Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Obudziłem się rano. Jakoś od razu pomyślałem o poprzednim wieczorze. Miała długie włosy. Kobieta powinna mieć długie włosy. Nie wiem skąd takie przekonanie, ale powinna. Pomyślałem, że to nasze głęboko ukryte pragnienia za wolnością. Od razu przyszły mi do głowy dzikie mustangi. Zastawiano na nie pułapki, starano się przechytrzyć, aby nimi zawładnąć. Kiedy się to udało, to okazało się, że to one nami rządzą. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo to kobieta prowadzi nas przez życie. Niby ujarzmiona, ale to ona decyduje gdzie zamieszkamy, jak będzie wyglądał nasz dom i gdzie pojedziemy na wakacje. Jasne, że zawsze możemy się sprzeciwić, ale perspektywa cichych dni jest naprawdę mało… powiedzmy komfortowa. Rozumieją to najlepiej smutni faceci z przystanków autobusowych wpatrujący się jak mumie w rozkład, który przecież znają od lat.
Głowa jeszcze nie pracowała. Spojrzałem na pokój, a właściwie na to, co z niego zostało po wczorajszym wieczorze. Starałem się zebrać zapamiętane obrazy w jakąś sensowną całość. Film ciągle się rwał. Tocząca się głowa z jednej poduszki na drugą i rozwarte usta przypomniały koniec wczorajszego wieczoru. Pewnie wyglądałem jak wigilijny karp wyjęty z wanny. Świadomość pracuje szybciej niż ciało. Właściwie to wyprzedza je zawsze. Można sobie zrobić taka pijacką zabawę. Pijesz ile możesz i wymyślasz sobie dziwne zadania do zrobienia. Głowa zrobi, ale ciało już nie da rady. Wtedy jesteś właśnie pijany.

***

Odezwał się dźwięk telefonu. Wysokie tony fugi wkręcały się w to, co zostało z mojej głowy, aby od środka pod rękę z przerobionym na aldehyd octowy alkoholem niszczyć szare komórki. Szukając słuchawki zacząłem się miotać. Znalazłem.
- Słucham. – powiedziałem tonem człowieka z tamtego świata.
- Krzysiek, coś Ty u diabła wczoraj narozrabiał? - Pytanie było zadane tak ostro, że w sekundzie otrzeźwiałem. To dzwonił Marek, mój przyjaciel. Chyba jedyny. Nawet jak to słowo znaczy o wiele więcej niż relacje między nami, to wolę żeby tak to nazwać, niż być człowiekiem bez przyjaciela.
- Ja narozrabiałem? O co Ci chodzi?
- Żartujesz, sobie ze mnie? – Słowa te zabrzmiały tak, że trudno mi było odgadnąć czy to pytanie czy już zarzut.
- Dopiero się obudziłem. Boli mnie głowa. Mów, o co chodzi.
- Chodzi o Dorotę. Co jej powiedziałeś?
Pytanie walnęło jak młot.
- Marek, nie wiem, o czym mówisz. Niewiele pamiętam z wczorajszego wieczoru. Byliśmy razem w tym pubie. Co z Dorotą? Zarzuciła mi, że te moje szkolenia to ściema, bo Ona się dowiedziała, co się za tym kryje. Rozumiesz! – ONA SIĘ DOWIEDZIAŁA! Powiedziałem jej, żeby zastanowiła się, co mówi. Jezu! Ile razy mam ja przekonywać, że nie mam romansów.
- I co dalej? – Marek drążył temat.
