Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
starmosił ślinę w ustach ... poczuł nieświeży smak obiadu ... splunął między róże.

raz - nie potrzebne wielokropki, nie zatrzymują uwagi na poszczególnych zdaniach, ale wręcz utrudniają czytanie.
dwa - wiersze o miłości zazwyczaj powinny być odkrywaniem czegoś nowgo. a tutaj operujesz bądź co bądź schematami.
trzy - kiepski opis inicjacji, erotyk bardzo przyziemnych lotów (zaledwie jedna tysięczna milimetra nad ziemią).

pozdrawiam
Opublikowano

dla mnie totalnie zle
A) nie lubie takiej "szerokiej" formy
B) jak wyzej: zalosne wielokropki
C) nie zgodze sie z opinia poprzednia tylko w jednym: kiedy czytal ostatnio wiersz o milosci ktory cos odkrywal nowego? ale moze ja mam tylko pecha trafiac na banaly...
D) opis jest conajmniej smieszny a chyba mial byc tragiczny

Opublikowano

droga autorko, tak to jest że jak nie ma się odpowiednich środków to zanurzanie w zbanalizowanej scenerii zamienia wierszyk z tragedii w komedię. cały tekścik wywal, a jeśli ma on jakąś wartość (osobistą, bo literacko jest żaden) zamknij w szufladzie na klucz, klucz schowaj do sejfu, a sejf schowaj i zapomnij gdzie go zostawiłaś. serdeczności

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



moze zle sie wyrazilem, bardziej by pasowalo moze wtornosc podana w smacznej formie - ot taki literacki obiadek. nie sadze, zeby mial Pan pecha, po prostu trzeba szukac.

pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

coś próbujesz, dobrze, jeśli się chce wyrazić emocje, to slowa pisane są dobrą formą...

właśnie FORMA, zwróć na nią uwagę.
Twój poprzedni tekst był zapisany podobnie, ale to nie pamiętnik, to Forum poetyckie, czytaj dużo wierszy i zwróć uwagę na zapis, to może pomóc.

Po drugiej szukaj metafor na oddanie swoich myśli bo inaczej nic z tego nie wyjdzie.

widzę że już Ci skopali tyłek, bardzo dobrze, mam nadzieje że coś z tego wyciągniesz....

powodzenia/ a

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




zadnego tylka nie dotykalem ;p ani nie kopalem. sam musialem z mozolem pisac i pisac, zeby do czegos dojsc i wiem jaka to ciezka droga i nielatwy chleb. i nawet dzis zdarza mi sie zachlysnac banalem, bo to takie naturalne, szczegolnie dla ludzi mlodych.



z pewnoscia czytanie duzej ilosci wierszy wspomaga edukacje poety. jesli zaczynasz przygode z poezja, to zacznij ja od wierszy rymowanych - bedzie Ci z pewnoscia latwiej, oczywiscie rymy nie musza byc wyszukane, pozniej mozesz sie przerzucic na wiersze biale (sadze, ze to nie bylaby zla decyzja, bo zalazki widac wyzej. oczywiscie sa to powijaki, ale kazdy z nas zaczynal od zera). krytyke przyjmij bo takowa pokazuje czego uniknac w kontaktach z czytelnikiem, ktory jest najlepszym krytykiem, niz ktos kto patrzy na wiersz tylko z perspektywy odpowiedniego rozlozenia akcentow, wyszukanych metafor itd. czytelnik szuka w poezji czegos w rodzaju "katharsis" od codziennosci.



metafory to trudna sprawa, ale zawsze mozesz korzystac z tych, ktore dawno bryluja w poezji, bo sa znane. nikt na poczatkujacego sie nie obrazi, kiedy znajdzie metafore, poddana kosmetycznej obrobce pod stalowka piora poety; gorzej jak takowa znajdzie u poety doswiadczonego.

pozdrawiam!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zgadzam się w zupełności. ja też caly czas pracuję i uczę się pracować nad tekstem, ale to trwa:) już się nie tłumacz, debiutanci zawsze dostają " po tyłku " ale to pomaga najbardziej, prawda?



nie wiem czy lepiej zaczynać od wierszy rymowanych, w przypadku początkujących, raczkujących wręcz poetów, często wychodzi z tego częstochowa, a autor słyszy żeby koniecznie przestał rymować, bo żeby to czynić trzeba posiadać już jakiś warsztat.



