Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Miał tylko jego i wiedział już, że go utraci. Nie potrafił się pogodzić, gdy powiedziano, że jego dziecko jest nieuleczalnie chore. Więc woził je po rozmaitych klinikach, docierał do sławnych profesorów, znakomitych lekarzy, nie mówiąc o szamanach, uzdrowicielach i znachorach, u których zostawił cały swój majątek. Na próżno. Powoli zbliżało się nieuniknione. Zdawał sobie sprawę, że zostało im już tak mało bycia razem. Nie płakał, bo już wszystkie łzy dawno wyschły. Przeciwnie, spokojnie i tkliwie patrzył na twarz syna, bledziutką i wątłą, z przymkniętymi oczami i ustami ściśniętymi cierpieniem.
- Tato - wyszeptał ledwo słyszalnym głosem - wiem, że to już ...
- Cicho, cicho - uspokajał. - Kocham cię bardzo, syneczku. Wszystko będzie dobrze. Wierz mi.
- Ale ja tak krótko... Tato! Za krótko... Ja nie chcę... - po jego policzkach potoczyły się łzy.
- Wiem... tak... ale zaufaj mi... nic nie jest na gorsze, a tylko na lepsze. Wierzysz mi? - przeciskał słowa przez ściśnięte bólem gardło.
- Tak - szepnął. Oddychał i mówił z trudem. – Wierzę ci... tato.
W poszarzałej i skurczonej twarzy ojca dostrzegł prawdę. Oczy z chwili na chwilę traciły blask. Powoli domknął powieki.
- Zawsze będę przy tobie, synku. Zawsze - głos docierał z coraz większej dali - Nie lękaj się niczego... Ja zawsze cię osłonię...
Ile jeszcze oddechów mu zostało? Chciał je liczyć, ale po siedmiu zrezygnował. Zwiesił ciężko głowę. Potem przesunął dłonią po udzie i dotknął kieszeni skrywającej rewolwer. Wiedział, że nie przeżyje swego syna nawet o minutę.

Opublikowano

Zawsze twierdziłem, że utwór artystyczny to zwierciadło, w którym każdy może się łatwo przejrzeć.
Jednak nie uważam Benny Hilla za geniusza i nie sprzedałbym mu praw autorskich do adaptacji tego tekstu.
Tak trzymam

Opublikowano

Komunikat odbiorcy jest jego twórczością. To wszyscy wiedzą.

Cóż ci powiem?
Ten tekst jest publikowany w wielu miejscach i spotykam się z bardzo rozmaitym jego odbiorem. Taki jak twój wcale nie jest oryginalny.

Opublikowano

Cieszy mnie wszelka reakcja na moje teksty. Ponieważ dowiaduję się wiele o odbiorcach właśnie na podstawie ich ocen i na tym mi głównie zależy, kiedy coś publikuję w necie.
Moje teksty są „warstwowe” i lubię wiedzieć jak głęboko czytający je przenikają.

Co Twoim zdaniem niewiarygodnego jest w tym opowiadanku?

Opublikowano

Niewiarygodny jest temat – nic nie wskazuje na to, że autor wie o czym pisze. (co nie znaczy, że nie wie – po prostu sam tekst na to nie wskazuje). Dialogi nie dobre.

Moje teksty są „warstwowe” i lubię wiedzieć jak głęboko czytający je przenikają.
„ - gratuluję dobrego samopoczucia. Tekst nie zachęcił mnie do sięgnięcia głębiej.
Pisałem o zakupach, bo chcę sieę przekonać czy Autor potrafi napisać coś normalnego, zwykłego codziennego – jeśli nie, niech nie bierze się za rzeczy ostateczne.

Opublikowano

Ileż niewiarygodnych jest zdarzeń i sytuacji nieprzerwanie zdarza się w życiu?
Czy nie powinny być przedmiotem uwagi artystów?
Ocena w kategoriach dobre/złe jest zawsze subiektywna. W ocenie sztuki jest wręcz bezwartościowa.
Co do reszty komentarza, to pisz o czym chcesz i nie narzucaj innym swoich poglądów, jeśli cię o to wcale nie proszą.

Opublikowano

Czy ja proszę kogokolwiek o oceny? Z całą pewnością nie.
Czy oceniam innych w sposób ogólny, arbitralny, jakbym pozjadał wszystkie rozumy? Również - nie.
Sam preferuję i uznaję tylko oceny wypowiadane osobiście i na zasadzie: podoba mi się – albo - nie podoba mi się, ewentualnie z dopiskiem: „mam wrażenie...”, „wydaje mi się...”, „odbieram to...”, lub „utwór do mnie nie przemówił niestety...”, „jestem może zbyt tępy, by to przeniknąć...” i nic ponadto.
Jeśli jest się osobą wielce kulturalną, to można też skomentować i tak:
„Wybacz mi, że ośmieliłem się napisać swoje zdanie, ale napisałeś „kóra” i z tego względu dla mnie ten tekst nie do końca jest czytelny.
Nisko chylę czoło...”
A co do ew. dyskusji o sztuce na forum, to wpierw się po nim rozejrzę.

