Żniwa po dwudziestam drugam julu sia zaczeli.
Gbury kosami rznyli zboże, kobziyty za niam
w snopki ziójziali.
Bez pora dniów łóne na polu doschnóńć
musiali.
Snopki kele stodoły sia zwoluło,
a potam do draszowania w siójsieku łukłodoło.
Roboty w lato ziancy buło,
żodan sia nie bojał tlo z ptoszkami pospołu
wstowoł.
Po żniwowaniu rżysko brok buło zabrónować
i pole znowój łobsiać.
Wciórkam na cias mus zdójrzyć,
bo jasiań łu noju przychodziuła chibko.
Chałupa- am machluja! Cisza i zietrz
Ziesz?
Trwają żniwa- od dwudziestego drugiego lipca.
Gospodarze tną zboże, kobiety za nimi w snopki wiążą,
przez parę dni na na polu schną.
Snopki koło stodoły zwalić, w sąsieku ułożyć
i potem do młócenia przygotować.
Po żniwach trzeba jeszcze zabronować
i pole znowu obsiać.
Latem pracy huk- nikt się jej nie bał,
z ptakami skoro świt wstawał.
Trzeba się śpieszyć, by ze wszystkim zdążyć,
jesień u nas przychodziła szybko.
W moim domu nie może przestać dzień.
Mój dom zanosi się dziecinnym śmiechem
Miłość znów otula padający drzew cień.
Na widok kota pies zamerda ogonem.
W moim domu- nie to nieprawda!
Na zwykłe cześć i do widzenia,
wiatr i cisza, niczego już nie ma.
A wszystko inne niosę ze sobą.
Do domu- drogą.