Zgubiłam się —
nie w lesie,
nie w mieście,
lecz w sobie.
Miłość — słowo
zbyt głośne na codzienność,
zbyt kruche,
by nie pękło w dłoni.
Wokół chłopcy —
każdy trochę z plakatu,
trochę z marzenia,
trochę z reklamy szczęścia.
Jeden mówi pięknie,
drugi — milczy poprawnie.
A ja —
słucham... i nie słyszę.
Rozum doradza: ostrożnie.
Serce szepcze: spróbuj.
I żadne
nie ma racji.
Więc zostanę
z moimi wierszami,
z kubkiem herbaty,
i ciszą,
która nie kłamie.
Bo może —
to właśnie ona
jest najwierniejsza.
A jednak...
czasem w tej ciszy
coś drgnie,
jakby liść,
który — mimo jesieni —
nie chce spaść.