Gar słów zostawiam na stole.
i wszyscy częstują się sami,
zaś czar na ustach już poległ
spadając pięknymi zdaniami.
Nad garnkiem usiadł poeta
i myśl mu się jedna zaparła.
Spytał, choć pewno to nietakt:
czy zjadła czy może ze żarła?
Jadła zapewne powoli
smakując wyrazik jak kęsik
pijąc alkohol miast coli,
by smaczków znaleźć najwięcej.
Ze żarła – boi się przyznać,
bo brzuszek rozbolał od rana.
Dawkuje sobie natychmiast
kropelki – lecz nie Waleriana.
A ja też chciałbym usłyszeć:
Czy gar ów choć trochę zatrzymał?
Bo słów to jeszcze mam michę,
czy w śmiech zmieniła się mina?