Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Przez okno mojego mieszkania wpadły promienie światła. Ktoś odsłonił zasłonkę. Przez moment, oślepiony i zdezorientowany, nie wiedziałem co się dzieje. Zawsze kiedy bywałem w takim położeniu... Położeniu... Właśnie leżałem na ukochanym barłogu. Więc położenie miałem co najmniej horyzontalne. Sam nie wiem. Zdaje się, że spałem. Aż do tej chwili, gdy Stachu kopnął mnie w przyżebrze. Wkrótce poczułem ból nie tylko w przyżebrzu, ale też w podbrzuszu i nadudziu. Cios za ciosem. Codzienny budzik.
- Ludwiczku! Wstawaj!
- Daj mi spać... – wycedziłem obolały – Odwal się!
Bodaj biłby mnie tam bez końca gdybym w końcu nie zerwał się i nie dźgnął go prosto w to pryszczate pijackie czółko. Co prawda nic nie miałem do jego czółka, ale wkurzył mnie.
- Ludku! Zobacz co mam – pokazał na zawiniątko, które trzymał w dłoniach.
- Ty gnojku! Coś tu znów przytargał. Dobrze wiesz, że nie mieszam interesów z życiem prywatnym...
Stachu najwyraźniej nie skumał, o co mi chodziło, bo dalej wydzierał się nad moim uchem.
- Stachu, fruwaj stąd! Nie interesuje mnie co tu masz. Chcę spokojnie pospać. –wybełkotałem.
- Schlałeś się Ludwik! Świnio nie myta! Schlałeś się! Wiesz kim ty jesteś? – zaczął się zanosić – Wiesz kim? Przyjacielem myślisz? Ty jesteś...
Nie skończył. Wiedziałem co miał na myśli. Obiecałem mu, że dziś zabalujemy razem. Ale ja nie wytrzymałem. Musiałem napić się przed śniadaniem, choć łyka, dwa...
- Ja harowałem od rańca samego, po to, żeby było... fajnie żeby było. A ty mnie Ludku tak załatwiasz?! Schlałeś się...
- Stachu. Stasieńku...
Ale Stachu już nie reagował. Widziałem tylko jak zaczął się rozmazywać, by po chwili całkiem zniknąć z moich oczu. Stachu, mój najlepszy przyjaciel, zostawiony na lodzie... Wsłuchiwałem się, podparty na łokciu, w równomierny, milknący gdzieś tam stukot wózka, który teraz był jedynym towarzyszem Stacha. Poszedł na robotę...
Zaległem, by dalej rozkoszować się snem. Ale nie była to już rozkosz. Miałem koszmary.

Kiedy się obudziłem słońce zachodziło. Bolała mnie głowa. Nie od koszmarów. Niemiłosierny kac przeszywał mi łeb. Cóż to dla mnie! Miałem czas się przyzwyczaić. Wiem jak go leczyć i robię to zawsze skutecznie. W końcu nie każdy może się pochwalić mianem samowystarczalnego żula-lekarza. Bo ja jestem żulem i nie wstydzę się tego. A co mi mogą zrobić ludzie? Żule przecież mogą wszystko. Na nic już nie mogą liczyć, nawet na zbawienie. Więc wszystko jest im obojętne. Ale mogą się w życiu wielu ciekawych rzeczy spodziewać. Na przykład, że w ryj oberwą. Dzieje się tak, bo sami zbyt wiele się rzucają. Ta ich beztroska (i gorzała) uderza im czasem do głowy. W ryj nie trudno dostać. A ja nigdy nie dostałem! Bo jestem innym żulem, niezwykłym nadżulem. Jestem wybrańcem. W głębi zawsze gdzieś to czułem. Jestem gdzieś tam jednym z wielu tych co odegrać mają rolę w całej tej machinie świata. Ja – dziecko świata. Jedyny, wśród żulerstwa. Dlatego nie boję się powiedzieć sobie: „Ludwik! Jesteś kretynem. Schrzaniłeś sobie życie. Ale to twoje życie i kiedyś pokażesz im na co cię stać!” Teraz zwątpiłem w swoją pijacką świętość. Teraz, gdy tak zraniłem mojego najlepszego kumpla.
Wstałem, by usiąść na skraju łóżka. Coś zdenerwowało moją brudną, obsikaną stopę, coś zimnego. Na podłodze leżało małe zawiniątko, przyniesione przez Stacha... Zawinięte w starą folię aluminiową, którą Stachu zdjął najpierw z resztek kurczaka z rożna, a potem owinął kanapkę znalezioną w śmietniku. Przeżywaliśmy kryzys. Nie stać było nas na Jacka Podrzędnego, więc owijaliśmy żywność nawet skarpetkami, bo one też nieźle sprawowały się w roli przenośnej lodówki. Łatwo można coś wpakować, wyjąć, przetransportować. Nic się nie psuje. Podniosłem delikatnie aluminiową paczuszkę, po czym starannie odwinąłem folię.

© 2005

Opublikowano

no i gdzie przerwałeś? ;)) pewnie tak specjalnie na zachętę.
dobry sposób narracji, naprawdę dobrze się czyta, niezły język.
zastrzeżenia mam do początku, konkretnie tych myślników.
imie Ludwik rzuca się w oczy, nie przesadzaj w przyszłości :), ja kiedys nazwałem bohatera Dzidosław to potem mi się obrywało jeszcze jakiś czas :)))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Napierała, jak syrena,
      śpiewem wabił ich w sen,
      tańczyli w wirze szczęścia,
      w bajkowym świecie, gdzie brakło trosk.

