Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

SCENA III
Kuchnia w domu Heńka. Heniek siedzi przy stole i je zupę. Heńkowa siedzi na skrzyni przy kuchni pochłonięta haftowaniem.

Wchodzi Romek

ROMEK
Cześć, tatku.

HENIEK
(wesoło)
Czołem, synku. (klepie go po ramieniu) Co tam słychać w szkole?

ROMEK
(niezdecydowanie)
Dobrze, tatku.

HEŃKOWA
(do Romka znad robótki)
Zupy sobie nalej, ogórkowa, dobra.

ROMEK
(nalewa zupę, siada przy stole obok ojca. Nie je.)
Tatku... (pauza)

HENIEK
(je)
hm?

ROMEK
A jak byłem w zeszłym roku w teatrze z klasą, to siedziałem... (znacząco) w loży... No wie tatko, w l o ż y

HENIEK
(znad zupy, obojętnie)
Nic nie mówiłeś, że byliście w teatrze. A co za przedstawienie było?

ROMEK
Nie pamiętam już. A tatko był kiedyś w teatrze?

HENIEK
Byłem. Za komuny, jak ciebie jeszcze na świecie nie było.

HEŃKOWA
(rozmarzona)
Razem żeśmy wtedy byli. Jeszcze w tym samym roku się twoja siostra urodziła.

ROMEK
(nie zważając na matkę)
A siedział tatko w l o ż y ? No, wie tatko: w l o ż y ?

HENIEK
(po chwili)
Nie. W loży wtedy sekretarze siedzieli, bo to za komuny było.

ROMEK
(szeptem)
Aaaa, sekretarze...

(pauza. Heńkowa odkłada robótkę, wstaje, zabiera talerz Heńka)

HEŃKOWA
(do Romka)
Romuś, jedz zupę, ogórkowa, dobra. (zaniepokojona) A może ty chory jesteś?
(przykłada mu rękę do czoła)

ROMEK
Nie mamo, wszystko w porządku.

(Heńkowa wraca do haftowania)

HENIEK
No, synku, czas do lekcji!

ROMEK
Tatku... no bo... nie widział tu gdzieś tatko... (znacząco) c y r k l a ?

HENIEK
Cyrkla? Synu, ja cyrkla trzydzieści lat w ręku nie miałem. Na co mi był cyrkiel w pegieerze?

ROMEK
A tatku... wie tatko, co to jest węgielnica?

HENIEK
(lekko poirytowany)
Nie mam pojęcia! Pewnie jakaś wieś... (wstaje) To ja idę do świń zajrzeć.

HEŃKOWA
(nie odrywając się od robótki)
Do świń idziesz, jak dziecko z tobą rozmawia?! A idź, ale nie dziw się, jak wyrośnie na alkoholika i narkomana!

ROMEK
No właśnie, tatku, bo ja jeszcze dużo mam tatkowi do powiedzenia.

HENIEK
(siada zrezygnowany)
No dobra. To mów, o co chodzi.

ROMEK
Mam nowego kolegę, tatku. Ma na imię A b r a h a m. Dziwnie, prawda? Znał tatko kiedyś jakiegoś Abrahama?

HENIEK
Nigdy... Ale Alfreda znałem, też dziwne imię.

HEŃKOWA
(z pretensją)
No, powiedz dziecku, co to był za Alfred, co z nim skrzynkę wina wychlałeś!

ROMEK
(z zainteresowaniem)
No właśnie, tatku, bo tatko to nigdy wódki nie pije, tylko zawsze wino albo piwo. Jeszcze tatki nie widziałem, żeby wódkę pił.

HENIEK
(zdenerwowany)
Bo to źle, że nie piję?! Nie lubię wódki po prostu, tak jak ty nie lubisz smalcu. Ja tam smalec lubię, ale wódki nie. Wino wolę. Albo piwo.

HEŃKOWA
No, powiedz dzieciakowi, że twój ojciec był uchlajus i obszczypłot!

HENIEK
(gniewnie do Heńkowej)
Nie mów na mojego ojca, boś go w życiu nie widziała!

HEŃKOWA
Starczy, że z opowieści znam. Pół wsi zna.

ROMEK
Niech się tatko nie denerwuje. Tatko tak rzadko o dzieciństwie swoim opowiada.

HENIEK
A co mam opowiadać! Tu, w tym domu mieszkałem. Bieda była, bo ojciec co zarobil to wydał.

HEŃKOWA
Nie wydał, tylko przepił!

ROMEK
Tatku, ale w tym domu tylko trzy łóżka, to jakeście się wszyscy mieścili, jak was było czworo rodzeństwa?

