Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witaj.
Zatem zacznijmy, a mianowicie jest dziś już albo dopiero 25 kwietnia 2006 i cóż z tego kiedy ja się uwsteczniłem albo inaczej ewoluowałem tylko nie w tym kierunku w jakim zmierzać powinienem albo w jakim zmierzać chciałem pierwotnie.
Dnia jednego zrobiłem zdjęcie, było ładne żeby nie powiedzieć piękne ale nie właściwie opisane nie miało nic w sobie dopiero po odwróceniu kolorów zrobieniu negatywu i barwy niczym na zdjęciu RTG wyszło mi ładnie. Pięknie? Tak pięknie dlaczego? … i tutaj się wszystko zaczyna i trwa nadal jest i było marazmem codziennego życia od roku i miesięcy kilku toczy mnie choroba i złośliwie niczym nowotwór zabiera mnie po kawałeczku nie zachłannie tylko po kawałeczku powoli spokojnie ja jej nie ucieknę albo mu nie ucieknę to już chyba nie istotne, ale czy na pewno to co dla mnie wydawać się może nie istotne dla Ciebie może to być jedyna prawdą życiową dającą Ci inspirację do tego aby Kochać aby trwać w codzienności świata tego świata czarnobiałego a wreszcie i naszego świata dzisiejszego, strasznie mi się pisze teraz po uwstecznieniu.
Dawniej siadałem i zwyczajnie pisałem i wiedziałem co chce napisać a finalnie wszystko pisałem na bieżąco tj. nie kontrolowałem tego co piszę tego co wyrażam i to było piękne nie skrępowane żadną nawet wolną myślą, potok wolnego ja nie skrępowanego myślami czyste uczucia wspomnienia a teraz toczony chorobą zapadam się w otchłań a co gorsza nie mam już jak krzyczeć bo zagubiłem osobę do której mogłem krzyczeć i wołać o ratunek a tak moje wołanie o powrót pozostanie głuche i nie odbije się ni echem ni niczym tylko spadaniem a co jeśli dla mnie nie ma dna wyznaczonego będę spadał i wił się w życiu tak jak dziś dnia … ?
To ja nie chcę żyć ? Jesteś szczęśliwa (-y) ?

Opublikowano

Brak przecinków stanowi dla mnie problem (w Twoim tekście jest ich tylko 4)
Całość wydaje się strasznie oporna, ciężko przebrnąć pomimo tak krótkiego rozmiaru. Przesłanie, jeśli takowe było, w ogóle nie dotarło.
Pozdrawiam

Opublikowano

Witaj, zacznijmy od błędu składniowego w pierwszym zdaniu...

Potem tendencja do przestawiania szyku, nie brzmi to dobrze...

Coś takiego jak interpunkcja dla ciebie nie istnieje, ja tez mam z tym problem , ale przerosłeś mne :)
Potem takie długie zdanie okropne

Zrobiłem zdjęcie, było ładne i dalej na końcu zdania znów powtarzasz wyszło mi ładnie... tak nei może być...i bez mi

Treść: piszesz o chorobie potem zwracasz się nagle do kogoś grzecznościowo nie wiadomo po co?
Te twoje myśli, są bardzo chaotyczne, niepoukladane... niespójne, nie tworzą całości, nie tworzą opowieści, jak bezideowy blog, których w szkole czytam setki, żeby wyłapywać błędy, i wbijać sobie do głowy zasady jak nie należy pisać...
Końcówki nie rozumiem zupełnie.
O czym to jest ?

Musisz dużo popracować nad warsztatem, bo jest kiepsko, póki co...

przepraszam, życzę powodzenia i pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kwiatuszek @Toyer Dziękuję za odwiedziny

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam! @Toyer Cieszę się, że przypadło do gustu:-)
    • @KwiatuszekSympatyczna bajka - ma w sobie dużo ciepła 
    • @Tectosmith Dokładnie tak jest! Bardzo trafne i fajnie opisane poetyckie przemyślenia. Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @Kwiatuszek @Leszczym Bardzo Ci dziękuję za serduszko:-) Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Pewna Sowa zwichnęła skrzydło. Dzięki temu nie mogła fruwać. Zyskała jednak dar biegania. No i biegała wesoło.    Jednakowoż pnącza okolicznych krzaków, wyszarpały połowę piór. Przez to zmarzła jak jasna cholera. Biegała więc raźniej i szybciej, dla rozgrzewki, tym bardziej, że była lżejsza.   Wtem walnęła głową w drzewo i odpadło jej połowę dzioba. To ją nie zniechęciło.   Nic a nic. Hu hu. Ani ociupinkę. uj z tym.   Zaczęła biec dalej, by radować świat swoim widokiem, lecz potknęła się o wspomnianą połówkę, by załamać drugie skrzydło.   Hu hu. Po co mi. Pomyślała logicznie.   Ponownie biegła dalej. Aż złamała nogę.   Świr świr. Zaćwierkała, bo się nauczyła, w międzyczasie.   Skakała na jednej.    Hej siup. Hu hu. Hej siup.   Z przyczyny wstrząsów, pogubiła resztę piór. Przy okazji złamała drugą nogę. To ją też nie załamało.    Wczołgała się na wzniesienie, by zjechać na dupie, zamiast biegania. Aż w końcu jednak się zdyszała.    * Wtedy przyszła mysz. Pogadali. Mysz dowiedziała się wiele ciekawostek, z życia swojego wroga, a sowa zaspokoiła nie głód...    (bo myszy i tak by nie dogoniła, gdyż nie miała jak)      ...lecz ciekawość, jak to życie, takich obiadów upływa.   Wcale też nie takie, siup siup.   Mysz sowę podnosiła na duchu, i odwrotnie. Tylko duch narzekał, bo musiał dźwigać naprzemiennie.   I tak, od pi pi, do hu hu, Zostali przyjaciółmi.   Do czasu.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...