Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mówili od małego Wierz w Boga,
A On będzie Twą tarczą dziecino...
Kto tak zaczynał życie - nieopodal
Tych imputacji, które są drwiną,
Nie tylko z Niego, ale z Obrazu
Na Podobieństwo pomazanych zrazu,
Ten siedzi sobie, je lody w rynku,
A nieopodal grzebią znów synków...
A nieopodal myją się i nic
I wciąż są brudne... kogo tu winić?

Pokazali jak być, przy Niedzieli,
Dla innych każdego dnia tygodnia...
Kiedy ktoś spytał: Czemu noc dzieli?
Czemu zamyka? ...bo Mrok już zgłodniał...
Jakie mieć myśli wobec riposty?
Dlaczego ogień dzieląc też łączy?
A tam gdzie lody jedzą, w tym rynku,
Tam nikt nie myśli...głośno, klincz w ringu,
I tylko słychać powiew oddechów
(frunące ulgi szczerbatych Lechów)

Kazali zawsze pilnować kasy,
Bo co ma wartość w ludziach - to kieszeń.
Dziś umiera, Mrok dostał zawiasy
I buszuje w umysłach jak szerszeń.
Tyle przelewa się wciąż tego tu,
Ilu jest ludzi, tyle mamy cnót,
Więc dlaczego po zmroku nie błyszczą?
Można zazdrościć sławy tym wieszczom,
Którzy nie żyją, współczuć zaś żywym…

 

Opublikowano

Ja jeszcze tu wrócę, bo teraz nie mam zbyt wiele czasu, ale zacznę od spraw bardzo formalnych.

Jeśli się za rymy bierzesz, to zadbaj o metrykę utworu.

To sprawa czysto techniczna, ale jakże istotna dla wiersza, który powinien mieć swoją melodię.

Zakładam, że u Ciebie wyjściowo miał być dziesięciozgłoskowiec, ze średniówką po piątej sylabie

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Kiedy ktoś spytał: / Czemu noc dzieli

-> i akcenty kolejno na 1-4 - 6 - 9 sylabie.

 

Tam, gdzie trzymasz się sylabotoniki, wiersz ładnie, melodyjnie płynie, ale bywa, że średniówka nagle się nieoczekiwanie przemieszcza, akcenty też nie brzmią, i źle się to czyta na głos,muzyka tekstu idzie si czochrać. I przy lekturze takie zgrzyty odwracają uwagę od treści.

 

Ogólne wrażenie: - 'wierszu' brakuje lekkości. To kwestia pewnego wyczucia stylistycznego, bo nie da się tutaj znaleźć jednej obowiązującej zasady, której przestrzeganie zapewni sukces. Mnie osobiście drażnią anachronizmy językowe, które brzmią sztucznie - skrócone formy zaimków (Twą), do tego pisane wielką literą, no i słownictwo jak z twórczości ojców poezji polskiej (cnoty, wieszcze, zrazu, dziecina), które stwarzają wrażenie sztuczne, jakbyś nagle wyciągnął rekwizyty z teatralnej garderoby. Ogólnie jednak utwór raczej dotyczy zagadnień współczesnych, więc mi to osobiście zupełnie nie pasuje.

O ile się nie mylę, myślą przewodnią wiersza ma być upadek wartości i utrata kompasów moralnych, a także laicyzacja społeczeństwa, wobec której człowiek wyznający pewne zasady i wierzący jest bezradny, zwłaszcza w zderzeniu z brakiem tolerancji.

Dużo jest w utworze moralizowania, i to takiego 'z buta'. A gdzie jakieś konkrety? Coś, co pokaże omawiany dylemat. Jakaś sytuacja, jakieś emocje? Są jacyś enigmatyczni, straszni Oni, jest trochę narzekania na zdziczenie obyczajów, ale w tym wszystkim nie ma żywego człowieka z jego osobistym doświadczeniem.

Są dobre motywy, imho. Ten Mrok, alegoryczny, buszujący w umysłach jak szerszeń - świetna metafora, która mogłaby stać się leitmotivem dla całości, bo generalnie wiersz nie ma wątku przewodniego, gubi się natłoku różnych dość abstrakcyjnych  przemyśleń.

Jedzenie lodów na rynku to jedyna sytuacja, którą można sobie wyobrazić, zobaczyć, dotknąć - może posłużyć jako zaznaczenie obojętności, miałkości życia, pogrążenia się w przyziemnym hedonizmie, pospolitości moralnej i duchowej.

