Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Martwość II


Rekomendowane odpowiedzi

Codziennie przemierzam te same proste drogi i twarze,
jak na złość, aż nazbyt koślawe i szkaradne. Sprawdzam
kieszenie. Są puste, bo ciężko o cywilizację w wymarłych
miejscach; nie docierają żadne listy, ani światło nie wpada
nigdy. Niespodziewanie, z wizytą.

Nawet klucze od domu nawiedzają nadprogramowe ruchy,
nie pasują już do starych zamków, spraw. Krążą najwyżej
dokoła. Przyklejam martwe chwile do kalendarza, który
przypomina cmentarz. Z dnia na dzień rozpala kolejne
słońca.

Cuchnie zgnilizną. Żywi ludzie śmierdzą, pomimo tego, że
myją się coraz regularniej. Codziennie cuchną tym samym.
Czasami coś fałszują. Czasami sami fałszują.


Stłukła się szklanka z kawą, u sąsiada piętro wyżej.
Ocknąłem się. Za oknem, noc zalała wszystkie szczeliny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

od wczoraj czytam kilka razy twój wiersz,przemyślałam go jak żaden inny,zawarłeś w nim duzy ładunek emocji gnębiących cię , powaliła mnie puenta, szok!,tylko ta zwrotka o smierdzących ludziach jest zbyt dosadna nie wszyscy tak cuchną , wiem nawet czym! pozdrawiam serd,ES

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mocna rzecz. Czarny, ponury klimat, ale jakże jasne wyrażenie Twoich emocji. Uważam, że trzecia zwrotka jest bardzo dobra. Widzę w tym kulminację narastającego w tekście napięcia. Oczywiście, że żywi ludzie śmierdzą i nie jest to kwestia higieny. Można by z tego zrobić jakąś większą pracę o smrodzie. No a puenta. Powalająca. Gratuluję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...