Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

od życia dostałeś wszystko
brałeś co było najlepsze
często oberwałeś po pysku
i rzucałeś perły na wieprze

wiele sobie obiecywałeś
szukając swego drogowskazu
kiedy do gwiazd nie sięgałeś
cholerami nie ciskałeś od razu

cel jaki sobie wytyczyłeś
to iść naprzód nie przystawać
wiele przy tym guzów zaliczyłeś
i nauczyłeś się z byle kim zadawać

zbyt pózno sobie zdałeś sprawę
że miłość w życiu najważniejsza
żony nie kładłeś nigdy na ławę
nie mówiłeś; - tyś najmilejsza

że kochasz najbardziej na świecie
bo w gadce straciłeś intuicję
i przez te kur.y i dziwki przecież
wysłała cię zdradzona żona na banicję

Opublikowano

Pani nie ma litości. Tak fantastyczny wiersz może spowodowac zawał przy moim schorowanym sercu. Ahc nie wiem czy zasnę dzisiaj w nocy. Niesamowicie operuja Pani językiem (jak i piórem) w tym wierszu. Ach zastanawiam się ile zmarnowałem lat ucząc się w szkole o mickiewiczu i słowackim. Pani wiersz ma pięc strof a treści jak osiem Panów Tadeuszy. CUDO

Pozdrawiam1!!!!!!!!!!

Opublikowano

szanowny Panie Qu i Menie moja wdzięczność nie zna granic, jesteś Pan jedynym człowiekiem który tak bardzo zna sie na literaturze romantycvznej, mój wiersz pełen romantyzmu dorównuje,widzisz pan - nie tylko Słowakowi czy Micusiowi , ale nawet sam MIłośćiwy MIŁOsz może się zchować, dzięki żeś Pan mnie wbudował! i to mocno w ślad murów epoki!

Opublikowano
żony nie kładłeś nigdy na ławę
- to jest najpiękniejszy fragment i kluczowy dla rozumienia wiersza!

Tylko czy on się nada do podręczników szkolnych?
Stawiam pytanie - a szeroka publiczność niech debatuje.
dyg
b
[color=red]Q[/color]
Opublikowano

Dostrzegam w wierszu wytrwałość w szerzeniu ziarna subtelności przekazu mowy ludzkiej. W trafności i jednoznaczności stwierdzeń przerosłaś mistrzów. Potęgujesz nastrój, by jak po trzęsieniu ziemi przejść do jego kulminacji w ostatnim wersie. Genialne! Pozdrawiam Leszek :)

Opublikowano

kochani, ubawiły mnie wasze komentarze, pisząc ze łazmi w oczach, wzruszam serce, po nocnych przeżyciach, kurcze - na ławę to on nigdy nie kładł nawet kwiatka,czasem swoją dupę sadzał gdy telewizor był zasłonięty moją szeroką jejmością,wabiki nie działały! taki subtelny skórczygnat.
bardzo dziękuję Bezecie za wspaniały konkurs rozweselający smutki życia jak wygram tosię z Tobą podzielę( zważ ze to nie przekupstwo, od czasu do czasu mam kawałek ser-ca?))he he
pozdrawiam cieplusio,

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius muszę najpierw przeczytać coś z jego literatury, nie wstydzi się, czuje się raczej celebrytą:) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        To się odważ i zagadaj sama. On pewnie się wstydzi.
    • Alu   poezja owszem naszym deserem jest w stanie ponieść wymusić łzy albo słodyczą z pięknym uśmiechem co rozgrzał duszę w pochmurne dni   z miłą melodią bywa złączona cudnym wokalem uwiedzie nas w wieczory czerwca dociera ona w olsztyńskim zamku przepięknie gra :)
    • Wieża wysoka w oddali nad morskim klifem. Chusta z niej powiewa – to królewna uwięziona? Oby nie szczerbata, co tak macha… pranie suszy?  Uszczypnąłem osła w ucho, dalej – pół królestwa w puli!   Wertepami, przez błota i pokrzywy, przez mgły, Wśród piorunów zygzakiem… smok drogę zastępuje. Zionie ogniem – no to popas, chleb ze smalcem przekąsimy, Propan-butan kiedyś mu się skończy – takie czasy.   Zbrojni konni – jeden, drugi, trzeci, cap za fraki, na ziemię powalili. Patrol jakiś? „paszport i szczepienia! zwierz podkuty? Gdzie gaśnica?” – pod ogonem! „o wsteczny nawet nie zapytam. Chuchnij, wędrowniku!” – huuu! – „dość! kiedy zęby myłeś?”   „Precz mi z oczu, kmiocie, plebsie, nikczemniku! Dowgird, przegnaj chama batem!” – świst, trzask… ajajaj! U celu głowę zadzieram – istny drapacz chmur. No, do dzieła! kłódki jak z tytanu młotem rozbijam.   Pomoc nadchodzi... cierpliwości, chwilka… Schodów nie ma – tylko lina szubieniczna. Wspinam się, co począć, chwyt za chwytem. Pnę się z gębą uchachaną… co w posagu myślę?   Złota czy brylanty… i sto krów też się przyda. Sruu! – na głowę doniczka spada – test przetrwania? Drapię paznokciami, cegła za cegłą, coraz bliżej, Kic, kic… – na ostatniej prostej jestem – nóżki całuję!   „Mamooo! złapał się królewicz – on ci z bajki!” Podstęp… wpadłem w sidła, nieee – dalej – dzidaaa! Fik przez okno – spadochron się otwiera, za mną szybuje postać z nosem zagiętym.   W spódnicach rozdętych przez wichry… kraaaa! Miotłę odpala, gazu dodaje – smugi na niebie gęste, Warkot dwusuwa: wizg… bryyy, już mnie dopada, lada chwila. W dole wilki wyją, uciekają, smok podwinął ogon.   Słońce zaszło, w dłoniach oczy skrywa: „mnie tutaj nie było!” Koniec, po mnie… marnie skończę – ot, śliwka w kompocie. „Wracaj, słodziuteńki – wieczerza czeka i napitki. To ja, twoja milusia przyszła pani, imć teściowa.”
    • @Somalija ależ on sam wygląda (jego ułożone w kółeczko usta) jak dmuchana lala z seksszopu
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...