Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Motylem jestem, czyli zaćmiona sztuka okołodramatyczna


Rekomendowane odpowiedzi

MOTYLEM JESTEM
CZYLI
ZAĆMIONA SZTUKA
OKOŁODRAMATYCZNA


Postacie:

Roman Ćma – maminsynek jak pisany choć ma lat dwadzieścia parę. Zrobi wszystko dla mamusi by szczęśliwa była w miarę.

Ruda Ćma – szpetna równie jak przebiegła, mózg ma wszak do interesów. Cały czas przez życie biegła lecz nie włoży starych dresów.

Rozalia Ćma – matka, żona i coś knuje. Lubi noże w plecy wkładać. Choć gotować nie potrafi – kwaśny bigos przygotuje.

Bogusław Ćma – ojcem, mężem być próbował. Facet z niego nowoczesny. Gdy porażka – głowę chowa. Do kochanki rankiem wczesnym.

Wiola Mrozik Taotkolki – lat około pięćdziesięciu. Zrzęda, wdowa lecz bogata, na mąż szuka kandydata.




Scena 1
Rozalia, Bogusław



Rozalia:

Ach, ja dama nieszczęśliwa
sama sobie nieporadna
czemuś mężu mój najdroższy
w Nowym Świecie szukał piwa
przecie w domu u nas luby
piwo tanie, ty dla zguby
wolisz cudze, obrzydliwe
hyper, ekstra a zdradliwe!


Bogusław:

Bom Bogusław żono moja
imię to zobowiązuje
gdy nie wierzysz jedźże ze mną
choć zapewne coś planujesz?


Rozalia:

Tak planuję już rok cały
zdradzę ci sekrecik mały
słuch uważnie wyreguluj.
Był to chyba wrzesień złoty
ja jechałam do roboty
autobusem czy tramwajem
(pamięć nie ta) tak zwyczajem
moim starym wsiadłam na czerwonej pętli,
nagle w głowie widzę mętlik ...


Bogusław:

Mów kobieto, mów do rzeczy
tajemnicę miałaś zdradzać
nie ma czasu, ty kaleczysz
pewno bluzgi będziesz sadzać.


Rozalia:

Ach ty mój niecierpliwiutki
daj minutek małych kilka
ja Rozalia twoja żona
opowiadam już malutki.
Wsiadłam więc z czerwonej pętli
w głowie mojej nagle mętlik.
Patrzę przed się widzę Wiolkę
wiesz to ta co leczy kolkę
i podeszłam do niej zaraz
cmokuś, cmokuś to nasz zwyczaj
dwa cmokusie oba naraz.
I nie zgadniesz co za wieści
krążą przy czerwonej pętli.
Browar ktoś tam likwiduje
pomyślałam co za ...
więc interes w swoje ręce
i od roku kaskę kręcę.
Planowałam ci powiedzieć miły
ale się problemy wiły
więc do dziś wolałam czekać.


Bogusław:

A to cóż dziś za okazja
że powiadasz takie cuda?




Scena 2
Rozalia, Bogusław, Ruda


Rozalia:

Patrz Bogusiu idzie Ruda!


Ruda:

Matko droga i jedyna
szukam cię po rezydencji
dzwoni Wiola ta od kolki
chce za męża twego syna.
Aż ze śmiechu łzy wyciskam
ale cóż tak obiecałaś
jak umowa to umowa
słowo swoje kiedyś dałaś.



Bogusław:

Co ty pleciesz córo szpetna
już mi w głowie myśl konkretna.
Matka w zamian za Romusia
piwo pędzi?


Ruda:

Nie matka lecz mamusia
i nie pędzi tylko waży.
Roman sam podpisał zgodę
A u Wioli tej od kolki
większy komfort i wygodę
będzie miał codziennie gratis.


Rozalia:

Nie zapomnij strzeż cię Boże
piwa pijesz ile możesz.
A Romanek chłopak jary
przecie służba zmywa gary
on za męża do bogatej
a że całkiem nie jest młoda.
Eee problemów robić szkoda!



Scena 3
Bogusław


Bogusław:

Taa! Problemów robić szkoda
ja sam nie wiem taka moda?
Może stary jestem jaki
zacofania to są znaki?
Ale bodaj miesiąc temu
Roman pytał mnie a czemu
w dyskotece często bywam.
Więc ja nie zacofan pewno,
dom mój przecie stal nie drewno,
kabrioletem co dzień jeżdżę
i kochankę piękną gnieżdżę
(ale to na marginesie
po cichutku bardzo proszę)
nawet rekord mam w Guiness’ie
buty piękne, modne noszę.
Zacofany? Protestuję!
Ależ ja domysły snuję.
I co począć mam ja biedny
córa szpetna, synuś wredny
żona kryje interesy
jakby w domu mało kiesy.




