Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

- Cofnijmy się o 16 miesięcy. Co czujesz? – z mgły wyłoniła się twarz mężczyzny, który nawoływał mnie hipnotycznym głosem, głębokim jak studnia, odległym i spokojnym.
- Nie mogę Ci pomóc, jest już za późno
- Nie! – z gardła wyrwał mi się krzyk, który zdawał się być krzykiem skazańca słuchającego wyroku – Nie! Ja nie mogę teraz urodzić dziecka! Musi mi pan pomóc!
- To zaawansowana ciąża. Czwarty miesiąc, jest za późno na zabieg
- Ja nie mogę. Teraz, kiedy miałam wszystko zacząć od początku… Błagam – znane mi uczucie bezradności, powoli obejmuje każdy fragment mózgu. Dociera do świadomości i paraliżuje. Nic już nie zrobię?
- Tym razem, pani nie pomogę, jest za późno
Bunt: - Sama usunę ciążę, wyciągnę sobie tego bachora pogrzebaczem! Nie urodzę! Nie chcę!

- Co czujesz? – mężczyzna ponagla, naciska, a ja czuję, że nic już nie zrobię, muszę mu powiedzieć.
- Koniec czuję. Chcę umrzeć – zaczynam powoli – Krzyczę, że użyję pogrzebacza do pozbycia się płodu. Myślę o samobójstwie.
- Spokojnie – odzywa się głos matki – to nie koniec świata, jakoś to wspólnie przejdziemy
Jezu, czy Ty nic nie rozumiesz? Jak możesz mówić, że to nic takiego, że nic się nie stało?!

- Matka próbuje mnie przekonywać, że damy sobie radę. Mam wrażenie, że bredzi.
- Cofnijmy się zatem jeszcze o 12 miesięcy. Gdzie jesteś?
- Teraz zrobię pani zastrzyk. Poczuje się pani po nim trochę dziwnie. Zawroty głowy, odrętwienie, otumanienie.
- Zaczyna się zabieg. Dają mi „głupiego Jasia” i trzy zastrzyki ze znieczuleniem miejscowym.
- Co czujesz?
- Nic, jest dziwnie. Patrzę w sufit i widzę jarzeniówki, które zaczynają wirować i rozmazywać się.
- Nie powinna pani nic czuć – oznajmia lekarz – Zabieg jest prosty i krótki. Potem może wystąpić krwawienie. Trwa ono maksymalnie pięć tygodni.
- Dziwnie uczucie. Lekarz wkłada długie metalowe narzędzie i zaczyna nim wykonywać koliste ruchy. Czuję, jakby czyścił mi wszystkie wnętrzności. Leci krew. Pielęgniarka trzyma naczynie, do którego skapuje, ale odwraca twarz na bok, jakby z obrzydzeniem.
- Dlaczego został pan lekarzem? – czuję dziwną radość i potrzebę mówienia. Lekarz nie odpowiada – mama chciała żebym poszła na medycynę. Zobaczymy, na razie matura w maju. Zdaję z biologii
- Lekarz nie przestaje wiercić metalowy narzędziem. Nie boli, ale czuję, jak w środku coś odrywa się i odpada, jak tynk na starej kamienicy. Wypływa do naczynia. Lekarz nie potrafi ukryć grymasu obrzydzenia.
- Jak długo trwa zabieg?
- Chwilę. Wychodzę chwiejnym krokiem na korytarz podtrzymywana przez matkę. Płaci mu. Dużo. Wychodzimy pod klinikę i widzę Jego. Uśmiecha się, bierze mnie pod rękę, chyba czuje ulgę. Jedziemy do domu, kładę się spać, odpływam.
- Budzisz się następnego dnia. Co czujesz?
- Boli mnie brzuch. Nie czuję nic poza tym, żadnych emocji.
- Zostawmy więc ten dzień i wróćmy do rozmowy sprzed 16 miesięcy. Matka mówi, że będzie dobrze. Co się z Tobą dzieje?
- Już kurwa nie będzie dobrze. Nie wychowam sama dziecka – krzyczę jak opętana i płaczę. Twarz mam całą mokrą od łez i potu
- Niech się pani uspokoi – lekarz nie okazuje żadnych emocji, patrzy na mnie pustym wzrokiem, a może z drwiną – zabieg w 16 tygodniu zagraża pani życiu

- Jedziemy do domu. Płaczę i palę papierosa za papierosem. Dłonie mi drżą i nie chce mi się żyć. Mówimy tacie, jest załamany. Po godzinie wie już cała rodzina, chcą mnie pocieszać, mówią, że będzie dobrze.
- Wierzysz im?
- Nie, dalej chcę umrzeć.
- Wróć pamięcią do dzisiejszego ranka. Opowiedz mi co widzisz i co czujesz
- Jestem w łazience. Na ziemi siedzi mała i bawi się szamponem. Uśmiecham się do niej, czuję rozpierającą mnie radość i dumę.
- Jest pani szczęśliwa?
- Chyba tak
- Teraz policzę od 5 do 1. Poczuje się pani odprężona i zrelaksowana. Powróci pani powoli do mnie. 5…..4….3….2….1….
- Małgorzata znaczy „perła”. Wiedział pan? – Spoglądam przytomnie na doktora – Tak właśnie dałam córce na imię.
- Mówiliśmy o zabiegu. Jak pani go wspomina dzisiaj?
- Nie wspominam. Czasem tylko czuję niesmak, gdy pomyślę. Nie wspominam, bo jest mała. Nie było drugiego razu. Czasem sobie myślę, że malutka jest lekarstwem na tamte wspomnienia. Dlatego nie myślę. Staram się.
- Tak, Małgorzata to piękne imię – lekarz wstaje i spogląda na mnie z miną, której nie jestem w stanie rozszyfrować. Wychodzi

