znów nie wiem którędy wpadł pomysł do głowy
gorący aż parzy, sam prawie się spalił
rozepchnął łokciami, ułożył wygodnie
i nie da się za nic już ze łba wywalić
rozczochrał porządki, podziurawił ciszę
bo chciał dwa imiona w zgodny rym połączyć
przecież tylko wierszem, za nic w świecie w życiu
A zawsze zaczyna, Z wciąż kropką kończy
z liter się układa, sama i bezwiedna
jakby tyci prośba, samotna bez pary
z rozsypanych głosek zamieni kolejność
byle ZA zostało dla bzdurek mydlanych
nie mogę, nie widzę, słodko namieszały
dwa słowa szeptane jak bańki mydlane
kolorowe duszki z wody i powietrza,
jakby siostry tęsknot, pawików rusałek
już nie ma znaczenia, niczego nie łączy
iluzja marzenie, kropka czy przecinek
chwila błysku w oku i nie ma motyla
tylko, że na zawsze już mnie poślepiłeś