Czasem tonę
w olbrzymim morzu
gdzie nie widzę światła
i szukam oczami ciebie
pochmurną
jak w czasie deszczu
próbuję zrozumieć twój krok
który wciąż zgniata mi sumienie
i każdą łzę
która winę drąży
w moim ciele.
Sarkastyczny uśmiech głupca, jesteś taki śmiały.
Wszystko to iluzja, tarcza, co zatrzymuje strzały,
by świat nie wiedział, jak naprawdę jesteś mały.
Mur, który chroni to, co tak bardzo chcesz ukryć,
łatwo byłoby skruszyć,
gdybyś choć na chwilę opuścił wartę,
przestał zgrywać bohatera
i pozwolił nam zacząć od zera.
Wiedziałbyś, że jesteśmy tacy sami —
wzbraniamy się przed łzami,
chronimy kłamstwami.
Choć wiem, że to oznacza serię pocisków
w dłonie tak pełne odcisków,
wiedz, że jestem obok.
Nie musisz być jak posąg.
Pozwól mi być bohaterem,
twym szczęśliwym zakończeniem
Umieram - przebita obłokiem
Rogatki podświadomości.
Ktoś dostał awizo z moim zniknięciem
Uwaga: fatamorgana!
Brak obojętności.
Budzę się we fiolecie
Wielu rzeczy nie pamiętam
Do kilku - nie można mnie zmusić
Knebel ustom nic nie da:
wolnością też można dusić
Smutne to:
poddajemy się - na mapie każdego świata
I nie płacimy pieniędzmi:
spłacą nas dni, miesiące i lata
w połowie - zmarnowane:
''Czy znajdę w końcu szczęście?''
przez takie trywialne pytanie ...
Najgorszy architekt - czas.
Rzeźbi fundamenty z oszustw i spękanych głazów.
Życie to bezustanne umieranie, nawet jeśli się ma własnego "koucza" czy metr kwadratowy w Château d'Armainvilliers.
Nawet - jeśli urodziłeś się na przełomie dzisiaj i wczoraj.
Życie to rzeka, która prędzej czy później porywa wszystkich.
I nagle masz o -dziesiąt lat więcej.
I już nie jesteś w "mejnstrimie."
Przepiękne akwarele, pastelowe pastisze bezludnych wysp w miejskich dżunglach.
Huśtawka nastrojów - na której człowiek siedzi sam jak ten palec.
W tle - karuzela sklecona z zerwanych mostów.
Zrobię im fotkę.
Kwiecień przemknął niezauważony,
wiosna po raz kolejny nie złapała bukietu.
Piosenki mimo to - piszą się same,
piosenki - pełne puchu, piór (wiecznych) i (wiecznych) niedomówień.
Balony w kształcie serca w cudzym oknie na świat.
Nie wiem, czy dziejemy się naprawdę,
ale od tej chwili chyba nawet w nic ...
Zacznę sobie wierzyć.