prawie jakoś Słowackopodobnie, -
Hymn przypomnę
Smutno mi, Boże! – Dla mnie na zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą;
Przede mną gasisz w lazurowej wodzie
Gwiazdę ognistą...
Choć mi tak niebo ty złocisz i morze,
Smutno mi Boże!
Jak puste kłosy, z podniesioną głową,
Stoję rozkoszy próżen i dosytu...
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu:
Ale przed tobą głąb serca otworzę,
Smutno mi Boże!
Jako na matki odejście się żali
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
Ostatnie błyski...
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
Smutno mi Boże!
...
a jeszcze byliśmy katowani w chyba w 2 klasie lic. tym hymnem postanowiliśmy napisać:
Smutno mi Boże, gdy się spać położę
widzę nad łóżka brzegiem pluskwy idące szeregiem
i gdy pomyślę, że któraś ugryźć mnie może
smutno mi Boże
ale poważnie zrobiłaś villanellę i wyszło zgrabnie (wydaję mi się że gubisz rytm 5/5 - np. środkowe wersy)
podziwiam, bo dla mnie jest to rebus układanki rymów
- brak mi cierpliwości
pozdrawiam
pochichoczmy. opowiem historię biednego weneryka,
który za opłatą udostępnia krasnoludkom
pokryte szankrami ciało,
robi za żywą ścianę wspinaczkową.
postarajmy się nie pamiętać o grozach typu
instynkt samozachowawczy, co sprawia, że
nieraz czuję się jak zamknięte w klatce zwierzątko
albo jak człowiek, w którego podczas sumy wlazł
demon, kazał wyciągnąć z kieszeni noszoną od
czasów harcerstwa finkę, wbiec na ołtarz
i przyłożyć ją do szyi odprawiającego
nabożeństwo księdza, po czym opuścił
ciało opętanego (i co teraz? ocykasz się,
biedaku, w samym środku szamba-tornada,
nie chciałeś, nie ty zrobiłeś, nie wiesz, co jest
grane, a tu nagle rzucają się na ciebie
jakieś chłopy, obezwładniają).
że bywa się rozkraczonym jak przejechana żaba,
próbując złapać, spoić rozjeżdżające się wymiary.
oj tam, jest dobrze. wiesz, przyśniło mi się
słowo "wypoliczkowany".
i nozdrza pełne krakersów. nie wiem, czyje.
pośmiejmy się z tego.
ani kolorowa cerata
ani biały obrus
ba nawet bukiet
polnych kwiatów
nie upiększy tak
kuchennego stołu
jak najzwyklejsza
kromka chleba
pachnąca polem
wiatrem słońcem
która nie mówiąc
do nas przemawia