Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Lekko przewotne opowiadanie.

:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

- Słyszałeś? – zapytała cicho dziewczyna, odwracając się w stronę towarzysza. Szczupły, niski chłopak spojrzał na nią z politowaniem.
- Dziecino, nie bój się. Ja cię obronię przed duchami. Pomóżże odgarniać ten gruz!
Dziewczyna potrząsnęła brązowymi, krótkimi włosami i z niechęcią zaczęła odgruzowywać pokój.
- Trzydzieści lat – usłyszała nagle głuchy głos. – to już kawał czasu.
Odwróciła się powoli. – Ogar.. ty to powiedziałeś?...
- A kto inny, kobieto? Nawet nie było nas wtedy na świecie. – milczenie. – Trzydzieści lat temu zawalił się tu strop. Kaisha, opowiadałem ci o tym?
Kaisha ponownie potrząsnęła głową, po czym usiadła na stercie odgarniętego gruzu, sygnalizując przemianę w słuch. Chłopak zwany Ogarem zaczął opowiadać.
- Dawno temu... w latach 50. ... W tym domu zamieszkało młode małżeństwo. Wiesz, to małe miasteczko... Ludzie nie są zbyt tolerancyjni. A wtedy... Widzisz, to było małżeństwo mieszane. On biały, ona czarna.
Każde wyjście do miasta, czy nawet ogródka odbywało się pod ostrzałem niechętnych spojrzeń, ukrytych lub jawnych. Kobieta parę razy oberwała kamieniem, usłyszała masę uwag... Czuła wrogość z każdej strony. Zaczęła unikać wyjść, siedziała cały czas w domu...
Jej mąż starał się, jak mógł. Każdy, kto wyraził dezaprobatę wobec jego żony, dostawał w maskę. Każda plotkara byłą zasypywana gradem słów ciężkich jak kamienie... – Ogar wyraźnie się rozgrzewał w swojej opowieści. Zdawał się być urodzonym gawędziarzem.
- Jednak to było dla niego dużo cięższe, niż okazywał. Do swojej żony zaczął odnosić się coraz chłodniej. Stał się milczący, zmęczony. Prawie ze sobą nie rozmawiali. Po pewnym czasie miasteczko zawrzało – mężczyzna miał romans. Co gorsza, wszyscy byli po stronie jego i jego kochanki. „Tak się kończą małżeństwa z tymi czarnymi psami”, mówili. I wtedy... – Ogar zawiesił na chwilę głos – Kilka tygodni później kochankę mężczyzny znaleziono martwą. I to jak!
Była całą zmasakrowana. Twarz pocięto jakimś ostrym narzędziem, tak że trudno było ją zidentyfikować... wiesz, wtedy raczej nie sprawdzało się DNA denata... Członki powykręcane, kręgosłup strzaskany w kilku miejscach, na całym ciele powbijane igły... i wiesz, co było najgorsze?...
Ciało było wyschnięte na wiór. Kropli krwi, wody, nic. Przy dotknięciu rozsypywała się w proch.
Śladów krwi nie było również dookoła, nigdzie... oznaczało to, że musiała zostać ususzona przed śmiercią, gdyż to, co z nią zrobiono, wysuszyłoby ją równie skutecznie... – Chłopak zaśmiał się ze swojego niesmacznego żartu, a Kaisha wzdrygnęła się.
- A potem... Ludzie uznali, ze to wina czarnej kobiety. Padały określenia „wiedźma”, „czarna morderczyni” i tym podobne, i zapewniam cię, to najłagodniejsze z określeń.
- I co? – zapytała bez tchu dziewczyna.
- Dokonali samosądu. – Ogar wstał i zaczął ponownie rozsypywać stertę gruzu. – Pomóż mi.
- I to koniec? Po prostu ją powiesili? To niemożliwe! WIEM, że mi nie mówisz wszystkiego, już ja cię znam...
- Chcesz wiedzieć? Jesteś pewna? – chłopak odwrócił się powoli, a jego oczy zajarzyły się w ciemności. Kaisha z nagłym niepokojem pomyślała, że właściwie wcale go nie zna. Niby znali się od dawna, ale nic o nim nie wiedziała – oprócz tego, ze jest sierotą i maniakiem nieprawdopodobnych historii. Co mu może przyjść do głowy? Patrzy tak dziwnie, jakby... jakby.... nie był do końca normalny.
- Gdy ją wieszali... Tu, w przedpokoju... na haku na suficie, tam, gdzie się zawalił... Widzieli coś dziwnego. Jakby widzieli uciekająca z niej duszę. Smuga dymu, wypływającą z ust, nos, uszu, dołem, nawet spod paznokci.
Ludzie dusili się jej duszą. Była jak chmura kwasu, gęsta, ciemna przesycona nienawiścią. Nienawiścią do świata, który gotów był ją zabić za pokazanie się publicznie. Który odsunął od niej ukochanego męża, który od chwili narodzin kradł jej wolność, godność i napiętnował ją.
Po chwili budynek pełen był trupów. Jedyną żywa istotą była wijąca się na konopnym sznurze kobieta.
Podobno nieliczni, którzy nie poszli uczestniczyć w samosądzie, jeszcze przez wiele dni słyszeli okrzyki jej agonii. Nad miejscem, gdzie mieszkała, przez długi czas unosił się ten dym, dusząc każdego kto spróbował podejść do tego miejsca. Sufit zawalił się sam. Ze starości.
- Co z tymi... ciałami?
- Ciało w kość, a kość w proch – szepnął Ogar wyraźnie ubawiony. – Brodzisz w nich.
Dziewczyna wrzasnęła i wdrapała się na jakiś próchniejący mebel, szlochając. Zbutwiała restauracja dla korników zapadła się pod nią i Kaisha z wrzaskiem padła twarzą w pył. Ogar obserwował to z lekkim rozbawieniem.
- Wiesz czego szukamy? – spytał cicho. Dziewczyna natychmiast przestała się miotać i szlochać.
- Do...dowodu? Szkieletu?
- Kobiety – twarz chłopaka zniekształcił odrażający uśmiech. Kaisha klęczała nieruchomo w kurzu, z otwartymi oczami wpatrując się w towarzysza, jakby oczekiwała okrzyku „prima aprilis!”. – Nikt cię tu nie trzyma. Możesz wracać, zapomnieć o tym... Bo tutaj czeka cię koszmar, śmierć. Bo nienawiść utrzymuje przy życiu skuteczniej niż cokolwiek innego... Ja w to wierzę. I chcę się upewnić.
- Nie...nie rób jaj.... –dziewczyna wstała. – szkieletu się nie przestraszę.
- Jak uważasz...

