niechętnie sięgam po pióro i papier
by kilka myśli zamienić w wersy
zanim wiewiórki ułożą w dziupli
garście zapasów na ciężkie czasy
jeszcze w ogrodzie kwitną kwiaty
w kolorze lata parnych nocy
i szczerze mówiąc wolę śledzić
zwiewne motyle nad kępą trawy
w powietrzu drgają ciężkie krople
i chłodem wieje tuż przed zmrokiem
ale czerwieni nic nie zmorze
czerwień nas znowu wzięła w jasyr
czerwień magiczna w jesiennej gamie
w porywach wiatru nieobliczalna
w jarzębinowych sznurach korali
sypiąca złoto na nasze skronie