Ciocia Klara
Spośród wielu słów, które wypadały
mi z głowy, nie mogłam pominąć
wspomnienia o blokowej cioci Klarze.
Bywała dziwna, ale - jako dziecko -
nie rozumiałam zapędów do kieliszka.
Jednak największą jej miłością było,
wróżenie z kart. Klientów nie brakowało.
Jesień kładła ornamenty na drzewach,
a drzwi do mieszkania skrzypiały jak wrota,
bo ktoś spieszył po szkice na życie.
Kiedy mrozy kuły kwiaty na szybach,
u niej - dym z papierosów szarzył ściany,
jakby wszędzie rozbiegły się myszy,
które czasem skrobały pod podłogą.
W pokoju skupienie, przymulony kot,
koniecznie herbata i talia kart - szeptały
jej ustami linie zdarzeń, a czasem śmierć.
Tamtego dnia zapukała też do niej, po prostu,
bez hałasu i bez krzyków, a ptaki z okolic,
nie wiedzieć czemu, jeszcze długo niosły
po mieście jej charakterystyczne - "er".
sierpień, 2025