Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dawno, dawno temu, gdzieś w odległych zakątkach ludzkiej podświadomości, powstał obraz
cudownego ogrodu. Miejsca wolnego od bólu, płaczu i strachu... Miejsca w ktorym dostatek był czymś naturalnym i codziennym. Miejsca, w ktorym zło nie miało prawa jakiegokolwiek bytu...
Ciemna zimowa noc, jedna z tych samotnych nocy, spedzana w towarzystwie swoich własnych myśli. Wskazówki zegara leniwie kierowały się w stronę godziny duchów. Siedziałem w starym bujanym fotelu, wpatrując się w zalotnie błyskające płomienie domowego ogniska. Byłem sam, czasami odwiedzały mnie moje własne paranoje. Wyimaginowany świat metafor, nękał mnie każdego wieczora.
Byłem już dorosłym człowiekiem. Miałem prace, mieszkanie, ale nigdy nie miałem domu.
Ta myśl nie dawała mi spokoju, codziennie wracała, jakby chciała mi powiedzieć, że nadchodzi
mój czas. Zegar wybił dwunastą. Dwanaście ciężkich uderzeń rozbrzmiało mi w głowie. Bez
zawahania podniosłem wcześniej przygotowaną strzykawkę i począłem uciekać od otaczającej
mnie rzeczywistości. Zaledwie chwila dzielila mnie już od tak utęsknionego raju. Zasnąłem...
Obudził mnie głos. Mowa jego była dla mnie niezrozumiała i chaotyczna. Otworzywszy oczy
ujrzałem biel, jasność, która z każdą chwilą stawała się niczym innym jak odcieniem
najzwyklejszej szarości. Wstałem. Niepewnie utrzymując się na nogach, rozejrzałem się dookoła. Zauważyłem drzwi. W tym samym momencie uświadomiłem sobie, że to już koniec. Koniec męk, koniec bólu, koniec samotności. Ruszyłem w strone wrót. Jednym szybkim szarpnięciem otworzyłem je na oścież i... Ku mojemu zdziwieniu, kolejne pomieszczenie nie różniło się do poprzedniego. Te same barwy popiłu. Ta sama szarość dnia. Ten sam wolno płynący czas. Przysiadłem. Plecy zalał mi zimny pot. Może były to początki paranoi ? Cóż innego mogłoby się przytrafić martwemu psychiatrze ? Wstałem by nie zastanawiać się dalej nad sensem swojego istnienia.
Zacząłem wędrówke po pokojach szarości. Jeden po drugim. Różniły się tylko wielkością.
Zawód, jak jeden z młodzieńczych zawodów miłosnych. Wizja wyimaginowanego szczęścia gdzieś uleciała. Dobrobyt i dostatek nagle umknął. Powróciły łzy, strach i ból. Nie chciałem do tego wracać. Stałem przed kolejnymi drzwiami. Chwila wyboru. Czy pojde przed siebie? Czy zawróce puki mam taką możliwość? Otworzyłem drzwi. Przede mną była pustka. Lecz nie jak wczesniej-szarość dnia. To było coś nowego, odległego. Widziałem niebo. Niebo pełne gwiazd, wszystkie na wyciągniecie ręki. Żądza posiadania wszystkiego była tak silna, że bez zastanowienia poczyniłem krok w przód. Byłem tak blisko uchwycenia gwiazdy, tak blisko bycia ponad wszystkim. Spadłem...
W kominku tliły się jeszcze niedopałki. Obudziłem się w moim starym bujanym fotelu. Począłem się zastanawiać, coż oznaczał sen minionej nocy. Wstałem, zgasiłem resztki marnie żarzących się węglików i położyłem się obok mojej ukochanej żony. Dzieci już dawno spały, a ja leżąc tak przez chwile, uświadomiłem sobie co czeka mnie, jeżeli wciąż bede podążać przed siebie nie zwracjąc uwagi na piękno, które zostawiam za sobą.
Jedynym rajem jaki moge sobie zapewnić, to raj tutaj, na ziemi...

Opublikowano

Dla mnie jest tu pewna sprzeczność. Miał żonę, miał dzieci, ale nigdy nie miał „domu”. Czy rodzina go nie tworzy? Z początku wydaje się że jest samotny, co jest pewnym wytłumaczeniem, ale potem kładzie się obok, o dziwo „ukochanej żony”. Trochę brak tu również estetyki, ale tekst ogólnie podoba mi się. Debiut już za Tobą : )

Opublikowano

W tekscie nie za bardzo udalo mi sie rozgraniczenie snu od jawy... Poprostu zapomnialem wspomniec o tym ze wszystko bylo snem i fikcja. Rzeczywiste bylo tylko tylko zakonczenie.
A co do rodziny... Mialem zamiar opisac sytuacje ze bohater jest czlowiekiem samotnym, chociaz ma prace, ma mieszkanie to brak mu rodziny, oparcia. A pozniej budzi sie ze snu... Taka to moja chaotyczna mowa ;) No Ale debiut juz za mna ;)

Opublikowano

Zacznę od spostrzeżenia, że tekst jest niechlujnie napisany - brakuje niektórych liter, zdania są pourywane, błędy interpunkcyjne. Proszę siądź jeszcze raz nad tym tekstem i przyjrzyj mu się od strony technicznej. Z pewnością napisany porawniej ułatwi odbiór czytelnikowi. Sen i jawa, na ten temat można pisać jeszcze bardzo dużo.
Zakończę odmiennie, niż chciałam. Zdanie: "Byłem sam, czasem odwiedzały mnie moje własne paranoje" spodowało, że jestem zdecydowanie na tak. Nie chcę Ci niczego narzucać, ale to świetny pomysł na następne opowiadanie.
Pozdr.