Minęła godzina kopania. Cały gruz został odgarnięty i wywalony do lepiej zachowanej części przedpokoju.
Została tylko jedna sterta na samym środku.
- Do roboty – syknął Ogar i ze zdwojoną energią zaczął rozsypywać kamienie dookoła.
To idiotyzm, myślała Kaisha, stojąc tuż obok chłopaka. Kolejny kawałek tynku zapadł się miękko, z niegłośnym „puff” w grubą warstwę kurzu. I kolejny. I kolejny. I kolejny...
Kaisha wrzasnęła, odskakując do tyłu. Ogar zaczerpnął głośno powietrza i cofnął się o krok.
Na kupie gruzu leżał teraz szkielet, z rozsypującą się pętlą założoną na szyję.

Opublikowano

witam drogą koleżankę. przyznam sie od razu że jedyny mój kontakt z prozą to jej czytanie, bo moje skrobania we własnym zakresie nie zasługują na zabicie przez okrutne bicze waszej, mówie tutasj o pisarzach, starych prozowiczach, konstruktywnej krytyki ;P. przypadł mi ten tekst do gustu, główie ze względu na tajemniczość. co pradwa to spore ułatwienie, bo takie masy jak ja pociągają ciekawe i przerażające tajemnice. mim wszystko myśę że to fajna sprawa, jak już obie poznamy zdanie innych na temat tego tekstu będziemy wiedziały co tak naprawdę jest tu do poproawy. ja ci życzę szczęścia na nowej drodze forum i pozdrawiam :).

pzdr ziooom

Opublikowano

Istotine, przewrotne...
Spodziewałem sie jednak dalszego ciągu horroru, a tymczasem skończyło się "normalnie".
Brakuje mi może jakich dalszych informacji na temat Ogara. Kim był -może synem tej murzynki...
Kilka uchybień technicznych, nie psujących jednak całości.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Napierała, jak syrena,
      śpiewem wabił ich w sen,
      tańczyli w wirze szczęścia,
      w bajkowym świecie, gdzie brakło trosk.

       

      Lecz kątem oka dostrzegli cienie,
      czarne kształty, które psuły ład.
      Zatrzymać chcieli ten taniec,
      lecz ręce Napierały trzymały ich mocno.

       

      Uśmiech zniknął, twarz się zmieniła,
      demon w jego oczach błysnął złośliwie.
      Jego ręce rosną, oplatają,
      ściskają jak pnącza, nie puszczają.

       

      Wirują wciąż, coraz szybciej,
      kręci się świat, a Napierała nie odpuszcza.
      Demoniczny rechot wypełnia przestrzeń,
      przerażeni, rozumieją, że są w pułapce.