pewne metafory się powtarzają, cóż, nie kazdy z nas jest szczególnie oryginalny i odkrywczy, jednak każdy musi poszukiwać własnego, poetyckiego języka. Jechanie na tzw. obróbkach daleko nie zaprowadzi. Przecież kazdy z nas (chyba) dużo czyta, znamy to co powtarzalne i już nas nie zachwyca

pozdrawiam również
miło było podyskutować
buźka/a

ps. poczekajmy na autorkę
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zgadzam się w zupełności. ja też caly czas pracuję i uczę się pracować nad tekstem, ale to trwa:) już się nie tłumacz, debiutanci zawsze dostają " po tyłku " ale to pomaga najbardziej, prawda?






nie wiem czy lepiej zaczynać od wierszy rymowanych, w przypadku początkujących, raczkujących wręcz poetów, często wychodzi z tego częstochowa, a autor słyszy żeby koniecznie przestał rymować, bo żeby to czynić trzeba posiadać już jakiś warsztat.



pewne metafory się powtarzają, cóż, nie kazdy z nas jest szczególnie oryginalny i odkrywczy, jednak każdy musi poszukiwać własnego, poetyckiego języka. Jechanie na tzw. obróbkach daleko nie zaprowadzi. Przecież kazdy z nas (chyba) dużo czyta, znamy to co powtarzalne i już nas nie zachwyca

pozdrawiam również
miło było podyskutować
buźka/a

ps. poczekajmy na autorkę



jasne ze dostawanie po tylku zmusza do czegos, bo to w sumie czesc edukacji - nigdy to raczej nikomu nie zaszkodzilo, wiec i nie powinno byc inaczej i w tym przypadku. co do aluzji o wierszach rymowanych - czestochowa zawsze i wszedzie wychodzila na poczatku kazdemu, ale dajmy mozliwosc autorce sprobowania sil. bycmoze to diamencik, ktory trzeba oszlifowac, ale trzeba znalezc odpowiednia szlifierke i wzor w jaki moze sie wpasowac. ja tez zaczynalem od wierszy rymowanych, tylko pozniej wzielo mnie na biale i tak sie zaczelo, ze teraz rymowane wiersze mnie nie ruszaja - wieksza magie maja dla mnie wiersze biale. a co do samych metafor - powiedzialas co wystarczy na poczatek dla autorki.

rowniez serdecznie dziekuje za wymiane zdan.
pozdrawiam!

ps. racja, poczekajmy na zdanie autorki, bo poki co to my sie za nia wypowiadamy poniekad.
Opublikowano

ja się nie wypowiem :)
może jedynie do tych kropek ... zawsze je robię to jest taka forma odstępu cos jak pauza w muzyce
głupio mi zostawiać zdanie bez znaku interpunkcyjnego na koncu, po prostu

dzięki za wasze słowa, naprawde :):):)
fajnie jest czytać jak się cytujecie i sprzeczacie ze sobą ... załóżcie forum :):)

pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



pani Agnieszko istnieja rowniez inne mozliwosci jak to Pani okreslila konczenia zdania. niekoniecznie musza byc te kropki (to na prawde denerwujace). muzyka muzyką, ale od poety wymaga się więcej czułości i dokladnosci niz od muzyka. muzyka to czasem furia, poezja zas to wyciszenie.
my sie nie ponadto nie klocimy, tylko polemizujemy ;)

pozdrawiam serdecznie i zycze sukcesów w przyszlosci!
Opublikowano

ou... ale zdanie zostawia sie zawsze ze znakiem interpunkcyjnym na końcu, i wiesz, ten znak nazywa sie kropka, niech ci nie będzie głupio jej stawiać. co do wierszyka marny ale jak zakładam to debiut. ja zawsze odradzam publikowania na forum pierwszego wiersza bo to bardzo bolesne. to co napisałaś jest pretensjonalne, świadczą o tym wielokropki, ogólnie forma, temat, wykonanie, zwroty, sformuowania jak 'aksamitna róża' itd. zachęcam do dalszych prób, odradzam tematu miłości, tylko sie skompromitujesz. jeśli uważasz że jesteś na to gotowa, zacznij pisać. najpierw czytaj, potem pisz. nic trudnego tylko wymaga samodyscypliny i samokrytyki. pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no to zaraz się pokłócimy:)
nie zgadzam się że od poety wymaga się więcej dokładności i czułości...sama jestem "muzykiem" i wiem ile pracy, czułości, dokładności, cierpliwości a przede wszystkim siebie trzeba włożyć żeby muzka popłynęła tak jak ma płynąć. Poezja poza tym to nie tylko wyciszenie, może być także wyrazem frustracji, furii, złosci itd, należy tylko znaleźć odpowiednie słowa żeby jakiś hip-hop z tego nie wyszedł :)