- O, co Ci chodzi? Co miało być dalej? To, co zawsze. Ona wyszła obrażona. Zawsze tak wychodzi, aby gdzieś popłakać przy ścianie kamienicy. Najczęściej to ja idę ją ratować przed wypłakaniem oczu i przepraszać. Masz pomysł jak wygląda przepraszanie za coś, czego się nie zrobiło? Gadasz, a Ona się doczepia do każdego słowa. Im dłużej to robisz, to coraz bardziej się pogrążasz. Wiesz jak to wygląda najczęściej? Jak już jesteś zakopany po szyję i masz już dosyć to królewna mięknie i zaczyna odkopywać, to co wcześniej z pasją zakopywała.
- A wczoraj jak było?
- Nie było. Jak wyszedłem z pubu to jej nie było.
Pomyślałem, że pojechała do domu. Kilka razy tak zrobiła. Później ze dwa trzy dni bez telefonu, aż w końcu ja dzwoniłem. Jakie to zawsze było upokarzające. Ludzie, którzy się podobno kochają, zamiast omawiać przyszłość, tracą dni na licytowanie się różnicami charakterów. I teraz tak miało być. Za dwa-trzy dni ktoś z nas zadzwoni i znów przez kolejne pięć będziemy omawiali problem, którego i tak nie rozwiążemy. A przy kolejnej okazji znów będzie to samo. Identycznie, tylko reszta aktorów się zmieni.
- Krzysiek! Dorota jest w szpitalu. Ma złamany nos, dwa żebra i… - Głos Marka zawiesił się. – Dorotę zgwałcili.
- O, Boże! Jak to zgwałcili? Kto? Co Ty mówisz?
- Dorota jest po operacji. Jej matka dzwoniła do mnie. Do Ciebie nie mogła się dodzwonić. Ona Ciebie wini za to, co się stało z Dorotą, bo powinieneś dbać o jej bezpieczeństwo. Była w pubie i tam jej powiedzieli, że się kłóciliście i po tym jak Dorota wyszła. Ty też wyszedłeś na chwilę. Później byłeś podobno z jakąś dziewczyną. Krzysiek!, co się dzieje?
- Przecież Ci mówię, że jej nie było już jak wyszedłem.
- Ja ci tylko mówię, co wiem i pytam, czego nie wiem. Ja Ci wierzę, ale chyba masz kłopoty. Krzysiek – głos Krzyśka był ciepły – przypomnij sobie wszystko. To poważna sprawa. Zadzwoń jak się pozbierasz. Na razie. Jakby, co to dzwoń na komórkę.
Starałem się pozbierać myśli. Dlaczego to spotkało Dorotę? Zawsze była nieufna w stosunku do obcych. Nie szukała ludzi do towarzystwa. To raczej oni ją odnajdywali. Umiała mówić i słuchać. Była zawsze ozdobą w każdym towarzystwie. Kobiety starały się naśladować jej styl ubioru i makijażu. Zawsze było perfekcyjnie, jakby o jej wizerunek dbał sztab wizażystów. Ale to był JEJ dar. Gdziekolwiek była mężczyźni podążali łapczywie wzrokiem za jej osobą. Najczęściej była ze mną i część tego splendoru spływała na mnie.
Dorota zawsze pomagała innym. Potrafiła doradzić i miała specyficzny dar przewidywania. Taką kobieca intuicję spotęgowaną niesłychaną wrażliwością i umiejętnością odgadywania uczuć na twarzach innych. Gdyby grała w karty, pewnie należałaby do czołówki pokerzystów świata. I teraz to się stało… Nie odgadła ich intencji? Mój Boże! Dlaczego?

