Roma.
Twoje wiersze są piękne tym, że są trudne.
Ja zrozumiałem go w ten sposób, że przedstawiłaś czytelnikom gorzki traktat o rozpadzie złudzeń - od iluzorycznej słodyczy „kiedyś” po skażony posmak teraźniejszości "dzisiaj".
Zderzenie materii i transcendencji w stanie rozkładu.
„zbełtane mleko i krew. trochę manny. nieba.”
To połączenie cielesności z duchem.
Wszystko zepsute.
Egzystencja z poziomu "ekstra mocne".
Jest dobrze czy w swej niedoskonałości ugrzęzłem gdzieś w labiryncie słów ?