje powody- czy mi się to podoba, czy nie- jako czytelnik ma do tego prawo ), tylko , żeby pokazać moje argumenty( niezależnie od tego, jak zostaną przyjęte).

Jeżeli chodzi o kwestię "celów"- to w tym miejscu rzeczywiście popełniłam głupi, szkolny błąd- czasem mam takie zaćmienia i robię takie głupoty, no ale to mnie nie usprawiedliwia-dziekuję za
zwrócenie uwagi.

Jeżeli chodzi o "przejedzenie" to nie zgadzam się, że musi to być cecha jednostki- przejedzone może być całe przedszkole(tłum dzieci
w przedszkolu) po obfitym podwieczorku-przepraszam za śmieszny przykład, ale na nim najprościej pokazać. Poza tym nie rozumiem powodów, przez które w poezji nie można modyfikować znaczeń i cech pewnych zjawisk i rzeczy przez przypisywanie im cech charakteryzujących w naturze inne pojęcia. To często spotykany zabieg w literaturze- w tym momencie nie mówię już nawet w odniesieniu do mojego tekstu.
Jeżeli chodzi o "loterię twarzy" to jest to dla mnie jeden
z ważniejszych momentów w tym tekście i bynajmniej nie użyłam tego terminu w odniesieniu do mijania się ludzi w tłumie, ale do "przypadkowości" w doborze osób, które znajdując się w tym samym momencie w małej przestrzeni ten tłum tworzą; sądzę, że przypadkowość to pojęcie , które od razu przychodzi na myśl w odniesieniu do loterii.

Jeżeli chodzi o powtórzenie słowa"tłum" przy stłumieniu-to przyznam się Panu- że był to dla mnie moment, nad ktorym sama się długo zastanawiałam i w końcu zdecydowałam się na grę słów kosztem powtórzenia (rzeczywiście problematycznego)- i tutaj przyznam- można się zastanawiać, czy do końca dobrze zrobiłam- pewnie jeszcze powrócę do tego fragmentu.

Jeżeli chodzi o to "i" przed idą, to dla mnie właśnie zwiększa to płynność tekstu- w 3 ostatnich strofach zmieniam sposób pisania o tłumie- przechodzę na pisanie "o nich"(l.mn), 3 strofa też zaczyna się od spojnika"a"- chciałam tym zabiegiem mocniej pozwiązać te 3 strofy wiersza.

Dziękuję jeszcze raz za "solidny" komentarz. Myślę, że nie urazilam Pana odpowiadając na niego obszernie. A moje agrumenty w odniesieniu do paru kwestii, które Pan porusza , nie wydają mi się naciągane.Co nie znaczy, że musi się Pan do nich odnieść pozytywnie. Jeszcze raz dziekuję za wskazanie błędu gramatycznego- lecę poprawić;-)))

Pozdrawiam
Daria.






[sub]Tekst był edytowany przez Izabella_Sendor dnia 27-12-2003 15:25.[/sub]

Opublikowano

Żartowała Pani z tym "urażeniem", prawda? :)
Pogawędzimy jeszcze o tej "loterii"?
Pisze Pani, że "losowość" jest pierwszym skojarzeniem.
Czy aby na pewno? A co z wygraną/przegraną, nadzieją/rozczarowaniem i całą resztą dwubiegunowego myślenia o loterii? Czy zakłada Pani, że poeta nie musi uwzględniać wszystkich popularnych konotacji? Czy Pani je wykluczyła tekstem?
Wszystkie te pytania to pretekst do wspólnego zastanowienia się.

I drugi problem: językowy. Naturalnym przykładem, jaki Pani przyszedł do głowy na "przejedzony", było obżarte przedszkole. Znaczenie, którego potrzebował tekst, językowo zawarte jest w "przejadło (mu) się". Czy zmieszanie tych dwóch obszarów jest dopuszczalne? Gdy konkret(konsumpcyjny - "przejedzony") i abstrakcja (dowolna - przejadła mu się filozofia, miłość, dyskusja)obsługiwane są dwoma różnymi wyrazami, to czy ich mieszanie nie owocuje ogryzkiem znaczeniowym? Czy mieści się w "modyfikacji", o której Pani pisze?