Pani Agnieszko ! wielokropki są niepotrzebne, wręcz denerwujące jak już zauważył mój przedmówca. Jeśli fraza wiersza zostanie dobrze poprowadzona + dobra wersyfikacja i warsztat pauzy będą naturalne, nie trzeba ich sztucznie zaznaczać. Czytelnik sam je wyłapie, przystanie aby trochę się zastanowić, pomyśleć. Poezja to taka trudna sztuka, że większość zdań trzeba czytać spomiędzy słów. Podobnie z pauzami. Zresztą w muzyce jest podobnie, kiedy ktoś gra Debussego sam musi wiele rzeczt interpretować.

chyba trochę się zapędziłam w tę polemikę
nie zaśmiecajmy wiersza:)
pozdr. ciepło
agnes
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no to zaraz się pokłócimy:)
nie zgadzam się że od poety wymaga się więcej dokładności i czułości...sama jestem "muzykiem" i wiem ile pracy, czułości, dokładności, cierpliwości a przede wszystkim siebie trzeba włożyć żeby muzka popłynęła tak jak ma płynąć. Poezja poza tym to nie tylko wyciszenie, może być także wyrazem frustracji, furii, złosci itd, należy tylko znaleźć odpowiednie słowa żeby jakiś hip-hop z tego nie wyszedł :)
(...)Zresztą w muzyce jest podobnie, kiedy ktoś gra Debussego sam musi wiele rzeczt interpretować.



klocic, zawsze sie moge byle by to klotnia byla na poziomie, a nie tepe wyrazanie swojej miejskiej laciny z podworka. a co do porownania z muzyka - sam kiedys probowalem swoich sil, niestety bez skutkow, dlatego odlozylem instrument i poswiecilem sie, troche innej "muzyce". jesli okresla Pani "hip hop" jako muzyke, to przykro mi to mowic, ale kiepskim Pani musi byc muzykiem, jesli to tylko porownanie zrozumiem a co do wymienionej przeze mnie furii, to wyjasnie, ze moje gusta muzyczne zaczynaja sie wlasnie od muzyki agresywneja koncza na wyciszeniu.
a skrzypce uwielbiam w muzyce ... tylko muzyka wymaga ciut innej interpretacji niz poezja.
pozdrawiam!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



chyba rzeczywiście się nie zrozumieliśmy, jako "hip-hop" mialam na myśli kiepski tekst, bo raczej muzyką tego nie nazywam :) i prosiłabym nie oceniać mojej osoby "jesli okresla Pani "hip hop" jako muzyke, to przykro mi to mowic, ale kiepskim Pani musi byc muzykiem" , bo raczej nie ma pan do tego podstaw, skoro nie czyta pan uważnie mojego postu, w szczególności.

gusta muzyczne nie mają tu żadnego znaczenia...przynajmniej tak mi się wydaje

interpretacja, zarówno ta muzyczna jak i poetycka zależy od czytelnika bądź muzyka dlatego trudno je porównywać, mimo wszystko funkcjonują na podobnych płaszczyznach.

pozdr. z prośbą o przeniesienie dyskusji lub jej zaprzestanie bo zaśmiecamy miejsce pod wierszem :)

agnes
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



chyba rzeczywiście się nie zrozumieliśmy, jako "hip-hop" mialam na myśli kiepski tekst, bo raczej muzyką tego nie nazywam :) i prosiłabym nie oceniać mojej osoby "jesli okresla Pani "hip hop" jako muzyke, to przykro mi to mowic, ale kiepskim Pani musi byc muzykiem" , bo raczej nie ma pan do tego podstaw, skoro nie czyta pan uważnie mojego postu, w szczególności.

gusta muzyczne nie mają tu żadnego znaczenia...przynajmniej tak mi się wydaje

interpretacja, zarówno ta muzyczna jak i poetycka zależy od czytelnika bądź muzyka dlatego trudno je porównywać, mimo wszystko funkcjonują na podobnych płaszczyznach.

