Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gdy spadam po stromym kamienistym zboczu
celem nie jest wspiąć się od nowa
środkiem na rany jest przystanąć
pozwolić krwi zaschnąć
nienawiści odpaść jak strup
powiedzieć sobie
to tylko blizny
nieprzemakalne
nie przepuszczą łez
są mapą doświadczeń
niedopasowanym puzlem
lewym butem
którego nie staram się zawiązać

stojąc tak w półsłowie
na skrzyżowaniu poranionych ciał
mogę tylko pójść w przód
lub wrócić z młotkiem
wbić gwóźdź w twą czaszkę
a na nim powiesić ramkę
z prawdą o brudach
na
pościeli twej

Opublikowano

nie wspinam się na nowo
środek na rany
- przystanąć

stać w półsłowie
czy wrócić z młotkiem
na gwoździu w twojej głowie
powiesić prawdę
o brudach w pościeli

pozwolić krwi zaschnąć
nienawiści odpaść
to tylko blizny
nieprzemakalne

nie wiem co się ostatnio mi stało że szukam czegoś w gniotach:)) znalazłam to co powyżej,tak to sobie widzę i teraz ma jakiś sens dla mnie. Ale to Twój wiersz,zostawisz,wyrzucisz albo zmienisz. Mi się nie podoba,ale próbowałam:) pozdrawiam/martyna

Opublikowano

chyba nie aż taki straszny gniot.ale puzzle dwa z, i
powiedzieć sobie
to tylko blizny
nieprzemakalne
nie przepuszczą łez
są mapą doświadczeń
niedopasowanym puzlem
lewym butem
którego nie staram się zawiązać
tu trzeba coś zrobić po co to powiedzieć sobie?nie trzeba tyle gadać żeby było wiadomo o co biega.
ogólnie przeczytam następny.

  • 5 lat później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...