       

      Lecz kątem oka dostrzegli cienie,
      czarne kształty, które psuły ład.
      Zatrzymać chcieli ten taniec,
      lecz ręce Napierały trzymały ich mocno.

       

      Uśmiech zniknął, twarz się zmieniła,
      demon w jego oczach błysnął złośliwie.
      Jego ręce rosną, oplatają,
      ściskają jak pnącza, nie puszczają.

       

      Wirują wciąż, coraz szybciej,
      kręci się świat, a Napierała nie odpuszcza.
      Demoniczny rechot wypełnia przestrzeń,
      przerażeni, rozumieją, że są w pułapce.

      Nie ma ucieczki, nie ma ratunku,


      tańczą dalej, w ciemność wciągani.
      W tym tańcu nie ma już raju,
      tylko cisza i śmiech Napierały.

       

      @CaiusDraxler To wiersz o wpadnięciu w pułapkę propagandy Napierały i tego konsekwencjach. Zamieszczam szkielet wiersza, który wyjaśnia o co  chodzi.

       

      1.Wprowadzenie do świata Napierały

      Napierała jak syrena – uwodzi ludzi swoją propagandą i opowieściami.

      Zaproszenie do tańca w bajkowym świecie, pełnym radości.

      Wirująca, szczęśliwa atmosfera – błogostan, brak trosk.

       

      2.Pierwsze znaki niepokoju. Odkrywanie prawdy zamaskowanej opowieściami o cudownym świecie.

      Dziwne, czarne kształty dostrzegane kątem oka.

      Rzeczy, które nie pasują do idyllicznego świata.

      Próba przyjrzenia się, ale napotykanie oporu.

       

      3.Próba zatrzymania tańca

      Bohaterowie chcą przerwać taniec, uwolnić się z wpływów, ale Napierała nie puszcza.

      Ręce Napierali stają się coraz mocniejsze, nienaturalne, jak pnącza.

      Napierała zmienia się – uśmiech znika, pojawia się zimny grymas.

       

      4.Przemiana Napierały

      Napierała ujawnia swoją prawdziwą twarz ukrywaną pod maską propagandy,

      Staje się potworem z wieloma rękami, który ściska bohaterów.

      Jego uśmiech zmienia się w demoniczny rechot.

      Bohaterowie czują rosnącą panikę, nie mogą się uwolnić.

       

      5.Zrozumienie pułapki

      Bohaterowie zdają sobie sprawę, że są w pułapce, ale nie ma ucieczki.

      Cała ta sytuacja staje się koszmarem, z którego nie ma wyjścia.

      Napierała trzyma ich wciąż mocno, zmieniając taniec w mroczny, nieodwracalny proces.

      Edytowane przez CaiusDraxler (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Sylwester_Lasota W wielu przypadkach, doświadczalne zbadanie danego zjawiska nigdy nie będzie miało miejsca, no bo np. nie da się umieścić jakiegokolwiek przedmiotu pod horyzontem zdarzeń czarnej dziury tak, by mógł wysyłać do nas dane. To jest fizycznie niewykonalne i tutaj właśnie z pomocą przychodzi fizyka teoretyczna.   W skali kwantowej, to samo dotyczy np. mierzenia czegokolwiek mniejszego, niż długość Plancka, gdzie już sama próba dokonania pomiaru powoduje, że mierzony obiekt znajduje się w swoim własnym promieniu Schwarzschilda, tworząc czarną dziurę, z uwagi na ilość enerii, potrzebnej na samo tylko przeprowadzenie pomiaru.    Są dziedziny, w których ludzkość nigdy poza teorię nie wyjdzie, ale nie znaczy to, że owe teorie będą fałszywe, choć wiele z nich zapewne takimi okazać się może. Nie przeczę.   Skala kosmosu jest tak wielka, że poznanie najróżniejszych rzeczy empirycznie jest po prostu niemożliwe.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję. Uwielbiam kosmologię i fizykę kwantową, toteż lubię o nich pisać. :)  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Skąd możemy mieć taką pewność. Wydaje mi się, że odkąd weszliśmy w fazę fizyki teoretycznej, to zdecydowana większość teorii okazała się błędna, tylko nieliczne znalazły potwierdzenie. W zamierzchłych czasach fizyk wykonywał eksperyment (lub serię eksperymentów) wyciągał wnioski i na ich podstawie budował prawo. Prawo, to nie było coś, co zostało przez fizyka stworzone ale coś co istnieje i działa w rzeczywistości. W tym przypadku fizyk odkrywał i opisywał istniejące w naturze prawo. Dzisiejsi fizycy teoretyczni najpierw tworzą teorie, a potem (oni albo inni fizycy) próbują znaleźć sposób na ich udowodnienie. W praktyce zdecydowana większość tych teorii niestety nie działa, a te działające bardzo często pozostają nadal teoriami. Tak, mniej więcej, ten problem ujął jeden z fizyków właśnie. A wiersz dobry. Pozdrawiam.
    • @Monia dzięki     
    • @Somalija całe życie zapuszczam i nie mogę zapuścić:) krótsze wygodniejsze są:)
    • Fajnie, czasami trzeba się zrelaksować, a uśmiech zawsze w cenie:). Pozdrawiam. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...