Opublikowano

Witam Pana ponownie. Postaram się Panu jak najkrócej(ale pewnie nie wyjdzie tak krótko;-)odpowiedzieć na Pana pytania- z zaznaczeniem(chyba już drugim;-), że naprawdę nie chce wymuszać na Panu przyjęcia moich wyjaśnień.
Jeżeli chodzi o "losowość" - to dalej sądzę, że jest to natychmiastowe skojarzenie z loterią- co nie znaczy, że pojęcia, które Pan przywołuje , nie mają z tą loterią też silnych konotacji. Oczywiście . Jeżeli chodzi o branie pod uwagę przez czytelnika wszystkich możliwych oodniesień, o czym Pan wspomniał- to ja wcale nie sprzeciwiam się takiej postawie, ale myślę, że na etapie interpretacji tekstu dokonuje się pewna ich selekcja, która chyba często jest w takich przypadkach eliminacją tych niepotrzebneych w danej sytuacji powiązań i pozostanie przy jednym (albo czasem nawet więcej niż jednym)wg czytelnika najwłaściwszym. Ja naprawdę nie chcę Pana (mowię to już 3 raz, bo bardzo chcę, żeby mi Pan uwierzył;-))przekonywać do słuszności tej metody, o której mówię- wynika ona po prostu z mojego doświadczenia (jakie by ono nie było) interpretacji tekstów, z obserwacji tego, jak robię to inni- i jestem świadoma, że to tylko jedna z dróg postępowania- no ale ja ją po prostu uznaję.

Jeżeli chodzi o sprawę "przejedzonego" to przyznam się Panu,że ja nie robię z tego dwóch osobnych wyrazów(przynajmniej w moim słowniku nie ma takiego podziału-sprawdziłam to, bo sama nie byłam już pewna swojej wiedzy)- ale zgodzę się , że w przypadku formy gramatycznej"przejadło się"(i to się ogranicza do dk)czasownik zyskuje nowe znaczenie - "znudziło się", "sprzykrzyło". No ale ja właśnie nie chciałam wprowadzać tego znaczenia, tylko zwykłe przejedzenie(nadmiar, przesyt). Myślę, że mówiąc o tłumie ciągle mieszają się pojęcia abstrakcyjne i jednostkowe. Ja to tak odbieram. Czy wyszedł mi ogryzek znaczeniowy-być może proszę Pana. Ja to jednak tak zostawię.
Już nie będę Pana zasypywać słowami(i tak sporo się Panu ich dostało), mam już ten zwyczaj, że "opowiadam";-)o momentach w tekście, które dla mnie są ważne, a spotykają się z różnymi reakcjami- jeśli ktoś klarownie przedstawi mi miejsca, co do których ma wątpliwości. Poza tym-tak naprawdę pokazuję tylko mój punkt widzenia i rozumienia, który jest tylko jednym z wielu( i to nie wiadomo, czy takim dobrym- no ale jakiś muszę mieć -inaczej to by nie miało sensu;postarałam się Panu wytłumaczyć, z czego on wynika , na pewno Pana rozumowanie pod wieloma względami jest właściwe , ja wprawdzie mam swoje( no bo jakieś mechanizmy musiały zbudować ten tekst- już nie ważne nawet, jaki on jest), ale to nie znaczy, że chociaż trochę nie rozumiem Pana spojrzenia.
Pozdrawiam.
PS- a jeśli chodzi o powtórzenie "tłumu" to zdecydowałam się je w końcu zlikwidować, pewnie też dzięki Pana uwadze.
[sub]Tekst był edytowany przez Izabella_Sendor dnia 28-12-2003 10:29.[/sub]