Opublikowano

nie przekonuje mnie to
od początku za szybko - budzi się na wielkim kacu i takie ładne rozważania - albo jedno albo drugie.
rozmowa przez telefon też nie przekonuje - za dużo, za ładnie i za składnie
za dużo uogólnień
na końcu jest chyba pomyłka w imionach
a refleksja po otrzymaniu tej strasznej informacji jest groteskowa prawie
co mnie się podoba to pomysł
mam wrażenie, że potrzymanie tego jeszcze chwilę na warsztacie powinno przynieść korzyści

Opublikowano

Jakoś pomyślałeś o wieczorze? I ta wieczora miała długie włosy? Włosy a wolność - nie kumam. Później już fajnie. Ciekawe konstatacje, a potem wyjaśnienie. Forma trochę zamazana i rozedrgana, aleto przyjdzie. pzdr

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Krew się burzy, chłopak któremu zgwałcili dziewczynę myśli o tym że "Gdyby grała w karty, pewnie należałaby do czołówki pokerzystów świata"?!. Jak na mój gust to nie da się tego wytłumaczyć kacem.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy na jasnym wieczornym niebie, Księżyc z wolna się zarysuje, Swym ledwo dostrzegalnym okręgiem, Wypełnionym nikłym półprzeźroczystym blaskiem,   Ku wiejskim polom rozległym, Tam gdzie samotny stoi krzyż, Skieruję się by oddać hołd historii, Mocą szczerych mych modlitw,   Nad mogiłą nieznanego partyzanta przystanę, A gdy wieczorny wiatr owieje policzki moje, W ciszy za jego duszę się pomodlę, Dziękując mu za jego niezłomną walkę…   Zapewne był młodszy ode mnie, Gdy niemiecka kula zakończyła jego życie, Gdy bezładnie upadł na ziemię, A cieniutkimi stróżkami popłynęła jego krew…   By w miejscu jego śmierci, Tam gdzie wojna przecięła życia nić, Stanął po latach brzozowy krzyż, Imienia młodego partyzanta nie znający…   I ta bezimienna nieznanego partyzanta mogiła, Pomimo upływu dziesiątek lat, Dla pędzącego na oślep świata, Głośnym wciąż pozostaje wyrzutem sumienia.   W delikatnym wiatru powiewie, Słychać jakby tamten partyzantów śpiew, Czuć tamtą niezłomną ich wolę, Niesie się ich niesłyszalny śmiech,   Niegdyś za poległymi polskimi partyzantami, Wypłakiwały ich matki swe oczy, Gdy nadchodzące straszne wieści, Niewysłowionym bólem ich serce przeszywały…   Dziś w świecie ułudą nowoczesności zaślepionym, Każdy chce tylko się bawić, Nie obchodzą nikogo bezimiennych partyzantów mogiły I nikt za nimi łzy nie uroni…   Przy mogile nieznanego partyzanta uklęknę, Wyciągnę stary drewniany różaniec, Z pożółkłymi kartkami do nabożeństwa książeczkę, Z wolna znak Krzyża czyniąc na czole.   Na ciemnozielonej trawie klęcząc, Tym wymowniejszy oddam mu hołd, Kłaniając się jego nadludzkim wysiłkom, Za trud żołnierskiej służby dziękując…   Porzucając wielki świat nowoczesnością pijany, Oddalę się cicho przez nikogo niezauważony, Zostawię cały ten hałas za plecami, Ku staremu kościołowi skieruję swe kroki,   W stareńkim kościele drewnianym, Na skraju niewielkiej wsi, W skupieniu pomodlę się w ciszy, Za dusze partyzantów poległych.   Choć hucznego świata hałas, Z oddali nieproszony do uszu dobiega, Popłynie cicho moja modlitwa, W cieniu wielowiekowego ołtarza,   Gdy snop światła z starego witraża, Padnie na kartki mego modlitewnika, Tym cichsze modlitw mych słowa, W stareńkim kościele czule wyszeptam.   W drewnianej świątyni, gdzie czas się zatrzymał, W ciszy, która w sercu pokorę roznieca, Modlitwa ma popłynie czysta, nieprzerwana, Za duszę młodego nieznanego partyzanta…   A o zmierzchu z drewnianego kościoła wychodząc, Gdy księżyc już jaśnieje nad okolicą, Rymy kolejnego wiersza zaplatając, Pobiegnę myślami ku moim czytelnikom.   By tym skromnym wierszem, Także i Was poprosić o modlitwę, Za tych którzy naszą Ojczyznę, Umiłowali niegdyś nad własne życie.   A których prawdziwe imiona, Bezlitosny zatarł już czas, Nikt już przenigdy ich nie pozna I pozostaje nam tylko za nich modlitwa…   Za dusze partyzantów nieznanych, Których pamięci strzegą bezimienne mogiły, Zamykając na chwilę oczy, Wszyscy się teraz w skupieniu pomódlmy…
    • @Berenika97 Najserdeczniej Dziękuję!... Pisanie o historii świata (zarówno prozą jak i wierszem) jest moją wielką życiową pasją, a tekstami mojego autorstwa chętnie dzielę się z szerszym gronem odbiorców... Często publikuję także fragmenty moich niewydanych dotąd drukiem powieści historycznych i artykuły z gatunku publicystyki historycznej. Choć spora część moich tekstów dotyka swą tematyką historii krajów Grupy Wyszehradzkiej (Idea zacieśnienia współpracy pomiędzy krajami Grupy Wyszehradzkiej zajmuje szczególnie ważne miejsce w moim światopoglądzie) to jednak w ogólnym ujęciu moje artykuły z gatunku publicystyki historycznej dotykają swą tematyką różnych epok historycznych i historii krajów ze wszystkich stron świata… Gorąco zachęcam do czytania i do komentowania!   @Dagna Może po prostu pisał z telefonu i stąd te błędy... W związku z Twoimi przemyśleniami polecam także łaskawej uwadze mój wiersz zatytułowany ,,Stare polskie podłogi"  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @Poezja to życie Jest tak i siak. W ostatnim wersie "śmierć" jest zbędna. Tak mi się wymsknęło...
    • @Dekaos Dondi Temat, okryty tajemniczością i zakryty przed ludzkością :-)))))
    • Chłód dnia  Gorące pocałunki    Słońce za oknem  Brzydota nocy    Jej ostatni papieros  Śmierć już puka do drzwi 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...