Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przychodzi zawsze nocą
nie ukrywa się
znów wypełnia moją duszę okłamuje mnie
czy to prawda czy to kłamstwo
któż ma wiedzieć to
jednak pragnę tego bardzo
to jest czyste zł

przybądź, przybądź ja czekam
błogosław i pal mnie swym ogniem
w czeluściach piekielnych niech płonę
czuję twój ogień na dłoniach
w mej duszy wciąż rodzi się strach
straszy przed prawdą ukrytą
lecz ty ukażesz ją całą
drogowskazem jesteś i wyrocznią
chcę kochać i wielbić twą siłę
twą zazdrość, twój urok i wiedzę
więc błagam byś oblał mnie ogniem
w czeluściach piekielnych niech płonę
nie ufam jasności i światłu
sprawiają że wzrok mój czernieje
ja kocham ciemności i czuję
me wnętrze wypełnia się bólem
ten ból słodszy jest niźli wino
ja pragnę go bardziej niż zycia
więc przybądź szatanie znów do mnie
błogosław mój grzech pierworodny

Opublikowano

skąd ja wiem, że jak mam komuś walnąć negatywa, to wystarczy wejść do P, i kurwa średnio pięć "wierszy" po kolei takich samych, w każdym kurwa te same komentarze, a ci dalej swoje, sie odechciewa być miłym normalnie.

Opublikowano

heh droga Pani, przepraszam, dzisiaj w ogóle jestem chamski i tak dalej, więc prosze nie zwracać na mnie uwagi, znaczy się wiersz dalej na nie. Następna krytyka będzie bardziej kulturalna, choć mam nadzieje (niewielką) że to nie będzie krytyka.

pozdrawiam

Opublikowano

maniera rodem Micińskiego, hehe. brakuje jednak tej ekspresji - tekst ciąży, staje się za długi (chociaż mr M. miał o wiele dłuższe, hehe)
temat jest ciężki i nie udało sie wyjśc obronną ręką z niego - może pzrez nacisk na to Ty i Ja, chyba tak.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andrew Wiem

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Wiersz to fikcja literacka, a bohaterka jest wytworem wyobraźni autora. Dagma wjeżdża na plażę jak różowy meteor z kosmosu absurdu. Galoty w rozmiarze 5xl – balony wypełnione własnym chichotem, pękające od ego. Brzuch obwisły – ścierka po pożarze lasu, odciski – arbuzy z pieczątką „Ja tu rządzę!”. Włosy tłuste jak sos z kebaba, oczy – reflektory z galerii narcyzmu, oślepiają turystów i ich rozsądek. Uśmiech – plaster na dziurę po bombie atomowej, śmiech – dzwon z puszek po frytkach, rozbrzmiewający echem: „Ja jestem piękna!”. Każdy krok – procesja własnej chwały, każdy ruch – katastrofa logiki i smutku. Piasek przykleja się do jej nóg jak wyznawcy, galoty wirują jak sztandary w tornado ego. Turysta mruga – już nosi znak: „Wyznawca Dagmy – numer 3478”. Ręczniki padają, parasolki biją pokłony. Jej oddech – burza, która miesza lody z solą i piaskiem. Śmiech i strach płyną w łzach turystów. Słońce ugina się, chowa za chmurą, wiatr tańczy w rytmie jej triumfu. Stopy – walce czołgów próżności, zgniatają muszelki – trofea absurdu. Brzuch – trampolina pychy, odbija promienie słońca, które krzyczą: „To nie fizyka, to Dagma!”. Głos – megafon z lunaparku, słowa – kolejki górskie wykolejone w umysły, zostawiają popcorn strachu i watę cukrową rozpaczy. Cień – nadmuchiwany zamek pychy, połyka wiaderka i zamki z piasku. Śmiech – tsunami z butelek po oranżadzie, porywa leżaki i zdrowy rozsądek. A jej wiersze – jak instrukcje obsługi tostera pisane przez chomika po trzech piwach, bełkot, który udaje natchnienie. Każda linia życia – kazanie o niej samej, każda chwila – selfie z własnym ego, bo Międzyzdroje nie znają innej boskości. Galoty – różowe tornado idiotyzmu, brzuch – katedra egocentryzmu, odciski – medale wojen z rozumem. A ona – kapłanka, przewodniczka sekty, bogini absurdu – triumfuje… Triumfuje jak ponton w kształcie banana, dryfujący po kałuży własnych łez, jak królowa disco polo na weselu świerszczy, jak cesarz kartonowych pudeł, który mianuje siebie papieżem galot. Plaża drży, słońce mdleje, a cała jej chwała pęka jak balon z kisielem – rozchlapywany w krzykliwe konfetti idiotyzmu, które już nikt nie chce zbierać, bo śmierdzi kebabowym sosem i przegraną w plażowej loterii.  
    • @Annna2 Dziękuję Annno.
    • W moim mieście szukają chętnego na stanowisko operatora sceny do teatru. Może chciałbyś spróbować? Troszkę wyzwania w sposobie inscenizacji Twojej sztuki, ale kto wie, kto wie . Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @Bożena De-Tre Gdyby chociaż nasze... ale to moje myślenie, mniej więcej tylko połowa tak mysli
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...