Nasza kołdra jest chłodniejsza bez ciebie.
Myśli puste.
Wstanie cięższe.
Nie odszedłeś,
ale twoja bezmyślność sprawia,
że cię przy mnie nie ma.
Samotność życia we dwoje sprawia, że gasnę,
a ty dalej się uśmiechasz,
wszystko zamiatasz
pod dywan.
I tylko powtarzam sobie,
że to minie, że zrozumiesz.
Są wzloty i ciężkie upadki,
krzyki i kłótnie odbite od ściany.
Wszystko wraca do mnie echem.
I tak mija każdy dzień i każdy rok.
Nie rozumiesz — nie chcesz,
a ja wciąż cię kocham,
chociaż ty nie słuchasz.
P.S. To tylko wiersz, nie bierzcie tego do siebie.