Zapadł we mnie głęboko, gotowy, nienasycony.
Atramentowa noc rozlśniła
zapłonęła, burgundową miłością.
Czule spadały gwiazdy,
kiedy brutalnie zrywał sukienkę
rozpuszczając, twarde groszki wilgotnego ciała.
Krzyczałam chcąc więcej.!
Nie przestawał.!
Pogryziona i lepka, roztarłam ślady szminki z jego ust.
Spytałam kusząco…
czy jeszcze przyjdzie.?