Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Łanięta - śnią się mrzonkami w śmierci smolarza.


Rekomendowane odpowiedzi

daćbóg łaniętom - słońcu w smycz przybrane
w brzęku wodzącym w wypalaniu smoły
a drzewa z lasu na piecową ścianę
sów błyskiem w iskry schodzą balem gołym
i dymu tyle ile człek wytrzyma,
gorsza od kłębu bywa tylko zima,

a smolarz swoje musi każdej pory
wyrobić aby miał co zjeść i wypić
lecz gdy zachorzy, na nic mu doktory
ledwo mu wieko od trumny zaskrzypi
a już zdrowieje, deszcz czy leje żarem,
„trza” mienić lepik barwą w Zycie szare,

lecz gdy społubi go zbyt mocnym bólem
jasna choroba jak pioruństwo z burzy
wpierw z piecem potem z najbliższymi czule
żegna się, aby to, co w życiu użył
miało na kemie daćbogu się słaniać,
a nużby z Łanięt duszę wzięła łania,

i w okolicy jakiej poszum ciągły
dało się słyszeć spoza smolnych trudów,
z marzeń smolarza, choćby dwa się mogły
spełnić – toż łaniać i oczyścić z brudu,
bo takoż przed tym, co w niebiesiu Dudkiem,
przyjdzie na mrzonkę, piekielnie golutkie.

-----------------------------------------------------------
od autora:

Łanięta Nazwa nie pochodzi od łani (samicy jelenia), a jest to nazwa rodowa od Łania, przezwiska znanego już w XV w. Łanięta położone są nad rzeką Morawką, lewym dopływem Węgierki.
Na południu na przestrzeni kilku kilometrów rozlokowane są kolonie wsi Smoleń: Trzcianka, Brzęczki, Daćbogi, Poluby, Suwino, Piekiełko. Nazwa Smoleń związana jest z tradycyjnym przemysłem leśnym, jakim było w okolicy Przasnysza wypalanie smoły (sucha destylacja drewna w prymi¬tywnych piecach ziemnych). Przasnysz był jednym z największych ośrodków tej produkcji. Pozostałe nazwy pochodzą od imion i przezwisk: Brzęk, Daćbog (nazwa bóstwa słońca, przenoszona na ludzi), Sowa. Natomiast Poluby nazywały się kiedyś Pałuby i nazwa ta mogła się wywodzić od rodzaju bud, pomieszczeń dla smolarzy. Piekiełko ma natomiast rodowód identyczny jak Kielce (Pkielce), od gorąca, od pieczenia, prażenia drewna podczas produkcji smoły czy dziegciu, a także węgla drzewnego i potażu.
Lasy, które eksploatowano do wyrobu smoły porastały góry wielkiego kemu ciągnącego się łukiem od Rudna Jeziorowego do rozwidlenia dróg za Mchowem. Z czasem tereny te zostały prawie kompletnie wylesione, teraz las wraca powoli na swoje tereny. Kemy powstawały w tym samym czasie, co i moreny czołowe, podczas wycofywania się lodowca.

Kemy są to pagórki lub wzgórza albo nawet plateau kemowe, bardzo rozległe. Powstają z akumulacji materiałów lodowcowych w obniżeniach ograniczonych ścianą lodu przynajmniej z jednej strony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I jeśli Śmierć Przyjdzie na kawę  Łzy staną na baczność  Schowane w powiekach Poproszę: "bądź obok" Choć drogi tam nie znam  Pożegnać się muszę  Ty za mną przeżegnaj Do zobaczenia wkrótce   Do światła ...   Do światła ...    .
    • bardzo wam dziękuję :) @Natuskaa fajnie, to ty mi rozjaśniłaś, co autor, także, mógł mieć na myśli, generalnie przetarłaś mi szlaki do innej interpretacji tego co napisałam:)
    • A masa ta, Lila, szalona. I pianola z sali lata sama...      
    • @Leszczym No mi "zaszalało" ... ..."pojemne zdanie"...

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • plotą się węzły w ustach moich drażnicielek (pismo antyobrazkowe, weźmiesz w palce takiego guzka - i nie dość, że nie odczytasz ani słowa, to jeszcze istnieje ryzyko, że na jakiś czas pogorszy ci się pamięć lub wzrok), aż tracę pewność siebie, nachodzą dziwne pytania i wątpliwości. natłok ich, gniazdo szerszeni, w które uderzam sękatym patykiem. piruecą mi w głowie strykociali tancerze baletowi wyglądający jak Leif Segerstam w swoich ostatnich latach. zastanawiam się, czy czasem nie lepiej istnieć w znacznym oddaleniu od wszelakich aktualności, tylko po to zanurzyć się w nurt bieżących spraw, by go dla siebie odwrócić. kopniakiem, prosto w świetlistą, ekranowo-matrycową wodę. chcę być retro i na przekór, podstawiać niegdysiejszych artystów w miejsce tych z młodego pokolenia. Aleksander Żabczyński to nowa Wiktoria Gąsiewska. Sannah tak naprawdę jest przypudrowanym Mieczysławem Foggiem. pod ksywą Bambi ukrywa się Adam Aston, co przedawkował botoks! pragnę zostać brudną dominantą, oblepionym wieloletnią sadzą, nie pasującym do nowoczesnej kuchni pojemniczkiem na sól, który przylazł prosto z opuszczonej chałupy, gdzie przez lata stał na fajerkach – i nie dość, że rozpaczliwie szpeci wnętrze, to jeszcze wrywa się w pamięć każdego, kto przyjdzie. gruzlą się sznury w pyskach, a ja oglądam przedwojenne melodramaty na Cartoon Network. triumf celuloidu nad pikselami. dumam, czemu nie można powiedzieć: "Pamiętasz piłkę o chłopcu, którą ci wczoraj opowiadałem?", dlaczego szybkopędny obraz nie może być rzeczą materialną, kim są dekoratorzy zakurzonych po sam sufit, zamurowanych pomieszczeń, w których źli bohaterowie dramatów i horrorów skrywają truchła, ważne dokumenty i kosztowności? kto uczył fachu tych durniów? moje wahania to czyste efekciarstwo, pani w sukni od Diora przerżnięta na pół przewróconym nagle klawicyterium. staram się wydusić z niej choć nutkę, póki nie ostygła.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...