Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Noc. Ta noc obskurna. Noc, w której ja… W pokoju. W tym właśnie pokoju,

w płomieniach świec ustawionych na stole, na krzesłach, na podłodze.

W tych drżących blaskach wielokrotnych spojrzeń skrzydlate cienie wokół.

I wszędzie…

 

Cisza szumiąca w uszach. Piskliwa cisza i szmer jakiś daleki,

jakby ukrytego strumienia płynącej w żyłach krwi.

 

Na stole. Na blacie stołu. Na stole zastawionym świecami.

Krople wosku spływają powoli.

Nawarstwiają się w zaschnięte strupy.

 

Na stole, na krzesłach. Na dłoniach… Muskam palcami ściany.

Opukuję je lekko.

 

Tępe odgłosy mieszają się z rezonującą pustką między cegłami. A za nimi. Za białym tynkiem.

Nie. To nie tak.

 

W migoczącym półcieniu, między fotelem a zasłoną.

Tutaj. Tu w kącie.

W samym złączeniu ścian. W rogu…

Idę. Spójrz, jak idę! A idę wolno, stawiając kroki,

jakby w wielkiej zadumie. W wielkiej hipnozie zagubionego czasu.

 

Świeca... Jej płomień migocze, jakby z większą werwą.

Coś go omiotło, bądź omiata tchnieniem przeszłości.

Po mnie. Po mnie idącym. Przechodzącym obok.

Podążającym. I rozsuwającym na boki sześciany powietrza.

 

Ramionami. Ramionami rozwartymi szeroko, jakby na powitanie…

I jej płomień…

Jej płomień kołacze się, próbując się wyrwać, odłączyć od reszty pełnej martwego życia.

 

Przede mną kąt.

 

Sam

róg

pokoju.

 

Płomienie kładą się i prostują

w milczeniu niczym trawy w nagłym powiewie.

 

Dotykam dłońmi ściany.

 

Jednej, drugiej,

unosząc wysoko głowę.

I moje spojrzenie

ulatuje w przestwór.

W sam punkt całkowitego skupienia.

 

Nade mną. Tam wysoko.

Sufit zbiega się ze ścianami w maleńką osobliwość.

Chciałbym jej dotknąć, lecz nie mogę dosięgnąć,

mimo że ręce wyciągają się ku niej, wyciągają tak bardzo…

 

Wiesz…

Nie.

Nic nie wiesz

 

W całkowitym uspokojeniu... Dosięgam językiem tego rowka w złączeniu ścian. Całuję i liżę. Namiętnie.

 

W tej chłodnej strukturze cementu

wyraźnie czuć napięte ciało

od powierzchniowego czuwania.

 

Ciało wchodzące w unisono od wspólnego oddechu.

 

Jakby mnie tak mógł teraz

ktoś zobaczyć nagiego,

podczas osobliwego tańca

bez grama pruderii w tej ciszy.

 

I bez naruszania żywota płonących istnień.

 

Spójrz. No,

popatrz

na mnie!

 

Nie odwracaj tej obojętnej bieli martwych od dawna oczu, choć widzących wciąż we śnie.

 

Tego zimnego

spojrzenia

marmurowego posągu.

 

Tu jest wyjście z tego bunkra ziemskiej egzystencji.

Jak go znalazłem? Och, pytanie.

Nie wiem. Ale wiem, że

na szczęście jest już daleko za mną.

 

Masz. Czytaj.

 

Zostawiam za sobą przerwane w pół słowa rozsypane myśli.

Wiatr kartkuje je strona po stronie. Przebiega po nich niewidzialnym wzrokiem.

 

Ja jestem już pomiędzy.

W nocy. W ciszy

utkanej z westchnień.

 

Podczas gdy za oknem

księżyc wywija się gwiazdą

z drzewa topoli. Ze smukłej strzelistości nieba.

 

Ale już beze mnie.

 

Ponieważ w tej właśnie chwili,

w tym momencie,

w tej ekstazie przepływam

między cegłami jaskrawym potokiem archaicznego blasku.

 

Albowiem pomiędzy nimi historyczna przestrzeń, dawna dziura po pocisku.

 

Dalej. Dalej!

 

Póki jest jeszcze możliwość przejścia. Stąd -- dotąd. Albo donikąd… Póki jeszcze można...

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-03)

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Tectosmith ja tylko zabrałem głos w kwestii religijnej, jestem wierzący i nie wstydzę się tego wstyd mi tylko za portalowych agnostyków i ateistów, którzy nie szanują uczuć religijnych innych od siebie tak,że nie jest to wykłócanie a poza tym to ty wywołałeś ,,temat,,, pierwszy
    • @Alicja_Wysocka ... słowo w szkatułce schowałam gdy przyjdzie zimno będę wyjmowała wiele ciepła mi dało pewnie więcej zostało  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
    • @Alicja_Wysocka Rozumię. To nie jakaś dyrektywa ,miałem na myśli, że ludzie nie radzą sobie z wolną wolą. Wojny, kradzieże,napady... Gdy się ją częściowo zabiera.  Brzydki przykład, w reżimach ludzie... Tak to widzę, każdy może inaczej, tym lepiej dla wiersza.   Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia   
    • Zobaczę dziś piękno, Bo Ciebie zobaczę. Zobaczę na pewno, Zobaczę — i zapłaczę.   A Ty zapłaczesz ze mną, Zapłaczesz, gdy zobaczę, Ile warte jest piękno, Ile warte to, co zobaczę.   Ile warte jest w sobie, Bo warte — co uparte. I wzrokiem będę w Tobie, I wzrokiem brnął w zaparte.   Dziś zobaczę piękno, Na oścież otwarte, Przede mną, nade mną, Z ciemności wydarte.   Kiedy będziesz ze mną...            
    • @Berenika97 trochę pozmieniałam i napisałam ciąg dalszy, nie wiem czy mogę przekleić na górę:    pryzmat    liście spadały wolno jakby czas w parku się rozciągnął on siedział na ławce bliżej światła ona trochę dalej w półcieniu jej cień przeskakiwał między drzewami jego cień starał się go złapać ich słowa były tylko echem tak jakby park powtarzał je sam dotknęła cienia jego dłoni uśmiech który odwzajemnił był tylko blaskiem odbitym od mokrych liści wyszli z parku na zimną poświatę sklepowych witryn liście zostały za nimi jak stłumione wspomnienia rozmów których nikt już nie chciał kontynuować pozostawali obok siebie ale ich kroki należały do dwóch różnych światów ona poprawiała szalik on zerkał w ekran telefonu na skrzyżowaniu wybrali inne drogi ich cienie przecięły się na moment pod latarnią rozproszone w ciepłym świetle po czym każde ruszyło w swoją stronę i tylko przez sekundę wydawało się że jeszcze idą razem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...