wypełniasz mnie całą
co dzień staję do odwrotu
by przed zmierzchem
przekładając w palcach
obrotowy kamień księżyca
szeptać o dotyk
zwilżenie ust
sutków
zatęskniam się
po samo ludzkie
pustkowie
ogrzana wspomnieniem
lśnienia skóry twoich
przedramion
żywa tylko wspólnotą
czerwieni wargowej
bioder
nic nie
zostaje