Naigrawanie się z religii, wiary - pokazane dość ogólnikowo, topornie. 'Imputacje' - kamień u szyi wiersza, osobiście nie lubię takich niemalże techniczno-naukowych określeń w poezji...

 

Teraz muszę wychodzić, ale jeszcze tu zajrzę.

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tutaj brakuje precyzji.

Kto jest brudny?

Kto grzebie?

Coś umknęło po drodze?

 

Chcesz pokazać obłudę, hipokryzję.

Ale całość wg. mnie się trochę rozchodzi w różne strony.

Skróty myślowe niekiedy imho zbyt mocne.

Brakuje prostoty przekazu.

 

 

Krążysz naokoło jakiejś myśli, ale jej nie wydobywasz na światło dzienne.

Może z obawy przed dosłownością?

 

 

frunące ulgi?

szczerbatych Lechów?

really?

 

 

Niejasne. Kto umiera? O co chodzi z tymi zawiasami? To nie wynika z niczego.

Wcześniej jest o kasie.

Jak to się łączy logicznie jedno z drugim (znów kuleje warstwa językowa)?

 

 

Czego się tyle przelewa?

Z tymi cnotami zaczynasz iść w patos, który i tak nad wierszem się nieustannie unosi.

Z jednej strony uciekasz się do rejestrów zamierzchłych (słownictwo, alegorie), z drugiej używasz słów potocznych, takich jak kasa.

To się sprawdza np, w grotesce, ale ona jest zdecydowanie bardziej wyrazista, odważna, musiałbyś iść na całość, ale Ty konstruujesz tekst nader ostrożnie.

 

W końcówce nawiązanie do Asnyka trochę nie wiadomo po co. Dodane chyba bardziej dla efektu, ale jako podsumowanie, moim zdaniem za mało powiązane z resztą utworu.

 

Pomyślałam, że ten wiersz jest bardzo niezdecydowany i od pewnego momentu, zmęczony sam sobą. Bo nie wiadomo do końca, po co został napisany. Czy miał być to rodzaj moralitetu? Czy tekst prześmiewczy?

Dla mnie jest tu potencjał na satyrę społeczną, z elementem groteski właśnie, z tym że jak ubierzesz ją w koturny, to dobijesz całkiem. Wywal przede wszystkim dydaktykę z niego.

Jest wątek knajpiany (lody, Lechy - może o piwa chodzi), a gdyby zrobić z tego taki totalny bełkot pijaczka?

Z tym, że humor musi być czymś uskrzydlony.

frunące ulgi szczerbatych Lechów - śmieszą, ale nie w ten sposób, co zamierzałeś.

Myślę, że trochę się boisz, jakby to powiedzieć, wyluzować. W rezultacie  nie ma jak wpuścić do wersów powietrza, i same siebie podduszają. Jak któryś chce się wybić, inne go ściągają w dół, np.

 

Mrok buszuje w umysłach jak szerszeń (dla mnie mocna, nośna metafora) - a potem

Tyle przelewa się wciąż tego tu + fragment o cnotach, dlaczego nie błyszczą - taki komunał trochę, połączony ze zrzędzeniem.

 

Jeśli mogłabym coś podsunąć.

- zdecyduj się, jaki charakter ma mieć utwór i jakie wywrzeć wrażenie,

- przemyśl, co konkretnie chcesz przekazać/skrytykować/wyśmiać

- wybrać jakiś leitmotiv, do którego wszystkie pozostałe będą spływać, jak dorzecza do rzeki głównej; ogranicz ilość nawiązań, odniesień, zabiegów retorycznych, na rzecz kilku najbardziej dobitnych, i wokół nich poprowadź przekaz; bo z jednej strony chcesz być kompaktowy, ale upychasz w tekście za dużo elementów naraz.

- weź pod uwagę, że prostota i naturalność języka dają więcej, niż próby 'poetyzowania'; to nie język ma Cię prowadzić w maliny, tylko Ty masz go trzymać w ryzach.

- tekst ma jakiś taki beznamiętny ton; nie ma w nim emocjonalnego błysku, to bardziej taka intelektualna wydumka, a przecież dobry utwór, oprócz komponenty językowej, intelektualnej, musi mieć też jakąś emocję, żeby trafił do czytelnika. Nie obawiaj się tego, nie chodzi o to w poezji, żeby emocji się wystrzegać, tylko o to, żeby umieć je dobrze napisać;

- metryka do dopracowania.

 

Zaznaczam, że większość tych uwag opiera się na moim osobistym odczuciu, jak to zwykle przy odbiorze poezji bywa.

 

 

Edytowane przez tie-break (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...