Opublikowano

Niezły pomysł, choć zapewne nieodkrywczy. Ja bym nie dawał wyjaśnienia, że to był sen- niech czytelnik sam zinterpretuje.
Kilka razy brakuje "ogonków" (ę,ą ó), i interpunkcja
zalotnie błyskające - zalotnie? to znaczy jak?
Bez zawahania - dałbym bez wahania
W kominku tliły się jeszcze niedopałki. - mówiąc niedopałki myśli się na ogół o niedopałkach papierosów
no i te "puki"

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tylko co ma do tego AI? AI będzie tak funkcjonować, jak ją zaprogramują ludzie, a ci oczywiście zrobią to zgodnie z jakimiś wzorcami. Pytanie - jacy to będą ludzie i w jaki sposób wychowani. A to, że koncepcje wychowawcze się zmieniają, nie ulega wątpliwości, odkąd potrzeby jednostki zostały postawione ponad potrzeby wspólnotowe. Sztuczna inteligencja nie stoi jednak w kontrze do czegokolwiek, odzwierciedla tylko bieżący stan rzeczy. Oparta (głównie) o modele językowe, operuje jedynie na systemie kodów i znaczeń. To my ją 'wychowujemy', jeśli można to tak nazwać,  ucząc pewnej struktury, odzwierciedlającej mniej więcej naszą logiczną percepcję, nasz aparat pojęciowy. AI nie rozumie rzeczywistości jako czegoś ciągłego, zmieniającego się pozostającego w ruchu, ewoluującego zrelatywizowanego, tylko jako zbiór stałych elementów, które zostały wprowadzone do bazy danych i w ich obrębie się porusza. A elementy te już wprowadza człowiek, który może być dobry lub zły, głupi lub mądry, mieć rozwiniętą wyobraźnię lub nie, rozległą lub wąską wiedzę.... No i trzeba jeszcze dodać, że AI jest - na razie - tworzona do realizowania określonych zadań, co pokazuje, że człowiek jednak chce pozostać wolny i zrzucić na nią to, czego wykonywanie go ogranicza. Odszedłem trochę od tematu, a zmierzałem do tego, że AI będzie w stanie 'widzieć' różnice', o których piszesz, jeśli tego zostanie nauczona.  Chyba, że chcesz powiedzieć, że sam czujesz się trochę taką sztuczną inteligencją, bezdusznie programowaną do pełnienia określonych funkcji  narzuconych przez zewnętrzny, techniczny plan, a nie dzieckiem wychowywanym do samodzielnej realizacji siebie, w zgodzie z tym, czego AI jeszcze nie posiada (wolna wola, samoświadomość).
    • Na pierwszy rzut oka ma to być coś sonetopodobnego. Ale popłynęłaś po tym jeziorze... w szuwary, Środki artystyczne zostały dobrze dobrane. obrazy są plastyczne, żyjące, z łatwością poddają się wizualizacji. Tymczasem forma sprawia wrażenie bardzo nieudolnie skleconego pancerza, w którym wiersz się dusi i dogorywa, a to przez nienaturalne inwersje, a to przez brak rytmu, a to przez pokracznie poprzekręcaną gramatykę. W ten sposób od razu pokazujesz czytelnikowi wszystkie słabe miejsca, gdzie nie umiałaś sobie do końca poradzić z językowym budulcem. Niech będzie to zwykły, wolny wiersz, który uwolnisz z tego stylistycznego żelastwa, a jeśli koniecznie upierasz się przy sonetach, to trzeba więcej treningu, bo tu już 'intuicyjnie' się nie da.
    • Kluczowe pytanie - co to znaczy 'lirycznieć'?  Życie staje się poezją, to oczywiście wynika samo z siebie, ale interpretacja utworu musi wyjść poza zwykłe ubarwianie, upiększanie. Wpisanie wspólnie przeżywanego czasu w wiersz zdefiniowany jako określona struktura, ma charakter o wiele bardziej brzemienny w skutki. Liryka jest przede wszystkim poszukiwaniem formy dla emocji, a jakie to ma konsekwencje dla bohaterów lirycznych? Jeśli ich doświadczenia zostaną przeniesione w rzeczywistość metafor, wówczas okaże się, że współdzielenie codzienności jest zarazem tworzeniem jej tak, jak poeta tworzy swoje dzieło - budowaniem sensu (życia) poprzez indywidualizację tego, co ogólne i nieokreślone. Np. we fragmencie ze sklepem - wszyscy tam robią zakupy, ale dla bohaterów nie jest to zwykłe wyjście do sklepu, bo liryka tak manipuluje percepcją, aby mieli poczucie, że chodzi o coś zupełnie innego. Realność staje się umowna,  jej poszczególne elementy mają być tylko nośnikami czegoś, co istnieje jedynie w świadomości i  osób mówiących w wierszu. Upraszczając - lirycznieć to budować rzeczywistość i kod, który ją na nowo zdefiniuje (niekoniecznie werbalny), zgodnie z tym, jak w niej chcą funkcjonować bohaterowie wiersza, czy jak to sobie - wspólnie - wyobrażają.
    • Zastanawiająca przypowieść, w której prosta obserwacja przechodzi w trafną ekstrapolację. Gwarowa 'śleboda' dodaje wierszowi ciekawego smaku.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Porażająco głęboka refleksja na tle nieistotnej reszty.   Ale dam lajka, bo moc tej cząstki rekompensuje wszystko inne.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...