Opublikowano

Tekst mi się podoba. Pokazuje słabość człowieka, jego leki. Koniec jednak trochę zawodzi. Tak jestem mordercą, zabiłem, czuje się źle - to już zbyt oczywiste. W tekstach o tej tematyce zazwyczaj matka-oprawca czuje skruchę. Nie byłoby lepiej gdyby było wręcz przeciwnie? Pozdrawiam.

Opublikowano

bardzo sugestywne; wciągnęło mnie
dobry pomysł i moment żeby powiedzieć ile lat ma pacjentka, ale sposób w jaki ona mówi mnie podrażnił, bo wypowiedź, można rzec, cyniczna - nie pasuje mi
zgadzam się z Adamem, że koniec zawodzi (koniec tzn. od odliczania), zbyt łatwy i popularny
nie wiem czy dobrze widzę - jeśli momentami jest używana kursywa, to chyba niepotrzebnie, bo łatwo można się domyślić co, kto i kiedy mówi
bardzo mi się tu podoba ciche wplecenie ważnych informacji - wiek pacjentki i fakt, że jesteśmy zahipnotyzowani (to nie do końca, bo jest odliczanie...)
Mnie się podobało

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @T.O Zaciekawiło twoje spojrzenie na życie , ludzi , zwierząt

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      . Do tego stopnia , że zastanawiam się , co wcześniej napiałeś/aś. Sprawdzę i się odezwę.    Lubię poznawać interesujących ludzi.  Ty bez wątpienia taką postacią jesteś. Pozdrawiam 
    • zrobiły we mnie swoje  niedługo czekać  aż zerwę się im  jak ze smyczy         
    • @Maciek.JBardzo dziękuję za cenną uwagę.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ja czytałem głośno: Na zatwardzenie niech pan coś mida! Z przyjemnością uzupełniam wpis o Twoją Maćku wersję. Mniej może ona rozkazowa, ale akcent jest tam gdzie trzeba. Pozdrawiam serdecznie.
    • @Berenika97 no piękne! Słowa jak flirtujące duszyczki – nigdy nie usiedzą na miejscu.
    • Pisanie*             Zamiana językowej różnorodności na ubóstwo przekazu myśli miała nieprzypadkową rewolucję: z początku powoli i wkrótce - z impetem jak ośmiornica wlazła na internetowe obszary - stale, konsekwentnie i upierdliwie nadal anektuje coraz większe obszary naszej rzeczywistości internetowej.             A redukcja mówionego, pisanego i śpiewnego języka wciąż postępuje, zapanowało skrzętne liczenie używanych słów, oszczędne szafowanie ich różnorodnością - jęła obowiązywać  łaptologia.             Tekst musi być skonstruowany bez językowej biżuterii - metafory, porównania i innych artystycznych ozdobników - one poszły paszoł won i modne jest podawanie na tacy byle czego - bylejakości, a nieobecność spekulacji, domysłów i niedomówień - czy też jakichkolwiek myślowych procesów - odarły poezję, prozę i prozę poetycką - klasyczną mowę wiązaną z dotychczasowego sensu.            Ludzie, którzy nie potrafią ułożyć byle zdania - zaczęli stosować relatywną logikę i w sposób gładki zmieniają to - co popadnie, a czego nie mogą - obśmiewają i wymyślili nowy sens wypowiadanych słów - odtąd styl nie może już być kwiecisty, arabeskowy i kwitnący - taki od razu wędruje pod ostrze gilotyny.             Ich zdezelowane sądy od razu chwyciły wiatr w żagle i poczęły surfować po morzach, jeziorach i oceanach odważnych spekulacji i stwierdzili, że nastała korzystna moda na używanie sztampy - trzeba być pojmowanym bez żadnego tam - ale, a idee należy głosić językiem obfitym w ogromne uproszczenia - w iście gołosłowną pustkę.             Uznali, że słów o rodowodzie przestarzałym - nie należy używać i ogłosili zwycięski zmierzch metaforycznych sformułowań, zaczęli bić w surmy zbrojne - obwieszczając wieczny odpoczynek niestrawnym  tekstom, warsztatom literackim i przydługim zdaniom i w rezultacie poszczególny człowiek zaczął dysponować nieograniczonymi areałami rozsądku.             Z powodu działań językowego rzeczoznawcy, który wtargnął na arenę dziejów, postanowiono wyposażyć piszących w stosowne przyodziewki. I tak się stało. Wnet zaprojektowano stosowne mundurki, a literacki naród prezentował się w nich identycznie, co wyglądało, jakby wyszedł spod jednej sztancy. Kto dał się wbić w to przyobleczenie, ten w niczym nie odstawał od chóru; kląskał i biadał w tej samej tonacji.­   Autor: nerwinka Źródło: opowi.pl
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...