  • 10 miesięcy temu...
Opublikowano

Rozumiem, że ten tekst denerwuje wielu czytelników swoim rozmarzeniem się w tragedii - nie ma takiej opcji, że jest dokumentem. Natomiast jako obraz definiujący tytuł jest trafiony. Więź tylko w zderzeniu ze śmiercią podlega weryfikacjom - czy występuje, czy - nie. Autor pokazuje swoją koncepcję zachowania więzi bez dwuznaczności, co można odbierać jako brak polotu i celowe wpędzanie czytelnika w konsternację - czy napewno tu chodzi o literaturę, a nie pretensje do Pana Boga o śmiertelność człowieka w ogóle - jednak otwartość tekstu na odbiorcę (umieszczenie puenty - pouczenia) dla mnie zawsze jest plusem w odróżnieniu od autorów rozpływających się w swoich Głębiach bez prezentacji, co właściwie za tą swoją mądrość mają.
Chociaż sama temat umierania dziecka i reakcji rodzica podjęłabym zupełnie inaczej, ponieważ według własnych doświadczeń rodzica w świecie pełnym chorób (wiem jak sama reagowałam, gdy któreś z dzieci mówiło: "Boję się!" myśląc o swojej śmierci, bo jego ciało było już lodowate, a źrenice nie reagowały na światło, albo: "Nie chcę umierać...", a jedne nawet przekroczyło granicę, mówiąc mi w moich własnych trzewiach: "Duszę się!" jeszcze jako niemowlę; i tym ostatnim przykładem opisałabym fenomen więzi, bo dzięki niej mogłam je uratować), to uważam, że wartościowanie w literaturze nie powino odbywać się według stopnia doświadczeń autora, jako że wrażliwość człowieka na świat występuje niezależnie od ich uzbierania, a tylko ona kreuje literaturę pożyteczną dla świata.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    •    siedzę na skraju łóżka w pokoju, dogasa słońce razem z dniem. Gdzieś w tle muzykę gra radio. Powoli mrok odbiera to co dał dzień. Ona jest jeszcze w łazience.

      Szmer jednostajnego opadu wody z prysznica odbijającego się od ciała jest delikatnie dla mnie słyszalny, wiercę się, opierając dłonie o materac. Kęcę głową od lewej do prawej i odwrotnie. Jestem niespokojny. Mój nocny strój już trochę przyciasny. Muzyka jest teraz spokojna ale mnie nie uspokaja, można jednak zachwycić się jej dźwiękiem.Zaczynam rozmowę z samym sobą  -oczywiście w myślach , nie jest łatwo rozmawiać z soba samym. Nie mogę zanegować swoich słów czy myśli ale nie mogę zgadzać się z każda z nich. 

           Zawsze dostrzegałem subtelną różnicę po miedzy tym co lubię a tym co od niej dostaje? Tak, zawsze czekam to pewne! To frustrujące. Nerwowo odpalam papierosa : 

      - Ona nie lubi gdy palę(ja to lubię).

      - myślę, chyba wszystko jest idealnie okno otwarte, pościel wyprasowana , kwiaty w wazonach kurz starty.

      - I tak się znowu dziś nie uda. 

      - myślę dlaczego jak znowu będzie wymówka?

          Kładę sie na łóżku w poprzek bez poduszki pod głową ręce wyciągam za siebie łydki i stopy opadły w dól poza łóżko, stopy lekko muskają podłogi.

      Postanowiłem nie rozmawiać z soba więcej w tej chwili zatapiam się w muzyce.

      Oczy przymykam muzyka usypia mnie powoli zaczynam oddychać głębiej , jest mi błogo prawie zasnąłem.

      Prawie robi różnicę bo miedzy snem a jawą drzwi łazienki otwarły się.

         wchodzi Ona i od razu wali do mnie :

      -Dlaczego leżysz na kołdrze!

      -Zapomnij o rozmowie nie zauważasz jak cham ważnych spraw a chcesz rozmawiać o Nas? 

      -Nas nie ma właśnie dlatego , ze leżysz na kołdrze nie masz zasad , w twoim życiu nie ma porządku.

      I zaczyna ciągnąć dalej już beznamiętnie:

      - chcę obejrzeć film podaj laptop.

      Podje jej laptop, ona do mnie:

      -idź , spać do salonu!

      - Chce odpocząć i zasnąć.

      Odpowiadam:

      -dobrze, spokojnej nocy.

      Macha zdegustowana na mnie ,żeby wyszedł szybciej jej spojrzenie wskazuje , że nie ma tu miejsca dla mnie.

      Ja dolewam oliwy do ognia:

      - przydam się jak trzeba będzie przenieść coś ciężkiego...

      Tym sposobem zasypiam sam w salonie- o ile , można przez trzy godziny próbować spać ,wiercąc się i myśląc.I tak padłem dopiero krotko przed gdzieś ? Godzina demonów!

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...