Scena 4
Rozalia, Ruda


Ruda:

Mami, mami chodź szybciutko
czasu mamy zbyt malutko
na spacery wieczorami
sprawunki wczesnymi porami.


Rozalia:

Przecież idę. Spostrzeż proszę
jakie buty dzisiaj noszę.
Ja się chyba w nich zabiję
albo prędzej skręcę szyję.
Idę jak najszybciej mogę.
Kto pastował tu podłogę?!
Widzisz córuś moja droga
jaka śliska ta podłoga,
a obcasy półmetrowe
moda nowa, wzory nowe.
Trzeba z modą, by być trendy
businnes woman chodzą wszędy
na takowych obcasiskach
choć podłoga bardzo śliska.


Ruda:

Dobrze, dobrze nie marudzę
próżnym słowem gardło trudzę
tramwaj nam ucieknie zaraz.
Hmm Roman Wiolka piękna para.


Rozalia:

Oczywiście, że wspaniała.
Córuś piękna, córuś mała
ty masz kark do interesów
w ciągu roku pięć biznesów.
Najpierw browar wykupiłaś
wnet Romusia namówiłaś.
Tramwaj córo chodźże biegiem
coraz bardziej sypie śniegiem.



Scena 5
Rozalia, Ruda, Wiolka


Rozalia:

Witaj Wioluś koleżanko
zgadnij jakie mamy wieści
Roman zgodę już podpisał
szczęście we mnie się nie mieści.
Tak się bałam całym rokiem,
że podpisu wnet nie złoży
wtedy browar padłby bokiem
pieniądz Wioluś, pieniądz mnożym.


Wiolka:

Szczęście także mnie ogarnia
kiedy słyszę takie słowa
ty na własność masz browary
a ja żona będę nowa.
Niecierpliwić się zaczęłam
znaku nie dawałaś wcale
ale z ulgą odetchnęłam.
Wino służba, wino nalej!


Ruda:

To jedziemy do kościoła
tam już pewnie czeka Roman.
I do ojca dzwonić trzeba.




Rozalia:

Już dzwoniłam nie bój kozy
już szykuje ojciec wozy.
Już jest wszystko załatwione
będzie miał dziś Roman żonę.


Wiolka:

Więc ruszamy panie w drogę
niech no sztuczną wezmę nogę.
Atrybutów nigdy mało
gdyby coś się stać wnet chciało.




Scena 6
Rozalia, Ruda, Wiolka, Bogusław


Rozalia:

Bój się Boga gdzie Romanek?
Proszę dajcie mi rumianek
taka byłam ucieszona
teraz serce mi wysiada
przed południem taka rada
w tej minucie będę konać!





Wiolka:

Więc umowa jest zerwana
nie ma ślubu – nie ma pana.
Browar jutro konfiskuję
i odsetek nie daruję.
Co jest warte twoje słowo!
O ja sama stara wdowa
samobójczy czyn gotowa,
ale po co cóż ja plotę?
Na kieliszek mam ochotę
więc się napić szybko muszę
smutki, żale fast uduszę.



Rozalia:

Ruda zrób coś przecież umiesz
sytuacji nie rozumiesz?
Szukaj brata. Gdzie on będzie?
Boguś także szukaj wszędzie.


Bogusław:

Żono droga, córo szpetna
w głowie mojej myśl konkretna.
Wy podpisy podrobiły
wy bigosu narządziły.
Ja od sprawy ręce myję
w serce z żalu pięścią biję.


Rozalia, Ruda:

Ale pomóż szukać Romka
ty nie kochasz już potomka?


Bogusław:

Ja od sprawy ręce myję
w serce z żalu pięścią biję.




Scena 7
Roman


Roman:

„Motylem jestem aaa”