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Katyń*             Od wielu lat Zbrodnia Katyńska jest dla polskich polityków narzędziem uprawiania polityki na tak zwanym odcinku rosyjskim. Już samo to jest procederem obrzydliwym - urągającym pamięci ofiar.            Piszę to jako potomek takiej ofiary, mój dziadek - Jan - zginął w Charkowie - w katowni NKWD, a jego nazwisko jest umieszczone w katedrze polowej i w Muzeum Katyńskim.             Nigdy nie można było wyrazić zgody na to na to, aby ta zbrodnia, zwłaszcza: po ujawieniu pełnej o niej prawdy - po zbudowaniu cmentarza wojennego w Katyniu, uchwale Dumy i złożeniu hołdu ofiarom przez Władimira Putina - była nadal przedmiotem gry politycznej. To właśnie w Katyniu politykę uprawiał Donald Tusk - biorąc udział w spotkaniu na tym cmentarzu z przywódcą Rosji i była to jednak wtedy polityka w dobrej wierze - oparta na wspólnej pokorze wobec historii - na uznaniu prawdy i wytyczeniu drogi na przyszłość.             Przypomnijmy, iż właśnie wtedy - 7 kwietnia 2010 roku - Władimir Putin powiedział:   I przed tymi grobami - przed tymi ludźmi, którzy przyszli tutaj uczcić pamięć swoich bliskich - można byłoby powiedzieć: zapomnijmy raz na zawsze o tym wszystkim, jednak: byłoby to iście dwulicowe, jesteśmy zobowiązani, aby zachować pamięć o tak okrutnej przeszłości i będziemy to zawsze robić - niezależnie jak gorzka jest prawda.             Władimir Putin zaznaczył, iż przez dziesięciolecia próbowano zatuszować prawdę o zbrodni katyńskiej**, jednak: nie można obarczać nią Narodu Rosyjskiego i po raz kolejny przypomniał: ocena tej stalinowskiej zbrodni została już dokonana i nie podlega żadnej rewizji. Rosyjski premier zastrzegł, iż nie można zapomnieć o tej okrutnej przeszłości i należy działać na rzecz historycznej sprawiedliwości. Dodał, że tej historii nie można pisać przez złość i nienawiść i na polityczne zapotrzebowanie.             W Polsce odebrano te słowa bez uznania ich wagi. Już kilka dni później, Lech Kaczyński zamierzał rozpocząć swoją kampanię prezydencką właśnie w Lesie Katyńskim. Zakończyło się to tragedią, która zamiast otrzeźwić umysły, stała się pretekstem do gigantycznej kampanii nienawiści wymierzonej w Rosję. Nie od razu, bo przecież w kilka dni po katastrofie, i po fali sympatii i żalu ze strony rosyjskiego społeczeństwa – Jarosław Kaczyński wygłosił swoje orędzie do narodu rosyjskiego z pamiętnymi słowami „Bracia Rosjanie”. Już jednak w kilka tygodni potem oskarżył Rosję o zamach, grzebiąc – na zimno i z rozmysłem – rodzący się w bólach proces pojednania polsko-rosyjskiego. Dzisiaj w jego buty wchodzi Donald Tusk, który chyba zapomniał jaką politykę prowadził przed 15 laty. Przemawiając 13 kwietnia 2025 roku znowu gra politycznie Katyniem i pamięcią ofiar. Mówi: „Dzisiaj nie możemy milczeć. Ofiara 22 tys. oficerów, podoficerów, Polek [nie wiem po co ten polipolitycznie poprawny wtręt, skoro w Katyniu zginęła tylko jedna kobieta – Janina Lewandowska, córka gem. Józefa Dowbor-Muśnickiego – JE], Polaków, elity polskiego narodu, ta ofiara jest niezwykle donośną, krzyczącą lekcją nie tylko historii, ale lekcją, której musimy dziś wysłuchać ze szczególną wrażliwością. Co prawda tamto zło zostało pokonane (…), ale zło, które było źródłem tej zbrodni, ono nadal czai się wokół nas”. W trakcie wystąpienia przypomniał rosyjski atak na Sumy w Niedzielę Palmową, w którym zginęło co najmniej 21 osób. „Rosyjskie rakiety spadły na modlących się, na idących na msze kobiety, dzieci, mężczyzn. Kilka godzin temu. Na ulicach miasta leżą zwłoki tych, którzy zginęli w tym szczególnym dniu śmiercią tak samo tragiczną, bo zadaną przez to samo zło. Tak bez sensu, bez litości” – powiedział premier. „To zło jest wciąż namacalne widoczne. I tak jak od wieków, tak i dzisiaj to zło zagraża. Zagraża naszym sąsiadom, zagraża pokojowi, zagraża, co czujemy każdego miesiąca coraz dotkliwiej, Polsce i Europie. To jest to samo zło. Czy dzisiaj Sumy w Niedzielę Palmową, czy tragedia Buczy, czy zbrodnie reżimów z innymi przywódcami, w różnych epokach historycznych, ale to zło jest bliźniaczo do siebie podobne” – dodał. Było do przewidzenia, że Tusk nawiąże przy okazji rocznicy katyńskiej do Ukrainy, mimo że nie ma to żadnego odniesienia historycznego. Robią tak wszyscy polscy politycy, którzy każdą rocznicę, czy to 17 września, czy Katynia, czy powstania warszawskiego – wykorzystują do lansowanie tez ukraińskiej propagandy. Donald Tusk mógł powstrzymać