Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

rozjazdy


wadowice kluczbork generalnie sloneczna gdynia
z malymi wyjatkami na helu
starszy pan zbiera pozlacane papierki
dookola lawki dzieciaki pluja na odleglosc
ja pluje na papier deszcz stygnie
slodkie niedojrzale liceum w rekach zakonnic
nauczylo mnie rowno zlozonych nog arytmetyki
sprowadzajacej ciala obce do zera spiewu
na sprawdzona nute niezle spiewam

nuta przestala badac czy mam kalendarzyk
ksiadz oglupial udzielil nam slubu
deszcz oziebl wrocila gdynia
ze zlotym obrzezem i dupa niebieska
(nigdy nie przepadalam za twoimi dupami)
do mnie by step wprosil sie kosinski
syfny pazdziernik nie pozwolil myslec nam
pod gorke slowa klaskaly w blocie ale co dobre
w razie wpadki zawsze moglam wlaczyc del

Opublikowano

proponuje się zdecydować, gdzie ten pan zbiera pozłacane papierki, gdynia, hel czy kluczbork ? bo może powinno paść tekst nie "pan" a "panowie zbierają pozłacane papierki" ? Proszę się zdecydować, bo nie można traktować czytelnika jak śmiecia i go oszukiwać albo mamić niedopracowanym wierszem, bez polskich znaków. I proszę nie przepraszać, tylko winni się tłumaczą

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



O! Kura!
A ja się martwiłem, że zapadłaś się w zimie tej depresji ;)

Masz tekst z literkami.
Cieszę się, że widać (jednak) dobrą formę, siła energii wewnętrznej peelki olśniewa, gimnastyka nóg - zachwyca, no, zakończenie jest żadne, ale przecież nie ma tu jeszcze zakończenia! ;)
"dupa niebieska" jest cudna, ostatnio odkryłem gdzieś "niebieskie sny", i w zasadzie na tym kolorze można poprzestać.
cmok
pzdr. b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



O! Kura!
A ja się martwiłem, że zapadłaś się w zimie tej depresji ;)

Masz tekst z literkami.
Cieszę się, że widać (jednak) dobrą formę, siła energii wewnętrznej peelki olśniewa, gimnastyka nóg - zachwyca, no, zakończenie jest żadne, ale przecież nie ma tu jeszcze zakończenia! ;)
"dupa niebieska" jest cudna, ostatnio odkryłem gdzieś "niebieskie sny", i w zasadzie na tym kolorze można poprzestać.
cmok
pzdr. b

gdyby "na helu" zamienić "na haju"?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...