pozdr. z prośbą o przeniesienie dyskusji lub jej zaprzestanie bo zaśmiecamy miejsce pod wierszem :)

agnes

ja gardze antymuzyka jaka jest wymieniony przez Pania hip hop. prosze sie wiec nie obrazic za taka a nie inna opinie, przepraszam rownie za uzycie slowa "kiepska" - zmeczenie daje sie mi we znaki, poza tym zle samopoczucie, ma wplyw. propozycje dalszych dyskusji napisalem w PW.

pozdrawiam serdecznie!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ewa siedziała skulona na łóżku, wpatrując się w ekran laptopa. Na platformie „Piszemy wiersze" migało powiadomienie. Kolejny wiersz od Fenrira. Serce zabiło jej mocniej, gdy kliknęła w link. Dla Febe, która w źrenicach chowa kosmos. Wybrałem Cię spośród tysięcy gwiazd, Bo Twoje słowa są jak księżyc Saturna, Krążą po orbicie moich myśli- cicho i daleko. – Beata, musisz to zobaczyć! – Ewa przesłała zrzut ekranu przyjaciółce. Odpowiedź przyszła po chwili: „Znowu? Ewo, to jakiś dziwny facet. Kto pisze o księżycach Saturna?" – Nie rozumiesz – szepnęła Ewa do siebie, przyciskając dłonie do policzków. – On mnie "widzi". Nie moją twarz, nie moje ciało. Mnie. Miała siedemnaście lat i nigdy wcześniej nikt nie poświęcił jej choćby jednego wiersza. Fenrir pojawił się miesiąc temu, zostawiając komentarz pod jej wierszem o samotności. Pisał, że ma dziewiętnaście lat i tak jak ona czuje się czasem, jakby dryfował w pustce. „Tytan ma metanowe jeziora, Enceladus lodowe gejzery A ty masz słowa, które budują światy" – napisał wtedy. To było inne. Wzruszające. Kilka dni później dostała pierwszą dedykację: Febe, której imię skradziono z nieba Nie znam barwy Twoich oczu, lecz widzę Twój blask, który szepcze między wersami, w każdym słowie, które do mnie wysyłasz. Nie dotknąłem Twojej dłoni, lecz czuję, jak moje palce splatają się na klawiaturze z Twoimi. – On się w tobie zakochał – stwierdziła Beata podczas rozmowy przez telefon. – Zakochał się we mnie, nie widząc mnie? Jeżeli to prawda, to to jest ... piękne! – Albo niebezpieczne – mruknęła przyjaciółka. – Ewo, ty go w ogóle nie znasz! Ale Ewa czuła, że go zna. Znała go z każdej metafory, słowa. Fenrir pisał o kosmicznej samotności, o orbitach, które nigdy się nie przecinają, o świetle gwiazd, które podróżuje miliony lat, by dotrzeć do czyichś oczu. Rozumiał ją. Gdy zaproponował spotkanie, bez wahania zgodziła się. Dopiero później, leżąc w ciemności pokoju, zaczęła się bać. Kim on jest naprawdę? A jeśli te dziewiętnaście lat było kłamstwem? – Idę z tobą – oznajmiła Beata stanowczo następnego dnia. – Nie pozwolę ci pójść samej na randkę w ciemno. Kawiarnia „Pod Gwiazdami" - nazwa, która wydała się Ewie dopełnieniem ich historii. Umówili się na piątą po południu. Dziewczyna przebierała się trzy razy, ostatecznie wybrała prostą, granatową sukienkę, która przypominała jej nocne niebo. Fenrir napisał jej, że przyniesie ze sobą bukiecik stokrotek, żeby mogła go rozpoznać. – Stokrotki – uśmiechnęła się Ewa, malując rzęsy. – Wiedział, że nie lubię róż. Skąd? Beata nic nie odpowiedziała, sprawdzając któryś raz telefon. Gdy pchnęły drzwi kawiarni, dzwonek nad nimi zadźwięczał wesoło. Ewa wstrzymała oddech i rozejrzała się po wnętrzu. Kilka stolików przy oknach, półmrok w głębi sali. Było kompletnie pusto. Serce podeszło jej do gardła. – Może jeszcze nie przyszedł? – szepnęła Beata, ale w jej głosie brzmiała niepewność. Ewa podeszła do baru, gdzie młody barman polerował