w kościach czuć galop
cierpkich koni lat
uczepić się ich grzyw
i usnąć na wiek lub dwa
niech gonią, niech rżą,
niech krwawią
wieczór pręży horyzont
i wyciera grzbiet
o szorstką skórę
zawisnę wśród ciszy przepaści,
nim zdmuchnie mnie wiatr
chcę spojrzeć jak piją
strudzone galopem
zatruty sok zachodu słońca