Przychodzi drań niespodzianie
porywa w domu na dworze
w konwulsje ciało wprawia
obłapia mięśnie jak może.
Lecz po cóż mi jego siła
waleczność i święty upór
gdy może on tylko dowieść
jak taniec wygląda trupi.
Podrywa mnie nagle z łóżka
rozwiera szczękę i oczy
maluje barwą poranka
jakbym się w cud przeistoczył.
Na sam przód bieży dostojnie!
na prostych i sztywnych nogach
a potem członki roznosi
jak w biegu po śliskich drogach.
Bo gdyby to w samotności
zakała mi dokuczała
to niech tam oczy nie widzą
drgawkami rozrywaj ciało.
Ale nie, nie będzie słodko!
musi być spektakularnie
w szczytowym żądz uniesieniu
przeszywa członki figlarnie.
Bo kiedy wrócą marzenia
młodzieńcze szały podniety
to ciało musi nadążyć
by wzbudzić w żonie apetyt.
I wtedy już żadne pląsy
mi w ruchach nie przeszkadzają
w miłosnych słów uniesieniach
ze skurczem w parze chadzają.