Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

kiedy otrzymałam bukiet niezapominajek

najpierw z radością szepnęłam - niech żyje poczta kwiatowa

ale zaraz potem się zawahałam

 

bo wraz z nim ktoś dołączył bilecik z czerwonym napisem

 "doczekasz się mnie_niebawem"

i dla mnie zabrzmiało to trochę jak...groźba?

 

po zastanowieniu uznałam, że i kwiaty i note

najsłuszniej będzie zniszczyć

ale moją uwagę przykuła mała czcionka

koloru różowej (lubię to!) landrynki

o krótkiej treści: "sprawdź, czy warto"

a pod nią wydrukowany kod QR

 

- to już mnie uspokoiło, jakaś reklama

uwspółcześniona ulotka 

przyznam, że nawet zainteresowała mnie taka rzecz

 

przyłożyłam więc telefon i wyskoczyła grafika 

kwieciste nibytwarze 

każda podpisana męskim imieniem

wszystkich było dokładnie 12

obejrzane sprawdziłam - numer i imię mają znaczenie (!)

 

arcy-wręcz-ciekawa dotarłam do tekstu

 

"jakie kwiaty dostałaś?

 

przelicz litery

On na ciebie czeka

dopasuj, przetestuj"

 

szybko obliczyłam - niemożliwe!

ktoś sobie robi żarty; oj, to kiepskie!

już miałam zamknąć apkę, kiedy ekran zaczął mrugać 

i pojawił się On____o ja cię kręcę!

 

no serio Ten On - facet marzeń!

błękitne oczy (moja odwieczna słabość)

uśmiech jak z plakatu i włosy czaaaarne 

 

- rety, aż mi się serducho rozbujało

a On? zniknął równie szybko, jak się pokazał!

przewinęłam każde zdjęcie

nie było Go!

gorączkowo sunąc palcem po ekranie

pytałam:

 

- ej, co się z tobą stało??

gdzie jesteś?? 

 

zeszłam i do samego końca strony 

a tam kręciło się spiralnie:

 

"jeżeli liter było więcej__

 

zjedz bukiet, potem głośno wypowiedz kwiacianą nazwę 

a On się pojawi"

 

coooo? aż kilka razy zamknęłam i otworzyłam oczy

co to w ogóle za zabawy??

 

odłożyłam telefon, zrobiłam sobie cappuccino

wykluczone! no raczej!!

 

a w myślach pojawił się_Ten On

 

zjeść bukiet?? phi, cóż za bzdurny pomysł?! 

łypnęłam na wiązankę

...decyzja przyszła z chwilą

 

dobra, wiem, że to przegięcie

ale...te niebieskie oczy!!

 

(jeszcze tylko dopytałam w google czy to roślina trująca)

i tak, chociaż to zabrzmi głupiośmiesznie,

naprawdę zjadłam te kwiaty

i głośno rzuciłam w kierunku smartfona:

niezapominajki!

 

no i czekałam, poważnie, czekałam

na co?

sama dziś nie wiem

 

może na dzwonek do drzwi?

 

może na to że On z telefonu wypełznie?

(przyznaj się: też na to po cichu liczyłeś/liczyłaś?)

minął kwadrans, pół godziny, godzina

 

nie stało się absolutnie NIC

 

z wolna uświadomiłam jednak sobie w jaki absurd uwierzyłam!

sam bukiet, jakaś aplikacja, reklama - i Jego obraz wystarczył

_

__

tylko po co i dlaczego akurat do mnie 

i kto to do diabła wysłał?!

 

i zaraz wspomniała mi się jedna rozmowa...

 

ładnych kilka miesięcy wcześniej

znajomy informatyk stwierdził

że jeśli znajdzie się dobrego wabika

ludzie w sieci okazują się bardziej naiwni

niż 4letnie dzieci

bo poczucie "anonimowości" i "kierowania" tak bardzo ogłupia,

że wszystko się łyka

 

a manipulacja drugą osobą z odległości

jest obecnie wręcz banalna do wykonania

i on sam jest w stanie przekonać każdego!

do totalnie nielogicznej czynności

używając jedynie wirtualnych narzędzi

 

i nagle gorzka ślina podeszła mi do gardła

 

bo przypomniałam sobie co i JAK 

wycedziłam w odpowiedzi:

 

"JA wiem dobrze czym jest manipulacja

i już też nie przesadzaj 

bo JA na ten przykład mam swój rozum

i MNIE  i MOJEJ  inteligencji nie obrażaj!"

 

po tych słowach tylko się uśmiechnął

i zmieniliśmy temat, więc zapomniałam...

 

***

 

wieczorem tamtego dnia przyszła wiadomość

oczywiście - od niego!:

 

"jak smakują niezapominajki?"