się z odniesieniami do Sum, skoro na temat tego wydarzenia mamy sprzeczne informacje. Nawet według ukraińskich deputowanych, w Sumach odbywało się w centrum miasta huczne wręczanie odznaczeń ukraińskim żołnierzom, uczestnikom operacji w obwodzie kurskim. Nie po raz pierwszy ukraińskie dowództwo naraża ludność cywilną na takie ataki, a to kiedy urządza w teatrach i hotelach szkolenia operatorów dronów czy zloty z udziałem zagranicznych najemników. Potem można cynicznie obwieścić na cały świata, że Rosja atakuje hotele, teatry, szpitale, żłobki, teraz zaś „modlących się w cerkwi”. Powtarzanie tez ukraińskiej propagandy w rocznicę upamiętniającą ofiary zbrodni katyńskiej jest moralnie naganne, by nie powiedzieć obrzydliwe. To nadal polityczny taniec na grobach. Pomijam już to, obchody katyńskie w dniu 13 kwietnia, a więc w rocznicę komunikatu niemieckiego Ministerstwa Propagandy kierowanego przez Josepha Goebbelsa, są niestosowne. Stosowna data obchodów to 5 marca – dzień wydania rozkazu rozstrzelania polskich oficerów. W roku 2009 nieżyjący już, nieżałowany prof. Bogusław Wolniewicz, na falach Radia Maryja, stwierdził: „Wszelkie próby, by umniejszyć wyjątkową grozę zbrodni katyńskiej, są z góry daremne. Tej zbrodni umniejszyć się nie da. Nie potrzeba też przyklejać do niej etykiety „ludobójstwa” ani żadnej innej, bo ona stoi ponad wszelkimi etykietami, jest sui generis. Sami jej tylko nie desakrujmy, czyniąc z niej obiekt przetargów politycznych lub zgoła tytuł do jakichś roszczeń materialnych. Rosja uznała swoją winę głębiej, niż ktokolwiek mógł był się spodziewać; zgodziła się także, by w miejscu zbrodni stanął krzyż. Nic więcej nie było tu do zrobienia, więc czego jeszcze od nich chcemy? Nie rozmieniajmy świętości narodowej na drobne. Nie mieszajmy też tamtej sprawy ze sprawą 17 września 1939 roku. Co do tamtej Rosjanie czują się winni, co do tej zaś nie. Albowiem istotnie: to nie wkroczenie ich wojsk na terytorium Polski przesądziło wynik naszej walki z Niemcami. W połowie września, skoro nie ruszyła się Francja, wynik ów był już przesądzony i głupstwem jest dziś mówić o „ciosie w plecy”. Złem było nie samo to, że wkroczyli, lecz to, jak się potem wobec nas zachowali: od nikczemnej mowy Mołotowa poczynając, a na tamtej strasznej sprawie kończąc, na której zresztą jego podpis też figuruje. Wszystkie owe zaszłości trzeba najstaranniej przechowywać w pamięci naszego narodu i opracowywać dalej historycznie. Nie ma natomiast żadnej potrzeby, by wciąż od nowa podtykać je Rosjanom pod nos. Pamiętać to nie to samo, co publicznie obnosić się ze swoimi żalami. Czy to nie jasne?”. Jak się okazało nie dla wszystkich. Radio Maryja nie mogło przerwać transmitowanej na żywo wypowiedzi Bogusława Wolniewicza, ale od tej pory był w tej rozgłośni persona non grata. Jego wypowiedzi nie chciał opublikować „Nasz Dziennik”, więc z zgodą Autora – opublikowaliśmy ją na łamach „Myśli Polskiej”. Od tego czasu nic się u nas nie zmieniło. Za parawanem troski o pamięć i tożsamość kryją się nieczyste intencje i pogarda dla ofiar, które są obiektem brudnej i cynicznej polityki.   Jan   
    • @Domysły Monika czuję jakąś niemoc w tym wierszu. Krzyk pod lirycznego uwięziony subtelnie między wersami. Ta płonaca nadzieja jeszcze bardziej podkreśla samotność i niezrozumienie...Wiersz bardzo ciekawy, intrygujący I wieloznaczny. Pozdrawiam.
    • @Domysły Monika Dziękuję za miłe słowa i serdecznie pozdrawiam. @Mitylene Tak, często słuchamy ale nie słyszymy, patrzymy nie widząc. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
    • @mariusz ziółkowski "zdania ocieraja się o słowa", bo są czytane i interpretowane za szybko i niedbale. A przecież w każdym słowie jest siła i moc sprawczą i każde może znaczyć tak wiele...a jak jeszcze dochodzą do tego gesty i spojrzenia to robi się już zawiłe i można się znaleźć na manowcach. Ciekawy wiersz. Pozdrawiam.
    • @Florian Konrad ciekawie naszkicowałeś wierszem motyw wieczoru, jakby objęty był marazmem. Jakby zastygł w " swojej zadumie". A tu myśli nie odstępują na krok, " drapią w głowę" i zaczyna się rozkładanie zdarzeń dnia na czynniki pierwsze.Ta zaakcentowana " małość" jest ukazana w przeciwieństwie do wagi problemów, które nie dają zasnąć. Niebanalna metafora " tkanka plotek" dosadnie podkreśla, jak jakiś mały  fragment z życia może mieć potem znaczenie na przyszłość... Niebywale interesujący monolog pod lirycznego. Pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...