Gdyby tak wszczepić sobie pod skórę gen apogeum twórczości lub dyspozycji wyszłoby życiowo niesamowicie. Nie trzeba by przechodzić tych trudnych faz – dopracowywania z jednej strony, a z drugiej odcinania kuponów, które bywają niestety takie jakieś już nie aż tak.
Warszawa – Stegny, 24.09.2024r.
Na czas być w rytmie
Wiatru i snu
Nie połykać chwil
By zdążyć na następne
Płynąć falą kroków
Odmierzanych w rytm
Toczących się kół
Autobusów
Wyczuć
Zwolnić czy biec
Zatrzymać wyczekać ruszyć
Pod impuls, że teraz, że już
Trudno z takim przekazem czytać wiersze żonie
i zdobyć się w pisaniu choćby na westchnienie
przecież ona w zazdrości żywym ogniem płonie
i mogą spokój życia strawić te płomienie...
Nie jestem ryzykantem sweterków nie noszę
choćby nawet misterne miały warkoczyki
żonę o zrozumienie moich wierszy proszę
wręczając ulubione czerwone goździki...
Pozdrawiam Adam