Nie oglądajmy się za siebie,
licząc pożółkłe kalendarze.
Jeszcze spróbujmy złapać w locie,
choćby najmniejsze z naszych marzeń.
Odnajdźmy dawne polne ścieżki,
gdzie kwiaty, drzewa, złote słońce.
Nim się ukryje za horyzont,
poczujmy jeszcze puls gorący.
Nie patrzmy, co na końcu drogi,
licho spać lubi za zakrętem.
Dopóki igra w oczach płomień,
cieszmy się chwilą, jak prezentem.