KONIEC

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @Rafael Marius :) w sumie...ja też lubię, zwłaszcza w połączeniu z bujną roślinnością lecz... gdyby te wszystkie zwierzęta uciekły z niewoli...strach się bać;) Dzięki:)       @jan_komułzykant  Dziękuję bardzo   (nie chcę napisać gorąco, bo dziś to byłoby niewłaściwe - 35stp.!)           @Marek.zak1 :))) Dzięki i również pozdrowienia      @agfka :)    
    • sympatyczny obraz, z nostalgią w tle… Chętnie się czyta teraz takie migawki. Stylistycznie jeszcze dopracowałabym tekst, bo lirycznie trochę mało się dzieje pomiędzy zdaniami, nie wszystko też jest jasne jeśli chodzi o specyfikację miejsca (jej ( latarni) kamienne schody ), a po zdobyciu schodów - dziewczyna i chłopak nagle : są rozsypani piaskiem (  ?), myślałam, że są już na szczycie latarni… takie nieścisłości troszkę burzą tekst, pozdrawiam miło.
    • @Amberporannie, kanikuła kojarzy z rosyjskim, wakacje jednak polskie są. 
    • Szept bohaterów z przeszłości… Niosąc się znad kart podręczników historii, Dotykał w dzieciństwie naszej wrażliwości, Ucząc miłości do dziejów ojczystych… Gdy w budynkach szkół starych z sypiącym się tynkiem, Młode nauczycielki swej pracy oddane, Tak wielu z nas odmieniły życie, O historii ojczystej ucząc wciąż pięknie…   Gdy pośród radosnego dzieciństwa chwil beztroskich, Serdecznymi słowami ambitnej nauczycielki, Tak bardzo po temu zachęceni, Zatapialiśmy się w świat zamierzchłej przeszłości… A przepięknie wydanych historycznych powieści, Kolejne z zapałem przewracając karty Bacznie śledziliśmy bohaterów ich losy, Odmalowując je pędzlem dziecięcej wyobraźni… By długimi księżycowymi nocami, W bezdennej snu otchłani skrzętnie ukryci, W czytelniczych emocjach wciąż zatopieni, O ukochanych bohaterów przygodach śnić...  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Szept bohaterów z przeszłości… Gdy snem znużone przymkną się powieki, W szaty słów barwnych się przyoblókłszy, Aż po najodleglejsze świata zakątki, Muśnięciem niewidzialnej swej dłoni, Dotyka długimi nocami rozbudzonej podświadomości, Śpiących snem kamiennym milionów ludzi, By snem otulone emocje poruszyć…   By poprzez snów barwne obrazy, Opowiadać o losach partyzantów niezłomnych, Którzy w godzinie życiowej próby, Wzorem swych przodków przenigdy nie zawiedli… Z bezwzględną walką o niepodległość Ojczyzny, Mężnie niegdyś spletli swe losy, Z tlących się z wolna zalążków konspiracji, Tworząc kolejne zwarte oddziały… A pod osłoną rozległych lasów i borów, Gdy zabrzmiał praojców złoty róg I nastał upragniony czas odwetu, Brali zemstę na znienawidzonym wrogu…     Szept bohaterów z przeszłości… Choć ludzkim uchem pozornie niesłyszalny, Zarazem tak poruszający i tajemniczy, Dotyka strun naszej wrażliwości… Każdej smolistej bezchmurnej nocy, Przypominając o tamtych czasach okrutnych, Gdy mroki bezwzględnych dyktatorów duszy, Rozpleniając się glob cały niemal spowiły…   Gdy świat zalała powódź nienawiści, Kolejnych blitzkriegów niszczycielskimi falami, W imię krwi wyższości i postępowej eugeniki, Budząc w ludziach najprymitywniejsze instynkty… W wzniesionym ludzką ręką ziemskim piekle, Odgrodzonym od świata kolczastym drutem, Oni nie wahali się ofiarować swe życie, By w chwili próby ratować cudze… Widząc co dzień upadlanych swych bliźnich, Towarzyszy tamtej okrutnej niedoli, Uczyli ich niestrudzenie chrześcijańskiej miłości, Nie bacząc na doznane od świata krzywdy…     Szept bohaterów z przeszłości… Niosący się znad nadniszczonych obrazków świętych, Między starych modlitewników kartki I stuletnie niekiedy do nabożeństw książeczki, Pomarszczoną dłonią z czcią nabożną wetkniętych, By w smutnej niekiedy życia jesieni, Kierować ku nim rzewne modlitwy, Wypatrując z nadzieją choć nikłej pociechy,   Niejednej schorowanej staruszce, W ostatniej życia już dobie, Nim zakończyło ono długi swój bieg, Upragnioną zesłał pociechę… Gdy w drewnianym kościele spowitym półmrokiem, Pośród pustych odrapanych ławek, Na lat swych młodzieńczych odległe wspomnienie, Otarła ukradkiem gorzką łzę… Wspominając jak z niezłomnych partyzantów oddziałem, W kilkuosobowym zastępie sanitariuszek, Ofiarowywała najpiękniejsze lata Ziemi Ojczystej, W której otulona snem wiecznym spocznie...  
    • Rozległa plaża, opustoszałego wybrzeża z widokiem na morską latarnię, nawołuje. Słoneczny krąg w kolorze pomarańczy przesuwa się na nieukołysanym błękicie. Od strony lądu wyrastają budowle. Pas gorącego piachu odgradza wzburzoną wodę od miasta, prowadzi do latarni. Kamienne schody pokonane w pośpiechu, podwójnie wyczerpują. Fala za falą zalewając plażę okala wyciem starych murów blok. Na miejscu zmęczony oddech rozdziera płuca. Dziewczyna i chłopak, rozsypani piaskiem.   Ona wyczesuje promienie słońca z włosów. On zmysłowo ogarnia ją spojrzeniem kochanka. Patrzą w zdziwieniu na biegnacy dołem pasaż. Szeroki jak autostrada prowadzi donikąd. Droga bez końca utraciła początek.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...