HENIEK
Normalnie, przecież już opowiadałem - w kuchni rodzice spali, a w izbie w jednym łóżku ciocia Jadzia z ciocią Wiesią, a w drugim ja z wujkiem Jankiem...

ROMEK
(szeptem)
Aaaa, z wujkiem Jankiem... (głośno) A babcia Hela z Ameryki wam przysyłała pieniądze?

HENIEK
(zmieszany)
Trochę przesyłała...

HEŃKOWA
Przesyłała! Ale ojciec zaraz przepijał! A kiedyś, synku, przepić dziesięć dolarów w tydzień to mało kto potrafił!

ROMEK
Tatku, a babcia Hela to skąd ma właściwie pieniądze?

HENIEK
Dziadek Stanley zarabiał przy azbeście, jak żył.

ROMEK
A potem?

HEŃKOWA
No, powiedz dzieciakowi, że Stanley umarł trzydzieści pięć lat temu na raka, a i tak przedtem jeszcze ciotka dawała dupy jednemu takiemu dzianemu staruchowi, co to zaraz kojfnął i kasę jej zostawił!

HENIEK
A ty skąd wiesz? Bo we wsi gadali? (wstaje) A idźcie wszyscy w cholerę.

(wychodzi)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta O! Romantycznie bardzo.
    • Kiedyś wieczorem od niechcenia, Gdy przeleciałem pilotem po kanałach, Ujrzałem na ekranie plazmowego telewizora, Jak jakiś głupkowaty celebryta, Swoim nowym stylem się przechwalał… A z oczu jego biła pogarda, W pogardliwym uśmieszku wykrzywiły się usta, Gdy tak ochoczo nad ,,plebsem” się wywyższał...   Szpanując drogim ciuchem markowym, Jak to przeważnie celebryci, Także i ten nie stronił od pogardy, Od szaraczków czując się lepszym… Przeto myśląc niewiele, Dla celebryty zaraz ułożyłem ripostę I rymując od niechcenia wersy kolejne, W taki oto zakląłem ją wiersz:   ,,To mój styl jest najlepszy na świecie, Bo samemu takim oto jestem, Na przekór konwenansom wszelakim, Czerpię z życia pełnymi garściami. Dni codziennych przygody, W sny zaklinam prawem księżycowych nocy, By piękna ich zazdrościły mi nawet gwiazdy, Na firmamencie świata uwięzione na wieki...   Mój styl jest najlepszy na świecie, Choć gołym okiem go nie dostrzeżecie, Utkany z bezcennych z całego życia wspomnień Niewidzialny noszę swój sweter… Jednym ruchem znoszonej czapki, Zgarniam z nocnego nieba całe gwiazdozbiory, By niczym cukru kryształkami, Grzane piwo wieczorem nimi posłodzić…   Mój styl jest najlepszy na świecie! A niezaprzeczalnym tego dowodem Że kruczoczarną noszę swą bluzę, Od kuzyna gwiazdkowy prezent… A stare przetarte spodnie, Za wygraną na loterii niegdyś kupione, Miłym dla mnie są przypomnieniem Tamtej bezcennej chwili ulotnej…   To mój styl jest najlepszy na świecie… Bo niby dlaczego nie??? Kto zabroni mi tak myśleć, Tego będę miał gdzieś! Zaraz też wyłączyłem telewizor, A z dumą spojrzawszy w lustro, Sięgnąłem po stare wysłużone pióro, By podzielić się z Wami tą myślą…"
    • Gdy za oknem pada deszcz, piszę wiersze o zapachu jesieni. Życie znów prosi do tańca, a ja wciąż nie umiem tańczyć. W tłumie tamtych ludzi zawsze czułem się jak Stańczyk. Dlatego teraz — ja i goździkowa kawa. Uwielbiam ten klimat goryczy. Nie muszę być miły, siadam spokojnie i spuszczam demony ze smyczy. Zawsze lubiłem ten półmrok. Wiosna rodzi kwiaty, a ja czekam, aż umrą.
    • 10/10/2025 „Tak samo”   Czasami przychodzi znienacka, w zwykły, nużący wieczór. Tak! Zrobię to — odważę się. Idę, jestem, chodzę, mówię, poznaję. Raz czuję zachwyt, częściej przychodzi znużenie. Serce rozpalone lawą fizyczności, ciśnieniem ogromnym, próbującym wydostać się na powierzchnię po latach uśpienia. I nagle przychodzi chwila, która mówi: błędne koło. Przecież tym razem miało być inaczej. Było inaczej, a skończyło się tak samo.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...