      Nie ma ucieczki, nie ma ratunku,


      tańczą dalej, w ciemność wciągani.
      W tym tańcu nie ma już raju,
      tylko cisza i śmiech Napierały.

       

      @CaiusDraxler To wiersz o wpadnięciu w pułapkę propagandy Napierały i tego konsekwencjach. Zamieszczam szkielet wiersza, który wyjaśnia o co  chodzi.

       

      1.Wprowadzenie do świata Napierały

      Napierała jak syrena – uwodzi ludzi swoją propagandą i opowieściami.

      Zaproszenie do tańca w bajkowym świecie, pełnym radości.

      Wirująca, szczęśliwa atmosfera – błogostan, brak trosk.

       

      2.Pierwsze znaki niepokoju. Odkrywanie prawdy zamaskowanej opowieściami o cudownym świecie.

      Dziwne, czarne kształty dostrzegane kątem oka.

      Rzeczy, które nie pasują do idyllicznego świata.

      Próba przyjrzenia się, ale napotykanie oporu.

       

      3.Próba zatrzymania tańca

      Bohaterowie chcą przerwać taniec, uwolnić się z wpływów, ale Napierała nie puszcza.

      Ręce Napierali stają się coraz mocniejsze, nienaturalne, jak pnącza.

      Napierała zmienia się – uśmiech znika, pojawia się zimny grymas.

       

      4.Przemiana Napierały

      Napierała ujawnia swoją prawdziwą twarz ukrywaną pod maską propagandy,

      Staje się potworem z wieloma rękami, który ściska bohaterów.

      Jego uśmiech zmienia się w demoniczny rechot.

      Bohaterowie czują rosnącą panikę, nie mogą się uwolnić.

       

      5.Zrozumienie pułapki

      Bohaterowie zdają sobie sprawę, że są w pułapce, ale nie ma ucieczki.

      Cała ta sytuacja staje się koszmarem, z którego nie ma wyjścia.

      Napierała trzyma ich wciąż mocno, zmieniając taniec w mroczny, nieodwracalny proces.

      Edytowane przez CaiusDraxler (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Sylwester_Lasota W wielu przypadkach, doświadczalne zbadanie danego zjawiska nigdy nie będzie miało miejsca, no bo np. nie da się umieścić jakiegokolwiek przedmiotu pod horyzontem zdarzeń czarnej dziury tak, by mógł wysyłać do nas dane. To jest fizycznie niewykonalne i tutaj właśnie z pomocą przychodzi fizyka teoretyczna.   W skali kwantowej, to samo dotyczy np. mierzenia czegokolwiek mniejszego, niż długość Plancka, gdzie już sama próba dokonania pomiaru powoduje, że mierzony obiekt znajduje się w swoim własnym promieniu Schwarzschilda, tworząc czarną dziurę, z uwagi na ilość enerii, potrzebnej na samo tylko przeprowadzenie pomiaru.    Są dziedziny, w których ludzkość nigdy poza teorię nie wyjdzie, ale nie znaczy to, że owe teorie będą fałszywe, choć wiele z nich zapewne takimi okazać się może. Nie przeczę.   Skala kosmosu jest tak wielka, że poznanie najróżniejszych rzeczy empirycznie jest po prostu niemożliwe.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję. Uwielbiam kosmologię i fizykę kwantową, toteż lubię o nich pisać. :)  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Skąd możemy mieć taką pewność. Wydaje mi się, że odkąd weszliśmy w fazę fizyki teoretycznej, to zdecydowana większość teorii okazała się błędna, tylko nieliczne znalazły potwierdzenie. W zamierzchłych czasach fizyk wykonywał eksperyment (lub serię eksperymentów) wyciągał wnioski i na ich podstawie budował prawo. Prawo, to nie było coś, co zostało przez fizyka stworzone ale coś co istnieje i działa w rzeczywistości. W tym przypadku fizyk odkrywał i opisywał istniejące w naturze prawo. Dzisiejsi fizycy teoretyczni najpierw tworzą teorie, a potem (oni albo inni fizycy) próbują znaleźć sposób na ich udowodnienie. W praktyce zdecydowana większość tych teorii niestety nie działa, a te działające bardzo często pozostają nadal teoriami. Tak, mniej więcej, ten problem ujął jeden z fizyków właśnie. A wiersz dobry. Pozdrawiam.
    • @Monia dzięki     
    • @Somalija całe życie zapuszczam i nie mogę zapuścić:) krótsze wygodniejsze są:)
    • Fajnie, czasami trzeba się zrelaksować, a uśmiech zawsze w cenie:). Pozdrawiam. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...