kiedyś przyjechał do nas z daleka
wszystkie ładniutkie zgrabne powabne
grek nadprzystojny wdziękiem urzekał
z torby częstował przepysznym jadłem
lecz tylko jedna była uparta
cukierki zgniotła spoconą nóżką
przedtem torebkę całkiem podarła
zaś w krzaki zwiała skocznie szybciutko
grek widząc taką śliczną i hardą
wrzasnął cię kocham proszę wyjdź do mnie
miał też gitarę grał dźwięcznie bardzo
żwawo też tańczył dla niej na torbie
lecz ona miała honor i dumę
więc kilka wiosen stepował cuda
ruszył nie jedną miłości strunę
zanim na torbie legła z nim luba
*~*
minęły burze cisze niełatwe
gnieciona torba już teraz sama
wewnątrz nostalgia wspomnienia także
pełna miłości co w niej została