 

cóż, domyśl się co na to odpisałam

- nie wszystko powtarzać wypada, lecz podpowiem

zaczyna się na s... a kończy na ...alaj

 

ale, ale ważny jest morał, bo jest i morał 

tej historii:

 

warto mieć świadomość

jak działa i jaką siłę sprawczą ma wirtualna manipulacja

 

i choćby po to żeby nie dać zrobić z siebie idioty/tki

nie zjadać tego "kwiatka"

 

 ***

 

Pst. co roku od męża otrzymuję bukiet

niezapominajek

z bilecikiem i napisem (oczywiście w kolorze różowym)

 

"a jednak się doczekałem"

rozumiem, doceniam

 

a moje serce wciąż porusza Ten Jego uśmiech

i czysty błękit pewnego spojrzenia 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Edytowane przez TylkoJestemOna (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@TylkoJestemOna

 

 

 

Mój piękny Panie, raz zobaczony w technikolorze…” - tak śpiewała grupa 2+1 o miłości nie do końca realnej, ale jakże prawdziwej w sercu.

 

Twój wiersz- opowieść przypomniał mi te czasy, gdy w dziewczęcych lusterkach za szkłem tkwił aktor, piosenkarz albo tylko uśmiechany ktoś z kolorowej prasy - i ten obrazek starczał, by zadrżało coś pod żebrami.

Dziś to ekran telefonu, wcześniej plakat na ścianie - ale tęsknota i marzenie o kimś wyjątkowym nie zmieniają się przez dekady.

Dziękuję za tę historię - z przymrużeniem oka, a jednak bardzo „prawdziwą w środku”.

Edytowane przez Alicja_Wysocka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Leszczym 

 

...co roku od męża otrzymuję bukiet

niezapominajek

z bilecikiem i napisem (oczywiście w kolorze różowym)

"a jednak się doczekałem"

rozumiem, doceniam

 

a moje serce wciąż porusza Ten Jego uśmiech

i czysty błękit pewnego spojrzenia...

 

no zechciała

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Kiedyś tak było i to na masową skalę w latach 30tych w ZSRR i później też.
    • @Leszczym    ...co roku od męża otrzymuję bukiet niezapominajek z bilecikiem i napisem (oczywiście w kolorze różowym) "a jednak się doczekałem" rozumiem, doceniam   a moje serce wciąż porusza Ten Jego uśmiech i czysty błękit pewnego spojrzenia...   no zechciała

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @MIROSŁAW C.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       Jasne   "Przyznać muszę, że byłem i jestem złodziejem w najgorszym – po ludzku sądząc – wydaniu. Kradnę rodzinie najlepszych ojców i synów. Kościołowi – najwierniejsze dzieci. Ojczyźnie – najzdolniejszych obywateli. Szkole i nauce – najtęższe umysły. Rodzinie ludzkiej – najpierwsze jednostki. A jednak cieszę się dotąd wolnością i mianem najlepszego dobroczyńcy ludzkości, przyjaciela człowieka, towarzysza jego radości i smutków. Ja jestem na świecie największym gangsterem i przywódcą mafii, która codziennie uśmierca miliony, zabierając im wszystko. Włamuje się do kieszeni, domów, serc i rodzin. Tylko ja znam klucze do wszystkich zamków, skarbnic i kas. Mój gang nie boi się szubienicy, bo mam w swoim gronie przedstawicieli wszystkich warstw społecznych, nic wyłączając sprawujących władzę i wymierzających sprawiedliwość. Jestem panem, monarchą, władcą. Mnie służą rządy, stawiając na czołowym miejscu w czasie bankietów i przyjęć. W mojej obecności decyduje się o losach świata, życiu i śmierci, ubija interesy… Moje zdanie w każdej sprawie jest ostateczne. Przy mnie ludzie bawią się, tańczą, płaczą, umierają. Walą się trony jeden po drugim, kurczą imperia, upadają rządy, tylko moje imperium nie kurczy się i nie upada, choć niesie zagładę. Niszczę wszystko i wszystkich. Piękne dzieci, wspaniałą młodzież przemieniam w zbrodniarzy. Zapełniam nimi szpitale i zakłady poprawcze. Bogatych zamieniam w nędzarzy. Zdrowych w chorych. Mądrych w głupich. Kołyski w trumny. Miasta w cmentarze… Któż mnie nie doświadczył? Któż mnie nie zna? I to dziecko mego przyjaciela pijaka. I ta poniewierana żona. Znają mnie dobrze kapłani, załamując ręce nad owocami wieloletniej pracy. Znają mnie izby wytrzeźwień, sądy, więzienia, ale też i szkoły, dyskoteki. Teraz nie muszę się już chyba dłużej przedstawiać? Mam nadzieję, że i wy nie zrazicie się do mnie i tylko u mnie szukać będziecie mocy i szczęścia – tak jak szukają go miliony. Myślę, że i was nie zabraknie w mojej armii, którą od lat zdobywam dla piekła!    Autorem niniejszego artykułu jest pracująca w Naszym Stowarzyszeniu psycholog Ewa Załęczna."
    • @TylkoJestemOna Proponuję Koleżance Agacie napisać - tak dla draki - że apsztyfikant się udał i że ona go chce :)) No a potem jeszcze razem się udaje :) Jak to u Ciebie przeczytam urządzam strajk włoski w pisaniu i czytaniu na 2 tygodnie :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ach dziab mnie dziab (albo dziabaj):)))))))))))))))))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...