szklanki. – Przepraszam... – głos jej się załamał. – Nie było tu może chłopaka? Czekam na kogoś. Może już wyszedł? Barman spojrzał na nią ze współczuciem. – Przykro mi, od godziny nikogo nie było. Jesteście pierwszymi klientkami od obiadu. Jest tylko jedna osoba, ale siedzi tu od południa. Słowa uderzyły ją jak pięść. - Wystawił mnie - pomyślała - cały ten miesiąc, wszystkie wiersze, obietnice to była zabawa. Głupia gra z naiwną dziewczyną, która uwierzyła w internetowy romans. – Chodźmy – mruknęła Beata, kładąc jej rękę na ramieniu. Ewa skinęła głową, mrugając szybko, żeby powstrzymać łzy. Ruszyły do wyjścia. – Poczekaj! – syknęła nagle Beata, zatrzymując się w pół kroku. Jej wzrok utkwiony był w najciemniejszym kącie sali, tuż pod schodami. – Tam ktoś jest. I ma stokrotki. Ewa odwróciła się gwałtownie. Spojrzała we wskazane miejsce. Zobaczyła stolik i wózek inwalidzki. Siedział na nim chłopak, z twarzą ukrytą w cieniu. Na blacie przed nim leżał mały bukiecik białych kwiatków. – Tam jest tyko jakiś niepełnosprawny - szepnęła, czując jak fala gorąca oblewa jej twarz. To niemożliwe. To nie mógł być on. Jej poeta. Jej Fenrir. – Ale Ewa ... te stokrotki. – Chodźmy! – przerwała jej ostro, a wstyd palił ją tak mocno, że niemal kręciło się jej w głowie. – Proszę. Po prostu chodźmy. Wypadły na ulicę. Chłodny, październikowy wiatr uderzył je w twarze. Ewa poczuła, jak pierwsza, gorzka łza spływa jej po policzku. Tej nocy zalogowała się na „Piszemy wiersze”. Profil Fenrira był nieaktywny. Wszystkie jego wiersze zniknęły. Jakby nigdy nie istniał. Jakby cały ten miesiąc był tylko snem o kimś, kto widział w niej kosmos. Napisała do niego ostatnią wiadomość: „Byłam tam. Gdzie byłeś?”. Odpowiedź nigdy nie nadeszła. Dwa dni później, wracając ze szkoły, zobaczyła je. Przed jej bramą leżał bukiecik zwiędniętych stokrotek. Bez kartki, bez słowa. Tylko kwiaty, które kiedyś były białe jak lodowe gejzery Enceladusa. Podniosła je, a ich kruche, martwe płatki rozsypały się w dłoni. I Zrozumiała ostatni wiersz Fenrira. O orbitach, które mijają się o milimetry. O świetle, które podróżuje przez całą ciemność, tylko po to, by na końcu nikt go nie zauważył. O lęku tak wielkim, że każe pozostać niewidzialnym. Zacisnęła dłoń, a resztki stokrotek wysypały się przez palce do kosza na śmieci.  
    • @bronmus45 Udany i jest specyficzny "rym"!
    • @tetu Jest w tym wierszu pewna przejrzystość emocjonalna przy jednoczesnej tajemnicy – wiem, co czujesz, ale nie wiem wszystkiego o tej historii. I to dobrze. Piękny wiersz powinien mieć takie przestrzenie.
    • @Simon Tracy Dziękuję za tak osobiste wyznanie. To, co piszesz o życiu "tam", a nie "tu", wybrzmiewa w każdym wersie Twojego poematu – czuć tę niemożność zadomowienia się w teraźniejszości. Świadomie lokujesz swoją wrażliwość w tradycji Schulza (i Grabińskiego) – dla którego jedyną prawdziwą ojczyzną była literatura i wyobraźnia. Twój poemat rzeczywiście jest krzykiem samotności, ale też – paradoksalnie – dowodem na to, że to "tam" istnieje i można je uobecnić słowem. Że da się zbudować most między dwoma rzeczywistościami, choćby był kruchy.  
    • @infelia Stworzyłeś kino w słowach. Tekst pełen życia, ciepła i autentyczności. To prawdziwa uczta dla zmysłów: czuć w nim zapach wędzonego mięsa, świeży chleb z pieca. Słychać krzyki, chichotanie, wycie psa, łomot do drzwi. Super! 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...